Powoli przestaję się mieścić w swoje ciuchy. Znaczy to powoli jeszcze jakiś czas potrwa ale nie jestem pewna czy długo. Obywatel zaczyna sie uwypuklać i o ile z jednej strony mnie to bardzo cieszy, o tyle z drugiej smuci. Czasem łatwiej byłoby nie patrzeć, że samą naszą obecnością komuś zawadzamy. I to mocno. I to komuś komu nigdy zawadzać byśmy nie chcieli i kto dla nas nadal jest bardzo ważną osobą. A to, co powinno cieszyć, czasem niektórym sprawia ból. Tak duży, że sami nie zwracają uwagi, że kogoś ranią. Rozumiem. Przynajmniej na tyle na ile potrafię. Bo czasem to boli. Nawet, gdy środki nie są za różowe to finalnie przecież widać tylko cel. Efekt, o który żadne z nas nie prosiło, ale jest. I trzeba się nauczyć to akceptować. Bo chyba nie ma innego wyjścia. Nie piszę tego, by komuś potocznie ujmując ‚dosrać’ ani by się poskarżyć, domagać głaskania po głowie i mówienia zdawkowego ‚dobrze będzie’ w różnych odmianach. Piszę, bo ciężko się żyje z taką świadomością. A komu niby miałabym o tym powiedzieć… Mnie to też przecież boli. To wszystko. Bo to łatwe nie jest. Ale przecież nie schowam się pod stół i nie przesiedzę tam do jesieni. Chciałabym wyjechać gdzieś daleko i wrócić po wszystkim. By nie patrzeć na niechęć. By nie było tak strasznie smutno. Pewnie dla wszystkich byłoby łatwiej. Samotność potrafię oswoić. Ludzkich emocji – nigdy. Ale życie nigdy nie wybiera dla nas łatwiejszej drogi. Zawsze dostajemy tę z większą ilością pułapek i zapadni. Ale ponoć jest bardziej punktowana. Tylko czemu niekiedy mam wrażenie, że moja plansza jest ruchoma a kostka ma tylko 1 oczko?
Pozytywnym aspektem ‚widoczności’ jest fakt, że wczoraj po raz pierwszy w moim bogatym w błonnik i mikroelementy wkurwogenne życiu, Jakiś Pan w metrze ustąpił mi miejsca, bo spostrzegł ewidentnie już pod wieczór uwypuklonego zewnętrznie Obywatela (pozostającego jak dotąd – i jakiś czas jeszcze miejmy nadzieję – w opakowaniu). I nawet nie musiałam malowniczo a efektownie zemdleć ani prezentować salto mortale przez wizjer. Sam spostrzegł i ustąpił. Bardzo to miło ze strony Jakiegoś Pana zwłaszcza z uwagi na dziki tłum stłoczony (jak co dzień o 18) w najszybszym po pracy (korki i te sprawy) środku komunikacji miejskiej. W imieniu swoim i Obywatela gromkie ‚dzię-ku-je-my psze pana’… Niestety dziś rano już staliśmy jak wszyscy, którym się nie poszczęściło i musieliśmy cierpliwie znosić cudze łokcie w brzuchu. Znaczy w moim brzuchu, bo u Obywatela to nie wiem w czym. Widocznie Jakiś Pan już rano metrem nie jechał a reszta nie korzystała w tym roku z porad okulisty albo im się zwyczajnie nie chciało.
Poza tym jutro od wczesnych godzin wróblo-ćwirnych kolejna tura badań. Kolejka do kłucia, kłucie, kłucie, jeszcze jedno kłucie i cały ten cudowny klimat postdraculowski. A potem już tylko do końca dnia praca, praca i praca. Muszę zacząć ćwiczyć jogę. Chyba uspokaja.
Pees refleksyjny.
Kiedyś napisałam w moim własnym blogu z mojej własnej głowy, że otwieranie oczu boli najbardziej i że Bóg czasem mógłby chociaż markować ciosy, bo są chwile, gdy spadają raz za razem…
Nadal tak myślę
ci, co sa tacy, jacy sa i robia to, co robia… tak bardzo zapatrzyli sie w siebie, ze przestali naprawde widziec…
a szkoda, bo to naprawde przydatna w zyciu cecha…
PolubieniePolubienie
Oj widze, ze czasem sa jeszcze normalni ludzie, gdy raz na 9 miesiecy zdarzylo mi sie jechac autobusem (a bylo to w 8-mym) dopiero gdy wepchnelam brzuch facetowi w jape postanowil ustapic mi miejsca.
PolubieniePolubienie
tak ludzie często swoje żale przenoszą na innych. na szczęście masz wokół siebie wiele osób które bardzo się cieszą i z twojej obecności i z obecności małego aliena.
PolubieniePolubienie
Bajka, a czemuś sie nie pochwaliła, że zawitasz do Trójmiasta? obiecaną blachę sernika mogłabym dostarczyć… i może jeszcze kilka innych fajnych rzeczy 😉
PolubieniePolubienie
Pozostaje wiara, że te punkty gdzieś tam się gromadzą i czekają na „wielką kumulację”, wielką wygraną. Sam nie bardzo w to wierzę, ale przyjemnie jest tak właśnie myśleć.
PolubieniePolubienie
od każdej reguły są wyjątki
PolubieniePolubienie
Ni łam się. Wszystkie troski na bok, dzidziuś rules.
„Nie ma sensu martwić się sprawami, na które nie mamy wpływu”.
PolubieniePolubienie
pogłaszcz Igora/Filipa. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, pomimo, ze tak cholernie trudno się z tym pogodzić. Jak z tymi „dodatkowymi punktami”…
PolubieniePolubienie
Powietrza, powietrza i wszystko da się przeżyć. A podobno co nas nie dobije to nas wzmocni.
PolubieniePolubienie
Skoro boli jak się oczy otwiera to trzeba mrużyć oczy lub je trzymać szeroko zamknięte … a od czasu do czasu puścić figlarne oko do ..
PolubieniePolubienie
myślę, że im się zwyczajnie nie chciało, dlatego symulowali kłopoty ze wzrokiem…
PolubieniePolubienie
Nie chcę Cię dołowac bardziej, ale ten pan na końcu notki niewiele sie nami interesuje… Przynajmniej za życia.
Wstyd mi tylko za tych którzy sprawiają, że tak czujesz.
PolubieniePolubienie
widzisz Bajka, tak to jest , świat schodzi na psy … bo kurffffa coraz więcej facetów w ciąży !!! 😀
pozdrawiam i całusy dla WAS dwójki :)))
PolubieniePolubienie
Bajka ty byłaś w Gdańsku!! a ja nic nie wiedziałem!!!
i jeszcze bierzesz udzial w jakimś konkursie.
Ja pitolę!
PolubieniePolubienie
Bóg i ciosy…..taaaaaa, jak dla mnie to chyba nie to połączenie, raczej Bóg i ćwiczenie, ćwiczenie nas…….
PolubieniePolubienie
są ludzie, których bolą pewne sprawy – i nigdy nie przestaną, choćby nie wiem jak chcieli nieść uśmiech i radość życia. szkoda tylko, że współ-czuciem (pewnie fałszywym, bo ktoś czuje już cos innego, a oni nadal się męczą) pomnażają cudze cierpienie. szkoda, ze nie potrafią się opanować.
PolubieniePolubienie
Jak w necie można napisać, że się kogoś wysłuchuje, przyjmuje z jego problemami? No to piszę, że tak robię…
PolubieniePolubienie
Ktos kiedyś powiedział, że za wszystkie zle chwile życie obdarowuje nas taką samą ilością dobrych… sama z autopsji wiem ze tak nie jest… z tym, że ja staram się drażnić z losem i grać mu na nerwach puki jeszcze moge… Pozdrawiam i bede uczestniczyc w oczekiwaniach na Obywatela 😉
PolubieniePolubienie