Ziarnko piasku

Nie pamiętam już, na której scenie z Forresta tak skraplają mi się oczy ale wiem, że to tam. Najbardziej bezgłośnie zaś zawsze płaczę przy piosenkach. Kilka rozwala mnie na drobne kawałeczki. Przy ‚Bema pamięci…’ Homo Twist zawsze siadam tam gdzie stoję i zaciskam palce aż paznokcie odbiją mi we wnętrzu dłoni małe półksiężyce. Kiedyś było ‚Zombie’ z niepokojącym głosem Dolores, ‚Unforgiven’ z najlepszej, czarnej płyty i ‚Man who sold the world’ albo ‚Dumb’ obdartego blondyna, w którym tak się kochałam szczerze nienawidząc wszystkich innych blondynów, a on się zastrzelił. Potem nie pamiętam, albo nie chcę pamiętać co. Coś z Kazika, jazzu, filmowej ścieżki. Dużo później takie jedno ‚Adagio’. I ‚Requiem’ Verdiego, które śpiewałam na koncercie ze ściśniętym gardłem i ziarnkiem piasku pod każdą powieką. Muzyka działa na mnie po tysiąckroć silniej niż jakikolwiek obraz. Chyba, że jest to ‚Stary Żyd i chłopiec’ z okresu, kiedy Picasso był jeszcze dla mnie zrozumiały.

‚Electrical Storm’ U2 to już chyba mój prywatny emocjonalny sztandar. Zawsze chciałam ją mieć na własność a nigdy jakoś się nie złożyło. Może przez to, że już gdybym musiała poprosić o ‚kopię zapasową’ kogoś znajomego, zrobiłoby mi się cholernie smutno. Wiedziałabym przecież, że będę po nią sięgać stanowczo za często by nie zabrakło mi chusteczek. Wolałam by ktoś sam zajrzał do mojej głowy i odczytał czego chcę. Domyślił się. To oczywiście idiotyczne, bo nikt nigdy nie domyśli się prawidłowo naszych pragnień i potrzeb. Musimy je jakoś zwerbalizować. W przeciwnym razie albo zdamy się na przypadek, ślepy los i myślenie magiczno-życzeniowe, albo ktoś musi nas znać na tyle dobrze, że w zasadzie żadna rozmowa z nami nie jest mu potrzebna.

Mam tak ze wszystkim. Bez problemu mogę poprosić o pomoc w przyrządzeniu obiadu gdy porwę się na sos żurawinowy jak z motyką na słońce, o popilnowanie Dziecka gdy gdzieś koncertujemy w późnych godzinach, albo w zakupach. Ale gdy jest mi naprawdę źle, zamykam się w domu, nie odbieram telefonów, nie odpisuję na smsy. Czytam książki, słucham muzyki, wyłączam się z życia i zmuszam się by wstać do pracy. Albo patrzę w sufit i sprawdzam czy nadal ma te same pęknięcia. Chcę żeby ktoś mnie otworzył ale im bardziej chcę tym mocniej zaciskam się w sobie. Ktoś mi powiedział, że to chora duma ale ja nie wiem. Może tak, może nie. W każdym razie nie szukam definicji. To tak jak z potrawami, które mi nie smakowały. Gdy byłam mała i nie chciałam czegoś zjeść, rodzice usiłowali mnie złamać nie dając mi do jedzenia nic innego. Mówili, że jak zgłodnieję naprawdę, to zjem. Po trzech dniach zrezygnowali. Nigdy więcej nie wracaliśmy do tej potrawy.

Jeśli mnie spytasz, czy masz przyjechać, powiem, że nie, że jest w porządku i dam sobie radę. Przecież jestem twarda jak Roman B. skrzyżowany z Robocopem. Ale wszystko w środku krzyknie mi pod samo gardło ‚przyjedź!’. Nie usłyszysz, bo najmocniejsze rzeczy zawsze przechodzą u mnie bezgłośnie. Nauczyłam się dawać znaki, opisywać wcześniej jak to może wyglądać i mówić czego wówczas oczekuję. Ale gdy przyjdzie kryzys znów zamknę drzwi, oczy i usta. Nigdy nie poproszę sama. Poczekam aż się domyślisz.

A to wszystko przyszło mi do głowy bo właśnie w radio usłyszałam ‚Electrical storm’.
Śmiesznie plastyczna jestem, co?
Jeden trzyminutowy utwór i już mam gęsią skórkę.

Baba no. Głupia i z hormonem.

9 uwag do wpisu “Ziarnko piasku

  1. Aha. Bo takieśmy mocne i samodzielne, i naprawdę nie potrzeba…
    To chyba jakiś drobny defekcik mózgu, czy co?
    Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku, Bajaderro…

    Polubienie

  2. serdecznie pozdrawiam przede wszytkim Ciebie i wszystkiego dobrego na Nowy Rok, bardzo lubie czytac Twojego bloga, ale nie jestem zbyt chetna do „komentowania”. Jednak dzisiaj musialam!! ubostwiam ta piosenke a jeszcze teledysk z perkusista w roli glownej, rozumiem te dreszcze i tez czuje!!!

    Polubienie

  3. Niesamowicie ubierasz w słowa to, co chcesz wyrazić.
    Czasem warto zasygnalizować potrzebę. Nic się nie traci. Jedynie albo aż odtrącenie.

    Polubienie

  4. Ach, wspomnienia… Pamiętam okno, ciemną noc, wiatr, las z tegoż okna świetnie widoczny, „The man who sold the world” tak też ukochanego kiedyś przeze mnie obdartego blondyna i łzy wylewane całymi potokami. Zawsze lubiłam sobie popłakać, później się człek jakoś lepiej czuje na duszy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do b.berry Anuluj pisanie odpowiedzi