Trzy postaci: Wojciech Kuczok, Magdalena Piekorz, Michał Żebrowski. Autor, reżyser, wykonawca. Trudna sztuka i Teatr Studio.
Teatr jednego aktora to najtrudniejsze do zrealizowania widowisko. Z jednej strony kapryśna jak księżniczka widownia, która oczekuje i wymaga. Z drugiej zaś jeden człowiek, który musi stworzyć kreację z samego siebie w taki sposób, by mając do dyspozycji tylko własne gesty i własny głos przy prawdziwym scenograficznym minimum roztoczyć przed widzami wizję prawdziwej sztuki. Żeby grać w sposób niezauważalny a świadomy. Żeby krok po kroku budować świat dramaturgii i znaczeń, które w ułamku sekundy tymi znaczeniami być przestają. Które odklejają się od słów i docierają do najgłębszych zakamarków naszej własnej psychiki.
Żebrowskiemu się udało. Nigdy spostrzegałam go jako aktora z prawdziwego zdarzenia. Dobra sylwetka, ładna buzia, piękne dłonie i koniec. Do czasu ‚Pręg’. Zaskoczył mnie. W przypadku ‚Doktora Hausta’ nie dość, że nową opinię podtrzymał, to zyskał na stałe jeszcze lepszą – świetny aktor.
Historię tytułowego doktora Hausta – psychoanalityka i alkoholika zarazem, specjalisty od terapii rozwodów – poznajemy od tragicznego w wielu znaczeniach finału, następnie autor prowadzi nas przez korytarze wcześniejszych wydarzeń, które ukształtowały obecną, okaleczoną psychikę bohatera, aż po zaskakującą puentę.
Co takiego się dzieje? Zobaczcie sami. Zaczyna się bardzo interesująco…
Doktor Haust, ‚wzięty specjalista’ zostaje zmuszony do przeprowadzenia psychoanalizy, a raczej esencji psychoanalizy – bo dostaje na to mało czasu – zdesperowanego pacjenta mierzącego do niego z pistoletu. Genialny pomysł na scenę: psychoterapia staje się realną grą o życie.
Żebrowski w tej sztuce nie jest piękny. Nie jest nawet ładny, czy przystojny i mimo, że rozbiera się do slipek nie wywołuje szmeru pobudzonych serc (i nie tylko) niewieścich na wypchanej po brzegi widowni. Budzi się na kacu, z trudem zwleka z wyra, pokrzywiony i obolały ubiera się, nie przerywając nasyconego nienawiścią i pogardą monologu o swych pacjentach.
Ale taki właśnie spodobał mi się najbardziej. Żebrowski, który potrafi grać z duszą. Tak, że momentami wstrzymuje się oddech.
Polecam. Warto.
Potrafisz zachęcić 🙂 Ale jakoś Żebrowski u mnie jeszcze nie zasłużył na miano „świetnego aktora”. Zobaczymy, może kiedyś zmienię zdanie
PolubieniePolubienie
ja jak widac zmienilam po obejrzeniu ‚Pręg’ i ‚Doktora Hausta’ 😉
PolubieniePolubienie
to tak powiem, mi się juz w Panu Tadeuszu wydał aktorem przyzwoitym, w Pręgach rewelacyjnie naśladuje manierę Frycza, siłą rzeczy nie pobudza mego serca (i nie tylko)
a co do monodramów w tymże Studio miał swój spektakl Jan Peszek niegdyś – też wbijał w fotel
PolubieniePolubienie
w „Pręgach” trochę szkoda mi było świetnej gry aktorskiej na tak niepasującą do filmu historię.
stąd mieszane uczucia.
a co do Peszka, to jestem jego zdeklarowanym fanem od jakiegoś czasu. Jego gra w „Trójkącie bermudzkim” to dla mnie wzorzec, a i „Ożenek”, i „Ubu Król”…
PolubieniePolubienie
‚Ubu król’ sto razy TAK 😉
PolubieniePolubienie
no to się chyba zgodzimy z następującą pimkowszczyzną:
Peszek wybitnym aktorem jest.
🙂
PolubieniePolubienie
ale Peszek to sie zalicza do AKTORÓW a Żebrowski to inna półka, czyli młode w sumie pokolenie gdzie mało jest choćby aktorów. tak czy inaczej cieszy mnie fakt, ze sie wyrobil 🙂
PolubieniePolubienie
no słyszałam, że jest genialny, no ale jak Bajka poleca to koniecznie muszę się wybrać 🙂 kto ma ochotę się przyłączyć do wycieczki na Żebrowskiego? 😉
PolubieniePolubienie
chetnie pojde raz jeszcze 🙂
PolubieniePolubienie