Mamut kontrolowany

Za tydzień wyjeżdżam z chórem do obcych krajów. Będziemy zmagać się konkursowo z resztą świata i usilnie przekonywać jury, że potrafimy śpiewać nie pływając po rozmaitych tonacjach. A jeśli już to robimy to umyślnie i tak właśnie stoi w nutach. Kciuków zaciskanie wskazane. Zwłaszcza sobotnio-niedzielne. Jedziemy autokarem, więc wygoda średnia raczej ale liczę przynajmniej na częste postoje. Nadzieję mam również na epizodyczne zjawiska czasu wolnego, które pozwoliłyby mi choć odrobinę zaznajomić z kulturą kraju młynów, tulipanów i chodaków. Ale jak znam życie i przewidziany grafik, czas wolny będzie w sam raz na resztki snu. Pierwsze przesłuchania od 6.30 jawią się póki co raczej mgliście i nietęgo. Więc całkiem prawdopodobne, że Holandię poznam li i wyłącznie na podstawie folderka, który uda mi się szczęśliwie przechwycić w antrakcie. Ale generalnie strasznie się cieszę, że jadę. Nie wiem co prawda jak tam ta moja solówka w 16 koncercie Bortniańskiego wypadnie ale w końcu od czego mamy przychylność bogów. Jak mnie trema nie zeżre to pójdzie. Jakoś. Oby dobrze.

Z uwagi na sporą odległość, niezbyt przychylne warunki, małoletniość i przewidywalny chroniczny niedoczas, Obywatel Piszczyk zostaje w kraju pod opieką Mamuta. Dokładnie za tydzień Mamut zostanie przetransportowany z Mamutowa do mieszkania z tabliczką ‚Bajtki Małe Dwa’ na drzwiach i pozostanie w nim – z przerwami – do wtorkowego popołudnia. Wtedy prawdopodobnie powrócę. Zdzich zapowiedział codzienne popracowe Mamuta kontrolowanie i pomoc w sytuacjach niekoniecznie kryzysowych a w weekend nawet obserwację uczestniczącą. Mamut oczywiście standardowo boi się czy podoła i w ogóle lęka się znacznie i o wszystko. Ze wskazaniem na wszystko. Nie skutkują logiczne skądinąd spostrzeżenia, że skoro ma się dwie osobiste odchowane córki i troje wnucząt na liczniku, to chyba jednak znak, że radę się dało. Jednak. Zasłania się wówczas Mamut niepamięcią i ogólną marudliwością ale sam po chwili przyznaje, że w sumie to nawet się cieszy. Nieczęsto ma okazję pobyć trochę z Igorem a On rośnie jak szalony, więc prawdopodobnie właśnie pewne chwile mijają bezpowrotnie. Fajnie móc je w porę wyłapać, ułożyć w odpowiednim miejscu pamięci na zielonym suknie i przecierać miękką szmatką przy okazji rodzinnych wspomnień. Tak sobie przynajmniej myślę.

Oczywiście w związku z wszystkim powyższym już zaczęłam przygotowywać alfabet zakazów, nakazów i pouczeń ale o ile znam Mamuta i Zdzicha, jeszcze nie wybrzmi dobrze odgłos zamykających się za mną drzwi a już zacznie się akcja rozpieszczanie. Będę potem miała kwadratowego Lokatora, którego głównym zajęciem będzie ocena jakości noszenia na rękach tak drogocennego skarbu jakim jest On sam i wielopoziomowe świergolenie. Ale taka to już chyba rola Dziadków. Ponoć własne dzieci się wychowuje, a dzieci swoich dzieci – rozpieszcza. Może to i dobrze. Ja nie miałam szczęścia poznać swoich – za wcześnie odeszli. Niech przynajmniej Młody się nacieszy. W końcu ma ich tylko dwoje.

I to jakich:

– A jak zacznie krzyczeć?
– To udamy, że nas nie ma.
– Niby jak?
– Normalnie. Posiedzimy w bezruchu aż pójdzie spać dalej.
– Eee. Nie nabierze się.
– One się nabierały.
– Ale tylko raz. Potem już patrzyły przebiegle.
– To po Tobie…
– Fakt, po Tobie maja resztę charakteru.
– Koniecznie chcesz się kłócić?

:))

9 uwag do wpisu “Mamut kontrolowany

  1. jest jakas szansa, że po powrocie nie poznasz żarłocznego, rozpasanego, kwadratowego, zębatego, złośliwego i rozpieszczonego małego potwora z podbródkami godnie wylewającymi się na brzuch?

    :>

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do melissa Anuluj pisanie odpowiedzi