O jeżu jak mi się nic nie chce.
O matko kolorowa normalnie aż policzyłam spinacze w pojemniku.
Wyszło mi 36 i pół. Albo nawet ćwierć.
W pracy nuda bo my mamy tak, że jak się sypnie, to nie wiadomo czym się podrapać jak zaswędzi, bo ręce mamy w ciągłym użytku i zaangażowaniu, a jak cisza to głucha. Wkurza mnie coś takiego bo nijak nie można sobie pracy rozplanować. A nierozplanowana atakuje w złych momentach. Na przykład jak akurat za godzinę mam wyjść, to mogę się spodziewać Nagłego Dzikiego Zapieprzu. Aż się boję teraz do poczty zajrzeć.
Może pójdę do kuchni i coś sobie na mikrofali zmikrofaluję. Bo ja wiem. Może włosy? Zawsze chciałam mieć falowane a mikro akurat mam.
Swoją drogą to zawsze zastanawiało mnie nazewnictwo niektórych rzeczy. No bo niby skąd się wziął niecierpek, albo skąd wiemy, że to co jemy to kanapka, a nie koczkodan. Też na ka. Strasznie śmiesznie byłoby przenieść się niepostrzeżenie w czasie i troszkę namieszać przy tworzeniu się jakiejś nazwy. Byłby niezły pasztet z nomenklatury.
No i nie wiem jak Wy ale ja to sobie zawsze wyobrażałam, że dawno dawno temu to się zbierali ludzie mniej lub bardziej pierwotni dokoła tego ogniska i sobie ustalali, jak już wymyślili mowę inną niż tylko drapanie się po tyłkach bądź głowach (opcjonalnie), że od dziś to zwierzę to będzie tygrys, a to coś to koło. A potem po paru wiekach jakiś Jaczewój albo inny Stalogrzmot (bo oni fajne imiona mieli) ustalili nam co jest krzesło a co podłoga.
I teraz czujecie jakbymtam stanęła i chrząknęła, że w sumie fajnie wam to idzie chłopaki, ale ja to bym zgłosiła kilka poprawek?
Pomijam fakt, że nie mam odpowiedniej kiecy i tych wszystkich falban na składzie ale hipotetecznie mogłoby tak być. I ciekawe czy oni by to uzwględnili. I teraz na przykład, po czasowych przekształceniach i innych dyrdymałach, na powitanie zamiast dzień dobry mówilibyśmy całuj mnie w zad. Miejscami mogłoby być przyjemnie.
Gorzej, że częściej musiałabym udawać niemowę.
mam to samo,skad oni wzieli te nazwy?????????????
PolubieniePolubienie
Cna Bajko,
Kanapka: Francuzi wymyślili, że skoro na sofie (canapé)może siedzieć obok siebie kilka osób, to tak samo należy nazwać kawałek chleba, na którym usadzono obok siebie rozmaite smakowitości. Tak w każdym razie każe francuska wikipedia. O koczkodanie masz tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Koczkodan_(demon_słowiański), a niecierpek nie cierpi, jak się go dotyka – strzela wtedy nasionami. Rodzaj niecierpek to po łacinie Impatiens – czyli niecierpliwy, a nasz pospolity n. to Impatiens noli-tangere, czyli niecierpek „nie dotykaj mnie”.
Ide pisać jakiś głupi egzamin. Uprasza się o trzymanie kciuków.
PolubieniePolubienie
Myslisz ze pozwolili by kobiecie zabrac glos?? pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja też często zastanawiam się nad nazwami, dlaczego tak się coś nazywa a nie inaczej 🙂
Już myślałam, że tylko ja moge nad takim rzeczami sie zastanawiać, ale widze, że to jednak normalne 🙂
PolubieniePolubienie
ale oni wtedy chyba jeszcze kobiet do głosu nie dopuszczali, hym?
😛
PolubieniePolubienie
Mnie od dzieciństwa niezdrowo fascynuje słowo krzesło…No jest takie, no, interesujące. Natomiast zawsze szczerzę się jak mysz do sera i jak głupi do bamboszy na dzwięk słowa skarpetka.
Droga Ewo Z Kącika Porad – czy ze mną wsio w porządku?
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nabuchodonozor.
PolubieniePolubienie
miałam kiedyś podobny dylemat, ale obejmował kwestie rodzaju męskiego i żeńskiego rzeczowników, że niby dlaczego ktos kiedyś zadecydował, że sufit to on, a skarpetka to ona.
Ponieważ dywagowałam na głos, leżąc w łóżku z paskudnym zapaleniem oskrzeli, przerażona matka moja chciała dzwonić po pogotowie, bo uznała, że mi gorzej. Nie rozumiem dlaczego tak uznała… ;))
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Mialam to samo!!! np kto postanowil ze krzeslo to krzeslo?
PolubieniePolubienie
Polecam (wszystkim) lekturę słownika etymologicznego języka polskiego. Niejakiego Brucknera. Niestety on tam trochę nazmyślał, ale ogólnie jest ok, a za nowsze popracowanie jakoś nikt nie ma odwagi się złapać.
Jest jeszcze ‚Słownik etymologiczny miast i gmin PRL’. Może jest coś nowszego, nie wiem, nie sprawdzałam.
Obie książki czyta się jak kryminał, z zapartym tchem.
PolubieniePolubienie
niestety (a moze stety?)tak się składa, że sporo nazw jest wspólnych dla wielu języków, bo się wywodzą z tego samego pnia. (tak własnie PNIA) 🙂
Praindoeuropejskiego, czy jakos tak. Od niego wywodza się języki germańskie, słowiańskie itd Nasz wywodzi sie ze słowiańskich.
Z tym krzesłem – to jest bardzo nowe słowo w porównaniu z takim np. ‚królem’, któren instniał już w językach praslowiańskich. 🙂
melissa- ja posiadam ‚Historię Jezyka Polskiego’ Brucknera. Pasjonująca lektura. Zmyśla i łże jak pies, ale jakież to pasjonujące. 🙂
PolubieniePolubienie
dziś mnie rozpieprzyłaś w drobny mak.
bo ja się od zawsze strasznie interesuję słowami i językami i od czasów przedszkolnych przewija mi się wizja, jak się tacy prehistorycy spotykają i ustalają, co się jak nazywa.
mniejsza o to, że w mojej wersji żeby ustalić, jak będzie „kot”, muszą użyć paruset słów, bo się przy tym kłócą i argumentują…
PolubieniePolubienie
Ciekawe… A ja znam ludy, które do dzisiaj posługują się w celach komunikacji drapaniem po jajach lub też capim śmiechem.
Men…
PolubieniePolubienie
Halka: Przez Ciebie zwariuję!!!! Zaczęłam grzebać po antykwariatach. Ciągu dalszego można się domyślić 😉
PolubieniePolubienie
mogę Ci zadedykować mój dylemat z młodości.
„mamo, a dlaczego wanna się nazywa wanna a nie bania?”
miałam wtedy jakieś nie wiem, może 3 może 4 lata.
PolubieniePolubienie
melissa – znalazłam ku swemu lekkiemu osłupieniu w takim internetowym antykwariacie ‚Słownik gwar środowisk dewiacyjnych’ . Kupić, nie kupić? 😉
PolubieniePolubienie
acha – a co do słowników etymologicznych znam przynajmniej 2 ‚po Brucknerze’ – 1 autorstwa p.Długosz-Kurczabowej i 2 p.Bańkowskiego. 🙂
PolubieniePolubienie
Haluta:
1. No ba! Kupić!!!!
2. Aha – no fakt, ale ja jakoś nie przyjęłam tego nigdy do wiadomości… 😉
PolubieniePolubienie
Mam i ja! (Tym sposobem skomentowałam również – czy użyłaś domestosa dziś wieczorem, zaparcia, jak pięknie być sobą i panią goździkową).
PolubieniePolubienie
pragnę się przyznać do pomyłeczki. To dzieło Brucknera, które posiadam (4 tomy) zwie się ‚Dzieje kultury Polskiej’. Jest tam więcej o zwyczajach, zyciu codziennym, niż o języku. ale sa rozdziały o powstawaniu różnych nazw.
tak czy owak – lektura pasjonująca. Można sie dowiedzieć co robiło kurtularne społeczeństwo przez wieki. Od porywania żon (słowianie) do tego, jaki frak zakłada sie do teatru i jakie rękawiczki przystoją mężczyźnie eleganckiemu. 😉
PolubieniePolubienie