Miszmasz… czyli dlaczemu się cieszę i dlaczemu wkurzam

Cieszę się:

– bo mam naprawdę fajnego Syna, który staje się coraz bardziej rozumny i daje się z Nim wchodzić w różne układy;
– bo gdy źle się czuję i potrzebuję chwili odpoczynku, łatwo Go przekonać, że układanie klocków w pojedynkę też ma swoje zalety – nikt nie poprawia autorskiej konstrukcji i nie tłumaczy jak byłoby lepiej;
– bo potem nagle ni z tego ni z owego okazuje się, że dziś umie już coś, czego nie umiał jeszcze wczoraj;
– bo Jego samodzielność chwilami ujmuje mnie tak mocno, że tylko siedzę i patrzę i się rozdziawiam głupio, jaki On już duży i dorosły;
– bo co by się nie działo zawsze powita mnie uśmiechem z gatunku tych, przy których topnieję jak płatek śniegu na dłoni;
– bo nie umiem się na Niego gniewać, nawet gdy oboje wiemy, że doskonale zna termin nie wolno;
– bo pomimo tego, że umie świetnie to wykorzystywać, pozwala mi być konsekwentną w obranych zamierzeniach i nawet gdy beczy jest to bek kontrolowany – jednym okiem zawsze zerka na reakcję;
– bo pomimo tego, że jestem konsekwentna, nie odbiera tego jako dramat i błyskawicznie zmienia front na pogodny, gdy widzi, że nic już nie osiągnie;
– bo istnieją solidne przesłanki by przypuszczać, że to wszystko gdzieś prowadzi i po okresie prób i badania terenu, porzuci manipulację, w przyszłości zaś raczej rzadko będzie się do niej odwoływał;
– bo jest absolutnie uroczym młodym człowiekiem i mam nadzieję, że akurat to Mu zostanie.

________________________________

Wkurzam się:

– bo w poniedziałek włożyłam do żłobkowej szafki paczkę pieluch (20 sztuk) a wczoraj po południu stwierdziłam obecność dwóch… tak dwóch;
– bo nic mnie tak nie wnerwia jak kradzież – w końcu nikomu z nieba nie spada i zapracować na to trzeba;
– bo wiem, że to nie personel a kochane mamunie i tatuniowie, którzy w większości przypadków przyjeżdżają po dzieci samochodami a nie jak ja, tramwajem (czytaj: kasy raczej im nie brak);
– bo teraz będę podpisywać każdą pojedynczą sztukę imieniem Syna i powiem Etatowym Ciotkom czemu to robię, a ani na to nie mam czasu ani ochoty;
– bo jakbym dorwała złodzieja, mogłabym zrobić mu z dupy jesień średniowiecza jednym butem, ale szanse są raczej nikłe;
– bo jedyna pociecha w tym, że prawdopodobnie pieluchy przestaną znikać a złodziej przerzuci się na inną szafkę (tak przypuszczam niestety), numer trzy pozostawiając w spokoju;
– bo nie raz już komuś coś zaginęło, a to skarpetki a to jakaś koszulka, co w zasadzie jest nieuniknione w skupiskach dzieci… i ich rodziców, i pieluchy też nam podbierano niekiedy, ale nigdy tak bezczelnie;
– bo nie mam na tyle tupetu by otwierać inne szafki i sprawdzać czyje dziecko używa takiej samej marki i tego rozmiaru;
– bo złodziej nie ma żadnych skrupułów żeby przetrzepać całą zawartość naszej – pieluchy były schowane w głębi za ubraniami;
– bo gdyby komuś zabrakło, pierwsza podzieliłabym się zgromadzonym zapasem, wystarczyłoby jedno słowo, albo pół…

5 uwag do wpisu “Miszmasz… czyli dlaczemu się cieszę i dlaczemu wkurzam

  1. a to nie mogło być tak, że personel akurat potrzebował zmienić z duzą częstotliwością te pieluchy Twojemu? bo rozumiem że panie muszą mieć dostęp do ubrań i pieluch i nie da się tej szafki zamknąć na jakąś kłódkę? nie wiem kompletnie jak się obsługuje takiego małolata i jak działa żłobek…

    Polubienie

  2. ludzie wszystko rozkradna…:(
    tez mialabym nadzieje, ze moze Igor potrzebowal czestszych zmian ale mysle sobie, ze po pierwsze Ciocie Etatowe by Ci powiedzialy, a po drugie skoro takie zagrania juz sie zdarzaly…

    Polubienie

  3. W żłobie mojego luda (byłym żłobie, bo on już absolwent:-)), był zwyczaj przynoszenia codzień po trzy pieluchy podpisane imieniem. Dawało się je ciociom razem z dzieciem na wejściu. Wydawało mi się dość upierdliwe. Hm. Chyba nie miałam racji.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Adelajda Anuluj pisanie odpowiedzi