Ma dwa dni a już zdążył wzbudzić we mnie cały wachlarz wszelkich możliwych uczuć i emocji. Od tych rozczulających i przyjemnych po te, których zapewne powinnam się wstydzić i sama żywcem spalić na stosie piekąc jednocześnie kiełbaski dla tak zwanych wzorcowych matek. To dopiero facet. Mój syn. Hmm. To brzmi dumnie. Na pewno bardzo odpowiedzialnie ale też przerażająco. Jestem w tym całym zakichanym macierzyństwie zielona jak szczypiorek na wiosnę i nie będę udawać, że jest inaczej. Wciąż pamiętam trudy porodu (a do banalnych nie należał) i oszczędzę tu opisów – lepiej się mają do ‚Pana Tadeusza’. Wciąż też nie radzę sobie z wieloma rzeczami, które ponoć każda kobieta ma we krwi – widocznie, podobnie jak z hemoglobiną, mam deficyt. Ale są i przytulne momenty. Fajnie popatrzeć jak taki mały, wykąpany i najedzony, pachnący czymś nieopisanym kurdupel uśmiecha się przez sen. Nawet jeśli stado mądrych uczonych powie mi, że niemowlęta świadomie uśmiechają się dopiero po 4 tygodniach. Chrzanić to. Widocznie najpierw lubi mnie podświadomie. Tak, wiem, że za chwilę obudzi się i będzie trenował dopuszczalny poziom decybeli z wydalaniem na czas, ale trudno. Umowa jest umowa. On jest dzieckiem a ja mam się nim opiekować. Ustaliliśmy za to, że jak już podrośnie, będzie przyprowadzał do domu samych przystojnych kolegów. Jak już się starzeć to z klasą. Trzecią LO najlepiej. Chwilowo jednak nie wybiegam myślami w przyszłość dalszą niż trzy godziny bowiem co trzy godziny trzeba Młodemu przypominać, że urodził się ssakiem i jak się to robi, żeby nie zostać gryzoniem. On chwilowo wybiera raczej tę drugą opcję ale wierzę, że mam dar przekonywania. W anielską cierpliwość też chyba zaczynam. Od wczorajszego poranka spałam dwie godziny. A tu już druga noc i nie zanosi się na więcej. Ze zmęczenia zaczęłam już widzieć bliźnięta. Dobrze, że nie moje bo bym chyba zeszła na suchoty. Poza tym życie jest piękne, wcale mnie nic nie boli a hormony jak zawsze mam pod kontrolą.
No to miłej nocy i tak dalej. Niech ktoś się wyśpi za mnie. Najlepiej od razu na pół roku.
Bajka z przeszkodami
Ciesze sie! 🙂
PolubieniePolubienie
silikonowe nakładki na obolały cyc. przy czym należy mieć na uwadze siłę ssania i pęd do żarcia prezentowane przez aniołka. bo podobno niektóre dzieci to zniechęca. mojej niuni nie zniechęciło, więc nakładki służyły do czasu, aż mi się strategiczne momenty wygoiły. może spóbuj? zawsze można odpuścić:-)
PolubieniePolubienie
Wszystkiego dobrego…
PolubieniePolubienie
daj hormonom luzzzzzzz 😉
PolubieniePolubienie
sen to teraz „towar deficytowy”, moja bratowa dostała prezent od córeczki po 1,5 miesiącu – 4 godziny snu; a jaka była szczęśliwa z wyspania!:)Baj, dasz radę!!! Zdrówka!!!!!
PolubieniePolubienie
Bardzo fajne imionka dwa ma :))) I wogóle łojezu jak ja się cieszę 🙂 „moja” Bajka ma brzdąca 🙂 teraz masz fajne przez najblizsze conajmniej dziesiec lat to bedzie facet ktory patrzy na Ciebie z najwieksza mozliwa miloscia :)))) buzka dla Ciebie i małego. Kiedy go pokazesz?
PolubieniePolubienie
niezły zawodnik! 🙂
PS. Igor-Szymon ładne,
ale i tak BAJTEK pasuje mu nabardziej :*
PolubieniePolubienie
Czemu akurat Igor??? No, matka, mało polskich imion? Chyba, że jakieś konieczne uwarunkowania (Kniaź Igor Mussorgskiego w pamięci)
PolubieniePolubienie
Gratuluję Synka:) dasz radę ze wszystkim, potrzeba tylko czasu…
PolubieniePolubienie
wszak jak księciunio jest z Bajki to i imię mus mieć książęce. Kniaź Igor nie pasi?
Może Bolesław go miała nazwać? 🙂
PolubieniePolubienie
no wiedziałam, że jednak będzie Igor 😉
PolubieniePolubienie
Kochana Bajko, przed wami same najlepsze chwile! bardzo sie ciesze Twoim szczesciem, bardzo! powodzenia na tym swiecie, Igorze 🙂
PolubieniePolubienie
Z czasem zupełnie się zgracie i na pewno się wyśpisz. Świat już nigdy nie będzie taki jak przedtem… Ale mała osóbka wynagradza wszystko 🙂
PolubieniePolubienie