…aj em de grejt pipa grochowa in de łorld*
Dzisiaj już nieco inaczej patrzę na całą sytuację. Ochłonęłam, wyjaśniłam sobie to i owo wewnętrznie, zrobiłam pare głębszych wdechów i jestem.
Powodów do jeżdżenia po mnie nie widzę. Spóźniłam się nie ze swojej winy i nie mam tego w zwyczaju. Raz do roku to – jak zwykła mawiać kolega Białek – nawet kura pierdnie. Bywa. Koncertu słuchać jakoś wybitnie nie miałam ochoty. Może to wina pogody a może niezbyt komfotowej dla mnie sytuacji – nie wiem. Mam nadzieję, że mnie Dyro Daro rozgrzeszy i nie wyśle w slipach do Irkucka. Grunt, że na forum poprosiłam na przyszłość o choćby cień informacji sms-em i liczę na wspaniałomyśność.
Na próby chodzić będę dalej, obrażać się zamierzam bo po pierwsze nie mam na co i na kogo, po drugie zaś nie lubię – choć pewnie umiem jak się postaram – tylko po co, bloga nie skasuję, nie rozbeczę się spektakularnie wołając, że nikt mnie nie kocha i nie zabiję w wymyślny sposób wszystkich, którzy mnie widzieli i ich krewnych tudzież znajomych, żeby pozbyć się świadków – wszystko będzie po staremu.
Po prostu kolejny raz wyszło na jaw jaka ze mnie pierdoła. Koncertowa wręcz 😉
Czym innym jest co prawda wychodzenie do sklepu w kapciach – co ustawicznie praktykuję przez roztargnienie a czym innym taki pokaz jaki odstawiłam wczoraj ale stało się – za tydzień, dwa pewnie sama będę z tego robić dowcip. Może nawet zapomnę o tym dziwnym uczuciu co mi żołądek wykręciło na lewą stronę. Zobaczymy. Może nawet, w ramach oswajania koszmarów, zacznę sama to opowiadać. W końcu trzeba walczyć z fobiami.
Z drugiej strony, gdybym była jakąś aktorką albo piosenkarką… albo strażakiem, mogłabym się nawet cieszyć – wszak teraz na pewno będę sławna – przynajmniej przy piwnych rozmowach na chóralnych wyjazdach.
Jeden koszmar senny mniej. Teraz to nawet jak mi się przyśni referat z historii w pidżamie to już mnie nie ruszy bo przynajmniej wiem czym to smakuje. Poza tym nie mam już historii. I to jest ewidentnie najprzyjemniejsza myśl tego poranka. Za to, skoro sny mi się spełniają… może powinnam wyśnić sobie szóstkę w totolotku?
Wasza – żyjąca jeszcze – legenda
* Jachson uprzejmie poprosił o cytuję ‚nie rozpieprzanie ślicznego szablonika długimi tytułami’ i jeszcze napisał, że pozostaje w ‚głębokiej wdzięczności’ i w ogóle, więc długie tytuły BENDOM SIEM kończyć w notce. Albo wcale 😉
hmm… ambicja?
PolubieniePolubienie
Bajko, czy mogę dodać radziecki-termos do linków na moim blogu co sobie go niedawno założyłam?
PolubieniePolubienie
tak w twoim stylu: no!
PolubieniePolubienie
Cieszę się, że humor Ci wrócił.
I mam małe pytanie: czemu do cholery nie działa mi Twój nowy szablonik. Znaczy dziala, ale tylko pod IE. A w Mozilli ani rusz. Masz jakiś pomysł? Ratunku. Taki ładny termos…
PolubieniePolubienie
e tam e tam, mi cudnie działa pod mozillą
PolubieniePolubienie
No to ja nie wiem. Jakąś wybrakowaną mam czy co. Wrr. Przystępuję do akcji ratunkowej.
PolubieniePolubienie
A ja życzę spokojnych świąt Tobie i Igorkowi!
PolubieniePolubienie
w te klocki jestem mocny: przez pół minuty czegoś niedosłyszeć, wykazać się opryskliwym tonem albo krzywą miną i mieć materiał na niedogadywanie się na pół dnia 😉 z dygresjami sięgającymi w przeszłość i w głąb. niżej podpisany. albo i wyżej.
PolubieniePolubienie
założę się, że są większe.
pipy oczywiście.
a teraz już tylko złotych jaj życzę:)
PolubieniePolubienie
muszlo koncertowa, nie zrozumiałem w czym tkwi to tałatajstwo. Czy chodzi o spóźnienie jakieś, czy coś?
PolubieniePolubienie
a do lekarza, to…za daleko.
i wiem jak to zabrzmi…
…jak będzie źle to pójdę
PolubieniePolubienie