No dobra

Napisałam.

Kontrolnie. Żeby oczywiście nie było, że mi zależy albo co. No i to, co napisała Lumpiata:
no i na wszelki wypadek wolisz uciec, zanim się okaże, ze to mogłoby coś z tego być.
Cóż. Sedno.

Zatem parę minut temu nacisnęłam wyślij. I poszło.

Jak tam było na Słowacji?
Udał się urlop?
A.

Teraz zrobię sobie okop i poczekam na rozwój wydarzeń.

___________________________
Ps. Nie wiem jak mam nauczyć się żyć bez pieczywa. I to aktualnie mój wielki życiowy dramat. Nie żebym nie miała ważniejszych zmartwień. Ale te najmniejsze czasem najbardziej uwierają. Bo takie banalne niby a tu proszę. Zonk.

5 uwag do wpisu “No dobra

  1. No i brawo.
    (nie żebym ja mądra taka była z teorii, robię dokładnie to samo co Ty. To się podobno nazywa strach przed zaangażowaniem. Dodajmy jeszcze do tego daleko idące marzenia małej dziewczynki, że tym razem to już będize książe. i mamy komplet)

    A jak nie odpowie, to jego strata. Ty postąpiłaś jawnie i przejrzyście.

    Polubienie

  2. „jawnie i przejrzyście”, hmm, chyba w to nie wierzę, słowa to tylko próba zapisu myśli i odczuć, chyba zawsze opaczna i niezrozumiała…

    co do pieczywa: na dobry początek polecam przerzucenie się na pełnoziarniste 😀

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do lumpiata Anuluj pisanie odpowiedzi