Wszystko już było. Nawet ostatnio. Była moda na pieski noszone pod pachą (że to niby takie humanitarne?), i na bojówki z haftem, satynowe (co to nawet brzmi jak chory żart), była moda na odkopywanie białych kozaczków z lat 80 i pieszczochy nałapne noszone do różowych szpilek i siateczkowe podkoszulki piwosza sprzed lat dwudziestu, była moda na okulary ala mucha tse-tse na pół twarzy i moda na modę czyli trędi, kul, dżezi i inna psia mać. Nie neguję – prawo takie jest i już, że prędzej czy później nawet najbardziej absurdalny pomysł się komuś spodoba. A im bardziej dziwny tym bardziej się spodoba.
Teraz przyszła moda na rowery w stylu holenderskiego listonosza-emeryta po paru głębszych. Tyle, że damskie. Im gorszy rzęch tym trędi bardziej i zaraz trzeba go odmalować na biało. A do tego koniecznie sukienka lub spódnica powiewająca wdzięcznie na wietrze. Jak zobaczyłam pierwszy raz i nawet zimno jakoś było jeszcze, to pomyślałam – no nic – laska się z kimś założyła. Bo pędziła w tej kiecy z zawrotną prędkością na przedpotopowym rowerze dźwięcząc żelastwem obficie na każdym kocim łbie. A że jechała przez Starówkę to widok i doznania dźwiękowe były obłędne. Niezapomniane wrażenie.
Kiedyś też mi się parę razy zdarzyło jechać w sukience na rowerze – głównie po ptysia do samu (czy ktoś jeszcze pamięta napój gazowany ptyś?) – ale byłam mały grzdyl, nie chciało mi się przebierać a poza tym to średnio wygodne było jak później skonstatowałam, więc recydywa nie była mile widziana. Albo dwa lata temu w wakacje jak bardzo mądrze nie zabrałam żadnych krótkich spodenek na rowerową wyprawę pod koniec lipca. A upał był jak siekiera. I do wyboru miałam bikini, bawełniane galoty zwane bokserkami (od których pociły mi się nawet łokcie) i spódniczkę kopertową w stylu ‚jestem tak krótka bo zrobili mnie z krawata’. No to wybrałam spódniczkę – przynajmniej była przewiewna i nie odsłaniała więcej niż miała zasłaniać (w przeciewieństwie do bikini).
Ale to się rozniosło. Teraz w dodatku jest zupełnie inaczej i o przypadku nie może być mowy. Bo te kiece ichnie są tdo kolan i ja doprawdy nie mogę wyjść z podziwu jak one w ogóle pedałują w tych tekstylnych zwojach i nie patrzą co chwilę sobie w rozkrok. Mnie by się kolana wygły na lewą stronę o oczopląsie nie wspominając. Poza tym o ile na filmach to malowniczo i wdzięcznie dość wygląda a na działce się nie liczy to ja bardzo przepraszam, ja z księżyca ale jazda na rowerze środkiem miasta pomiędzy rurą wydechową dostawczego z piekarni a drzwiami autobusu to chyba nie szczyt rekreacji. Chyba, że się już kompletnie nie znam i teraz właśnie to jest dobre na cerę.
Wszystkie szanujące się trędi dziewczyny powinny sobie wobec tego teraz wykopać ze strychu oldskulowy trędi rower, zakupić w haemie oldskulową trędi sukienusię w belgijskich pastelach na sam cyc z rozwiewem do kolan i wdzięcznie powiewać tą sukienusią, tym rowerem i tym cycem. Naturalmą, absolumą i trą dupą o trotuar.
Normalnie mnie wzdęło z zachwytu, więc przepraszam. To pewnie zazdrość przeze mnie przemawia i tym jadem chlusta. Bo ja, jakbym jechała w takiej kiecy na takim rowerze po takich kocich łbach to nawet gdybym miała wspaniałe, jędrne silikony w gustownym rozmiarze 75C (wszystkie inne są już demode otóż się właśnie okazało) to trzęsłyby się jak uszy spaniela. Cocker-spaniela. Mało dla biustów apetycznie. A silikonów jędrnych nie mam. Ani roweru dziadka Gracjana. Ani sukienusi z haemu co jest trędi. Mam tylko kocie łby i mogę sobie po nich w geście solidarności z nową modą poskakać. Gdybym jakoś nagle bardzo zechciała. Kiedyś.
Ja wiem, że przyziemna jestem jak ogórek gruntowy sztuk raz, ale nic nie poradzę, że lubię się czepiać szczegółów – nazwijmy to tak – technicznych. A już nawet w reklamie w telewizorze widziałam, że dwie laski popylają ukiecone Nowym Światem i gadaja o baletach w lunaparku. Więc się jakby rozniosło. Niebezpiecznie.
I tylko jedno mię zajmuje natenczas. Czy ktoś się aby zastanowił jak by wyglądała taka oldskulowa panienka na trędi postarzanym rowerku, gdyby jej się ta kieca w szprychy wkręciła?
Bo (pomijając już, że to mało bezpieczne i wygodne a widząc coś takiego położyłabym się ze śmiechu na zebrze a dopiero potem zastanowiła czy wzywać 999 czy żandarmerię wojskową) gwarantuję, że dwa takie wypadki i nawet najdroższy puder nie pomoże zakryć tego buraka co pod spodem. Chyba, że nastanie nowa moda na rowerowanie topless. Tylko nie wiem co będzie jak to sobie wezmą do serca wszystkie panie, niezależnie od przedziału wiekowego. Pani Jadzia w końcu zasuwa w kiecce na rowerze odkąd ją pamiętam z przedszkola. A już wtedy była woźną w wieku średnim 😉
Ps. Nie mam pojęcia czy japonki są jeszcze modne, czy też można nimi już tylko zabijać pająki pod prysznicem na polu namiotowym ale wiem jedno – nawet gdyby ogłoszono ustawę modową, że teraz latem nosi się syberyjskie walonki a zimą kalosze pełne kisielu… na mnie w tej kwestii nie możecie liczyć. Modę traktuję nadal głownie jako szerokie pole do obserwacji. I sorry Winnetou, na rower nadal zakładać będę portki. Wygodne i takie, których nie boję się pobrudzić smarem.
Jak pies ogrodnika..sama nie rozwiewa i innym nie pozwala ;))
PolubieniePolubienie
Musiał to być piękny widok, szkoda że ja jeszcze żadnej takiej nie spotkałam. Humor by mi się poprawił.
PolubieniePolubienie
ja na rowerku pomykam do pracy zazwyczaj. ale ja w spodenkach za kolanko i bluzeczce. bo nie wpadłam na pomysł, że w kicece można.
PolubieniePolubienie
coś podobnego…
ciekawe co następne. pełzanie w stylu wolnym?
pees. a japonki modne jeszcze? bo ostatnio poharatałam sobie stopy na wszystkie możliwe sposoby i we wszystkich możliwych miejscach i obawiam się, że jeno japonki nie zrobią mi więcej krzywdy. a gupio by było, gdybyśmy przyjechali do Ciebie, a Ty byś się musiała za mnie wstydzić :>
PolubieniePolubienie
ostatnio na ul. Marszałkowskiej w takim anturażu widziałam panią Magdę C. (co z p. Andrzejem Ch. bywała razem). Wiem, że do celu dojechała, bo „spotkałyśmy” się w tym samym miejscu.
A swoją drogą mam taką sukienczynę niewyjściową, coś w okolice kolan i w gorąc fajnie w niej jeździć. jest na tyle niedługa, że nie wkręca się w łańcuch, w ogóle w nic się nie wkręca 😀
PolubieniePolubienie
Jako dziecię małoletnie wkręciłam sobie nie sukienkę, a całą nogę między koło a to coś, co je trzyma.
Omal mi jej w końcu nie obcięli. Więc ta moda nie dla mnie. Uraz mam.
PolubieniePolubienie
W mojej metropolii jak świat światem panie Zenie z siół okolicznych podzierają na rowerach marki Ukraina wew spódniczkach wąskich z rozcięciem oraz obówiu na 3-cm koreczkach, ale taki anturaż chyba niekoniecznie się wpisuje w najnowsze trendy. Za mało powiewny?
PolubieniePolubienie
łehehehehe, kwiczę 😀
PolubieniePolubienie
Kobieto, cozes uczynila!!!! mowic mi w koncowce ciazy o ptysiu z Samu!!! gdzie ja teraz znajde ptysia?
PolubieniePolubienie
1. ptysia pamiętam, jeszcze z życia płodowego – moja mama opijała się nim litrami, a ja sama jak się urodziłam, dzięki niemu dostalam sliczne przezwisko 🙂
2. rower antyk mam, skukienusie rowniez, ale niestety za chiny ludowe nie pojade tak odstrzelona nigdzie! wole spodnie, zdecydowanie!
PolubieniePolubienie
czemu się te oldskulowe rowery maluje na biało? to profanacja jest- prawdziwe old dutch’e są przeważnie czarne. I bardzo wygodne, kiecka sie nie wkręci, bo wyposażone są w całkowitą osłonę łańcucha i częściową koła tylnego, więc nawet trudno sobie tylek błotem zachlapać, jak się w deszczu pomyka. Jednak na codzień też wolę w spodniach. Zawsze zadziwiały mnie laski odstrzelone jak na disco, w pełnym makijażu i szpileczkach śmigające rowerami i nawet potrafi jedna z drugą w tym śmiganiu komórkę odebrać, czy smsa napisać!Jednak szkoda, że w Polsce ciężko o trasy rowerowe i jazda bicyklem w warszawskich korkach na ten przykład jest dozwolona jedynie z użyciem masek przeciwgazowych. W Holandii rowerem można dojechać wszędzie i w dużo krótszym czasie, niż autem czy tramwajem, więc już dawno pomykam na ciemnozielonym peżocie metalik:) W wielu firmach są nawet prysznice i po przyjechaniu do biura najpierw pod natrysk, a potem świeży urzędnik siada przed kompem albo idzie robić kawę. Szkoda, że do nas trafiła tylko przejsciowa zapewne moda na rowery i nijak się to ma do idei zastąpienia auta dwukółką. Ale się rozpisałam!Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
http://www.warsawstreets.prv.pl/
http://www.hel-looks.com/
Polecam jako bogate pole do obserwacji mody współczesnej 😉
PolubieniePolubienie
A propos Ptysia, to nie ta sama butelka ale smak ten sam to teraz Zbyszko 🙂
Ale z racji takiej że butelka jest plastic – a nie szkło, i korek plastikowy a nie zakręcany kapsel ,, wiec to psuje wizualnie tego pseudo Ptysia.
PolubieniePolubienie
Baj, zapomniałas, ze do pełni romantik stajla koniecznie na głowie słomiany kapelusik owiązany szarfom w pastelowe kfiotki. Równiez powiewającą. (A ten kapelusik to chyba z gumkom, zeby ze łba nie spadał podczas jazdy. )
PolubieniePolubienie