W Centrum zaroiło się od błyskających światełek. Policja, straż, karetka. Nic nowego w sumie – pomyślałam sobie wysiadając z tramwaju. Bo tu się ciągle coś dzieje. Ale światełka zagęściły się tuż przy Firmie.
Dwa domy dalej jest kamienica. W kamienicy na parterze jest Apteka. Nad Apteką są balkony a z balkonu na trzecim piętrze lecą doniczki i trochę gratów. Ktoś stwierdził, że życie jest do chrzanu i tym razem nie chce mu się już powtarzać tego zdania w przyszłości. Przyjechało wszystko co przyjechać mogło, policja wstrzymała ruch, karetka łypie na niebiesko w cichym oczekiwaniu a panowie strażacy sięgnęli już drabiną sąsiedniego okna pod feralnym rozkładając pomarańczowy dmuchany materac. Mężczyzna wygląda od czasu do czasu nieśmiało, przygląda się tłumkowi na chodniku i chyba już sam nie wie co robić. Współczuję wszystkiego.
Z jednej strony pewnie by skoczył, bo skoro już zaszedł tak daleko, to najwyraźniej ma jakiś powód. Z drugiej – może do tej pory jeszcze sie wahał, jeszcze sam nie był pewien co zrobi, ale teraz, gdy już to wszystko tak miga, pomarańczowieje i nagrywa na kamerki, pewnie już bliżej jest pójścia w ślady doniczek. W końcu jak nie skoczy, tak czy siak będzie musiał za całe zamieszanie nieźle wybulić…
Trochę pogmatwane to wszystko. Raz, że z trzeciego piętra raczej nie skaczą ci, co faktycznie im się już nie chce, bo tacy wybierają trzynaste. Dwa, że facet pewnie zwyczajnie potrzebował najpierw przynajmniej próby rozmowy z jakimś psychologiem (którego na pewno policja do takich przypadków ma na składzie i nie wiem czemu go teraz nie przysłała – za wczesna pora?), zanim rozłożyli te wszystkie płachty i włączyli kamery. A stał tam pięć godzin. Trzy, że pamiętam podobną akcję sprzed paru lat. Gdzieś to jest w archiwum. Siedziałam wtedy jeszcze w starym biurze i miałam widok dokładnie na dźwig, na który wspiął się jakiś niedoszły Ikar. Zdjęli go stamtąd wtedy dość szybko i wysłali prosto do psychiatryka. Ponoć chciał w ten sposób zwrócic na siebie uwagę i dostać dobrą pracę. Szkoda, że nie pomyślał najpierw o CV. Raty pewnie spłaca do dziś.
No, także na miejscu dzisiejszego pana już brałabym pożyczkę w Mandarynce.
Z roku na rok deja vu robią na mnie coraz mniejsze wrażenie. Owszem, widzę cudzą tragedię w tym wszystkim, i brak wyjścia, i matnię, ale widzę też inne rzeczy. Znieczuliłam się tak strasznie, czy po prostu wolę walkę i ciężką pracę niż załamywanie rąk i wymaganie by świat sam się do mnie dostosował? Nie wiem. Może po prostu jestem dziś bardziej cyniczna niż zwykle.
Dylematy egzystencjalne to ja miałam w wieku piętnastu lat. Teraz jestem… bo ja wiem… odpowiedzialna. To chyba dobre słowo. Jasne, że czasem mam ochotę zakopać się gdzieś, ułożyć na sobie kamyczki i mieć w tyłku całokształt. Chyba każdy czasem tak ma. Ale biorę się wtedy w garść i udaję przed samą sobą, że jestem twarda jak Roman B. Aż uwierzę.
Bo tego nie tylko kotu się nie robi.
A ja po dkażdą tego typu historia widze oczyma wyobraźni ludzka tragedie. Bezsens , niezrozumienie, jakąś matnię,w którą się wpadło.. Ja nie skakałam. Ale doskonale wiem, jak to jest, w takiej matni, kiedy tylko koniec ostateczny i zgaszone swiece wydaja sie wybawieniem.Ale listy napisane „na wszelki wypadek” oraz polisy ubezpieczeniowe trzyma „na wszelki wypadek” zaprzyjaźniony prawnik.
PolubieniePolubienie
psycholog policyjny nie jezdzi w kazdym patrolu, wiec zanim sciagnie sie negocjatora wypada zabezpieczyc, aby pan sobie nic nie zrobil, bo jak sobie cos zrobi to prokurator, zarzuty, niedopelnienie obowiazkow i mamy kolejnego chetnego do skakania…
PolubieniePolubienie
wniosek: albo wte albo wewte. chciałbym w chwili takiej decyzji mieć na tyle możliwości manewru, by zrobić to bez głupiego spektaklu dla gawiedzi, a przedtem przez dzień powłóczyć się i mieć wszystko gdzieś. i pewnie zmienić zdanie.
PolubieniePolubienie
Bajko, czmu mnie zablokowałaś? przeciez nie napisalam nic zlego.. serwer pop.e-wro pozdrawia
PolubieniePolubienie
pepegi – o to to. o to właśnie się i mnie rozchodzi.
ikk – przykro mi ale nie mam pojęcia o jakim zablokowaniu mowa. to chyba jakaś pomyłka.
PolubieniePolubienie
🙂 Ty książki pisz (% Bardzo fajnie mi się czyta te Twoje przemyślenia. Sposób pisania masz taki, że się człowiek nie nudzi. Fajnie… tak poczytać o Twoim sedesie 🙂 sympatycznie.
Pełna podziwu i uznania, kończę 🙂 pozdrawiam tam jeszcze.
PolubieniePolubienie
czasami mam ochotę wdrapać się na parapet i też skoczyć… ale do tego trzeba mieć więcej „odwagi” a ja… ja chyba jednak wolę walczyć ze swoim życiem…
PolubieniePolubienie
to ja tez nie wiem, jakkolwiek, na mpoim domowym komputerze wyswiatla mi, zem zbanowana. jesli bedziesz miala ochote, sprawdz to, prosze
PolubieniePolubienie
Może Cię to nic a nic nie obchodzi (gdzieś jednak mam nadzieję, że chociaż trochę), czytam Cię ZAWSZE, jak tylko siadam do internetu. I tym wpisem zrobiłaś mi przykrość, czuję się zawiedziona.
TAKA PRÓBA TO OGROMNA TRAGEDIA I KLĘSKA CZŁOWIEKA. I niemoc, bezsilność, samotność. A jeśli ktoś przeżywa tego typu emocje, to można mu jedynie współczuć. I wszelkie oceny, próby sprowadzenia tego do materialnych spraw (opłata za przyjazd straży) są małostkowe. Tak myślę
PolubieniePolubienie
Julio – kompletnie nie zrozumiałaś tego co tu napisałam. zupełnie. przeczytaj to raz jeszcze. mnie się juz chyba nie chce dalej tego komentować. wybacz.
PolubieniePolubienie
a czasem to wszystko wyglada inaczej niz wyglada.. 🙂 znam tego pana co siedzial na oknie.. smiesznie przeczytac o tym tak u kogos:)
PolubieniePolubienie
Trochę zrozumiałam:).
Tego dnia przeczytałam u kogoś bliskiego, że ma ochotę podciąć sobie żyły. Takie zupełnie serio. Rozpaczliwe. A zaraz potem Twoja notka…
Przykro mi, że dostało się Tobie.
PolubieniePolubienie