.

Wczoraj w domu Siostrzycy palił się dach. Dwunastopiętrowiec. Strażacy gasili pożar przez trzy godziny. Na szczęście nikomu nic sie nie stało ale zniszczenia są. I stres. Wszyscy przecież wybiegli tak jak stali. Z dziewczynkami pojechała do teściowej, bo najbliżej. Dziś bała się wejść zobaczyć mieszkanie. Od góry do siódmego piętra mokro i smród gaśniczej piany. Oni na szóstym. Fart? Oby. Póki co wszystko wygląda normalnie.

Ogień zaprószyli robotnicy lutujący na dachu jakieś metalowe elementy. Mieli tylko coś naprawić.

2 uwagi do wpisu “.

  1. Nawet nie chce sobie wyobrazac, co przezyli uciekajac z domu. A ludzka glupota i nieostroznosc nie zna granic. Moze panowie z dachu rownie czesto odwiedzaja kiosk z piwem, jak panowie z budowy zza mojego okna :/

    Polubienie

  2. Dobrze,że nikomu nic się nie stało. A tym pożal się Boże fachowcom od naprawy sama bym przylutowała – co za brak wyobraźni i odpowiedzialności!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Chuda Anuluj pisanie odpowiedzi