że lubię zielonkawe banany, takie niedojrzałe jeszcze i pozostawiające na języku lekko cierpkawy, mączny smak
albo wkroić do miski trochę brzoskwiń, ananasa, cząstek mandarynek, jabłek, winogron i tychże bananów, zalać wszystko warstwami galaretki (na koniec oczywiście zostawiając ulubioną czarnoporzeczkową), odczekać swoje i potem móc ukroić sobie spory kawałek swojego prywatny owocowego raju z okazji kolejnego dnia tygodnia, bo właśnie minęła północ
że lubię przekręcać słowa na rozmaite sposoby i uśmiechać się do nich mrużąc oczy: prawdziwne, najlubię, dlaczemu, natentychmiast, dlatemu, romanwtycznie, polimeryzowałabym, czarownicująco… dużo takich
albo wyobrażam sobie coś, na przykład czkawkę na pełnym morzu, albo przypominam dowcip i usiłuję nie chichotać w mankiet, bo akurat stoję w długiej sklepowej kolejce
że właśnie napisałam do obcego w sumie faceta na gg, że na chandrę to najlepsze jest kakao, takie domowe, prawdziwne, z mleczną pianką, którą robi się podgotowując odpowiednio mleko w rondelku, a najlepiej jak pite w ulubionym kubku przez grubą słomkę, taką jak do shake’ów
że nigdy nie jadłam migdałowych marsów a już wiem, że je uwielbiam
że czasem patrzę co pisałam tu tego a tego dnia rok wstecz, albo dwa lata i zawsze się uśmiecham, czasem smutniej i nostalgiczniej ale zawsze
że czytam książkę nawet spod wody, bo akurat raczę się lekturą w wannie i musiałam spłukać mydło z głowy a żal mi było stracić ten rytm, na którym już się zafiksowały źrenice
że postanowiłam spać w letniej sukience bo lubię jej dotyk, zresztą i tak jest stanowczo za krótka na moje lata, nogi i społeczny brak statusu by nosić ją zgodnie z przeznaczeniem
że grzane wino nigdy nie smakuje mi pojedynczo, zawsze musi być jeszcze jakiś kubek i jeszcze czyjeś dłonie
że nie mogę przestać myśleć o pewnej lampie z wystawy, z traw, koralików i czerwono-pomarańczowych pasm przeplecionych przez siebie i gdyby nie to, że sklep mieszka sobie w Niemczech, z samego rana poszłabym i ją kupiła
że rano pod prysznicem widziałam tęczę
OOO – a to w ogóle jest możliwe pod prysznicem? Fajnie…
PolubieniePolubienie
Podoba mi się „nienormalność” ze słowami.Sama czasem lubię stworzyć jakiś hipopotamizm.I masz rację,że można się przy tym uśmiać.
Np.za swoją największą nienormalność uważam swoje zapędy kulinarne.Otóż bardzo uwielbiam te wielkie okrągłe andruty z majonezem.Pyszota.
Oraz bardzo lubię powiedzenie z filmu „Kogel Mogel” MARIAN TU JEST JAKBY LUKSUSOWO.Powiem inaczej.BAJKO TU JEST U CIEBIE CZADOWO!
PolubieniePolubienie
Wszystko, co opisałaś robię i ja 🙂
Jeśli jesteś nienormalna, to jest nas dwie 😉
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Chciałam tu tylko napisać ,że to bardzo dobrze ,że jesteś i piszesz tu tak ,że serce ściska , a ja tu mogę sobie wejśc i po cichutku poczytać. Dzięki.
PolubieniePolubienie
…nie desperuj. Po prostu czasem jest mi źle a mam taki zastanawiający dar ,że potrafię zarażać moim nastrojem innych. Po prostu zwijam się w kłębek i nie odzywam się , aż mi przejdzie. Gdyby nie to, że pisanie bloga jest dla mnie rodzajem przełamywania samego siebie, to pewnie od pół roku nie napisałbym ani słowa. Buziaki i przyjazne ugryzienie w nerkę…
PolubieniePolubienie
To bardzo normalne (cokolwiek to oznacza w tym miejscu), a jednocześnie takie wyjątkowe…To zupełnie jak Ty!:)
Z Noworocznymi zyczeniami wszelkiej pomyślności, spełnienia najskrytszych marzeń, radości i tej tak ważnej i upragnionej (przez wszystkich przecież) MIŁOŚCI!!!
Pozdrawiam,
Ania
PolubieniePolubienie
Wszystko jest normalne oprócz tego, że usiłujesz nie chichotać. Chichotanie jest normalne, niechichotanie nie jest.
PolubieniePolubienie
ja tez lubię zielonkawe banany i nawet twarde gruszki, w których jeszcze nie czuć takich stwardniałych grudek z tkanki drzewnej;p
PolubieniePolubienie
a ja słyszałam, że to nie żadna „tkanka drzewna”, tylko jak robal wejdzie do środka, to gruszka go tym otacza… buueeeh
PolubieniePolubienie
„A czy to nienormalne, chyba nie. Każdy tak robi nie wyłamujmy się. Czy to normalne, chyba tak. Nikt nie jest przecież bez wad..”
PolubieniePolubienie
ja bardzo nie lubie jak pewna osoba mówi „co u was słychować” i śpiewa mojemu dziecku piosenke pt „o siusiusiu malusiusiu mój wnusiusiu kochanusiu”(a chłopak ma trzy lata!), co do bananów to wczoraj też z kimś rozmawiałam „że zielone są lepsze” 🙂
PolubieniePolubienie
a co do tych stwardnień w gruszce to są chyba raczej komórki kamienne chyba sklereidy
PolubieniePolubienie
Sądzę, po przeczytaniu tej notki, że należysz do grona szczęśliwców, którzy potrafią w drobiazgach codzienności odnaleźć radość życia… To piękne 🙂 A nie nienormalne.
PolubieniePolubienie
„Myślę, myślę, myślę, myślę
Idę ulicą i dziwię się że idę”
– śpiewał Maanam.
PolubieniePolubienie
Posiadasz bardzo rzadki dar.. Niesamowite.
PolubieniePolubienie
mychowe-pielesze – jeśli zerkniesz na komentarze poniżej zobaczysz, że wcale nie taki rzadki 🙂
PolubieniePolubienie
to wiecej niz normalne, to piekne tak miec 🙂
PolubieniePolubienie