Wychodzę rano do pracy. Upał jak siekiera. Albo dwie. Mam sukienkę wiązaną na szyi, z gatunku tych odsłaniających ramiona i plecy. Dwóch cherlawych robotników z sąsiedniej klatki włącza namierzanie. Gdy przechodzę obok przez charakterystyczne już robotnikom cmokanie przebija się komentarz:
– Trochę ci skarbie plecy urwało.
Rechot podwójny.
– Możliwe chłopczyku, ale przynajmniej w barach jestem szersza.
Rechot pojedynczy. Nie mój.
Późnym popołudniem jedziemy z Pablosem na zakupy spożywcze. Pod supermarketem pustka i tylko na parkingu, niczym samotny czarny żagiel pręży się i wygina motocyklista. Może sie przeciągał, a może oblazły go mrówki faraona, a może po prostu myślał, że laski będzie rwał jak świeże wiśnie na ten swój motór – nie wiem. Do tej pory nie wiem też co uznać za bardziej rachityczne – jego czy maszynę.
– A ten tu czego?
– No się prezentuje.
– Ale nie ma z czym.
– Bo widzisz, to dopiero sztuka. Nie mieć z czym a się prezentować.
– Koleś ma chyba jakiś przerost tylko nie wiem czego nad czym.
– Raczej chciałby mieć jakiś przerost 😉
W tramwaju siedzę obładowana tobołami. Dwie olbrzymie paki pieluch robią swoje. A dodając do tego różne inne obywatelskie akcesoria kosmetyczne i spożywcze, robi się niezły Sajgon. Lato skrapla się wszystkim w kiece i tiszerty, zaduch robi się zanim jeszcze o nim pomyślę. Tramwaj z rodzaju ‚trumna’ posiada niezwykle pomysłowo biegnącą rurę trzymakową, której się trzymając można albo szorować komuś po głowie, albo przed oczyma. Można też jednakowoż trzymać rękę za głową pasażera i nie robić problemu tam, gdzie go nie ma. Wsiada młodzian, staje centralnie przede mną i się ociera. Ocieranie się znieść muszę bo wiadomo – tłok. Ale włosów w nosie nie muszę. Cudzych. Z łapska. W nosie moim. Dla odmiany.
– Czy mógłby pan zabrać rękę sprzed moich oczu?
Młodzian lekko się peszy ale stara się być dowcipny:
– Chciałem żebyś lepiej widziała mój tatuaż.
Fafarafa.
– Aż takim krótkowidzem nie jestem. A na ‚ty’ to przejdziemy dopiero jak nadarzy się okazja by zobaczyć mój.
Over.
Ależ chciałabym mieć taki refleks. Mnie takie odpowiedzi do głowy przychodzą zazwyczaj 30 min. później.
PolubieniePolubienie
Przypomnij sobie to co mówiłem o mojej podróży tramwajowej w poniedziałek i kolesiu „szturchającym pytona”.
PolubieniePolubienie
:-)))))
no, to ja przechodzę na „proszę pani” z cieniem nadziei, że nie na zawsze 😉
a motórzyści upodobali sobie u nas pobliski parking koło championa, ale myślę, że niektórych – jako bajkerka w końcu – mogłabyś polubić, chyba fajna ekipa to jest.
PolubieniePolubienie
Wysyp panów z klatą jak szczur czoło?
PolubieniePolubienie
ludzie to jednak rozbrajający są…
PolubieniePolubienie
A mnie zadzwia fakt, że jak tylko otwierają się drzwi naszej ukochanej ZTM (co to by nie było, czy autobus, czy ‚trumna’ czy metro) to z tą magiczną chwilą zaczyna się „polowanie” .. polowanie na miejsca siedzące, kurde.. jakby nie można było iść spokojnie i nie pchać się, wywalać łokcie na boki i miażdżyć wszystko co stoi na przeszkodzie, a dziwne jest, że najczęściej robią tak te biedne staruszki które nie mają przecież siły stać.. a siłe pchać to się kurde mają
PolubieniePolubienie
Taki właśnie szybki, z dowcipna podszewką relefeks był zawsze obiektem mej zazdrości i wieczystej tęsknoty.
Ladyofmisery, wydajne pchanie się to tylko chwilka, na którą można przeznaczyć całą skumulowaną siedzeniem na przystanku energię. A jak już się dopcha, to można potem siedzieć a siedzieć. Z gdyby tak stać a stać, byłoby gorzej, bo na to więcej energii potrzeba. ;-/
PolubieniePolubienie
taaa… a najlepsze sa takie staruszki, co zużywają całą skumulowaną energię by sie przepchnąć do miejsca siedzącego, usiąść i przejechac jeden, góra 2 przystanki.
umiejętność rzucenia ciętej riposty to rzecz, która posiadać bardzo bym chciała. Oddam w zamian nieco niesmiałości 😉
PolubieniePolubienie
a to w sumie szerszy temat, bo nie tylko rozpychactwo autobusowe, ale i np. pracowe walczenie o swoje – mimo, że nie lubię rozpychaczy i karierowiczów, to przesadna wydaje mi się postawa typu „siedź w kącie a znajdą cię, na pewno komuś innemu się bardziej należy”.
PolubieniePolubienie
pepeg – bo we wszystkim trzeba zachować umiar czy też tzw „złoty środek” – i w przepychaniu i w siedzeniu w kącie. 🙂
PolubieniePolubienie