Wiedziałam, że przyjdą. Kurka siwa. Po prostu wiedziałam. Tak już coś czułam. Najsampierwszy był Pan Ból Gardła – o! dzień dobry panu, dawno pana nie było, wrrr – co przyszedł nagle, w nocy zapewne gdy sobie smacznie spałam i rano zaatakował w całej rozciągłości. Łudziłam się, że da się go oszukać takimi pastylkami co to w reklamach jabłka w kaktusy i na odwrót zamieniają. Bo ja taki jeden kaktus miałam akurat w posiadaniu w samym środeczku górnej rury przełykowej – to się chyba krtań zowie.
Ale Pan Ból Gardła pokazał mi gdzie się zgina dziób pingwina i sprosił kolegów… plus koleżankę. Kolejno stawili się Pan Katar – ten to dopiero pokazał co potrafi cie choroba, Pan Kaszel – strasznie męczący typ, Pan Zatokowiec – ten boli najbardziej i Pani Gorączka – a tej to skubanej przygrzało. Jeden wielki fakszit.
Chrypię jak stado starych dziwek następnego dnia po pieprzówce i szlag trafił subtelny i szemrzący tembr. Mam kurde głos, że spokojnie mogę wszelkie jazzowe standardy pod prysznicem tubalnym basem śpiewać. Oczywiście koledzy i znajomi płci męskiej orzekli – choruj! choruj! ale masz zajefajny głos!! – ale najchętniej za to pomogłabym im znaleźć drogę do samego siebie ostrym nożem przez klatkę piersiową.
Chusteczki zużywam w ilościach mocno hurtowych. Panie w sklepie na dole patrzą na mnie z pełnym współczucia politowaniem i dwie zgrzewki mają przygotowane jak tylko mnie zobaczą. Do tego w zatokach z pawnością mam Obcego i skubaniec waży chyba z tonę. Ratunku!!!
Na chorobowe nie ma szans z różnych względów – między innymi dlatego, że Basia jest na zwolnieniu a ‚ktoś tu musi robić’. W pracy jeden wielki kołchoz. Przedświąteczna nerwówka, nagłe stado rzeczy na przedwczoraj, nie wiadomo w co ręce wsadzić i na jak długo – ogólnie wielki stres. A do tego moja cudowna firma postanowiła w tym roku również na siłę zintegrować pracowników i w tym celu wysyła biurwy do sklepów na samo apogeum świątecznych zakupów – 18-24 grudnia. Po prostu miodzio.
Świetny pomysł. Zwłaszcza, że ponoć pracownicy też mają rodziny i swoje plany. Ale co tam. To przecież w niczym nie przeszkadza by im w nich trochę namieszać i odgórnie ustalić dni i godziny pracy. To nic, że zazwyczaj pracują w innych godzinach. Teraz popracują sobie od 7 rano… a druga tura kończyć będzie o 22. A co. A to, że ktoś tam ma jakieś sprawy jeszcze do załatwienia, albo angielski, za który z własnej kieszeni płaci przecież, albo inne zajęcia ‚pozalekcyjne’. To takie tam nic nie znaczące drobiazgi.
W zeszłym roku było o tyle bezproblemowo, że salon dostał mi się pobliski bo na Nowym Świecie i nie było kłopotu z dojazdem ani powrotem do domu. Teraz mi przywalili z grubej rury – Blue City. Pakowanie prezentów. Przesz to na drugim końcu miasta. No w mordę jeża plute i kopane. Będę teraz przeczołgiwać się autobusami przez korki – bo święta i potem wracać nie wiadomo jak – bo noc.
Nie mam pojęcia kiedy zrobię zakupy, kiedy ubiorę choinkę, pomogę mamutowi, kiedy kiedy kiedy… Pełen kosmos.
Ale żeby nie było tak debilnie to przynajmniej wigilię mam wolną… nie tak jak w zeszłym roku… ale tylko dlatego, że pracuję w sobotę do 22. Milutko.
I co? Może mam teraz podskoczyć parę razy, zaklaskać uszami, zastepować jak rącza łania tudzież kozica górska, przywdziać mikołajową czapkę i wrzasnąć: ‚Kocham święta’?!.
Tu miejsce na uśmiech sardoniczny i kaftan bezpieczeństwa
ja smarkam w ręczniki kuchenne papierowe, już parę rolek poszło.
i te, no…pozdrowienia dla szefostwa, kurza ich, w galaktykę kopana, pękiem kolczastego drutu przez most Poniatowskiego w te i nazad ganiana morda.
i zagadka: z czego ten cytat?;-)
PolubieniePolubienie
Ze ‚ślepego szczęscia’ Chmielewskiej ;), wcześniej wydawanego jako ‚Duch’
Będzie nagroda??
PolubieniePolubienie
…właśnie usłyszałem w radiu „Arkadia od tyłu”…biedna Arkadia. Basia jest na chorobowym? Zaraziła i uciekła…
PolubieniePolubienie
Melissa, gratulacje za nader wyczerpującą odpowiedź. kto to mówił, nawet nie pytam, bo na pewno wiesz:-)
nagrody, niestety, nie przewidziano. nie wiem, czy sam podziw Cie usatysfakcjonuje?:-)
PolubieniePolubienie
Pewnie, że wiem:D. Sam podziw wystarczy, byle był wystarczająco głęboki;)
PolubieniePolubienie
JEST głęboki:-)
PolubieniePolubienie
głebokosc podziwu zmierzymu przy najblizszej nadarzajacej sie okazji…
Melissa – ubieglas mnie 😉
PolubieniePolubienie
no i jak tu cię wurwa wyleczyć, jak w robocie siedzisz?
Aaaa „Obcego” z zatok to uwolnij…jak szef będzie w pobliżu.
PolubieniePolubienie
a co do stepowania, to wolałabym, zebyś stepowała jak jagnię…ty wiesz, które:)))
PolubieniePolubienie
mój katar właśnie się wynosi…może do Warszawy pojechał znad morza??jeśli tak to współczuję…trzymało mnie to coż tak około 1,5 tygodnia…oddycham w miarę normalnie,ale nos wygląda jakby zmieniał skórę…cały czerwony i …nie róbcie mi teraz zdjęć!!!
PolubieniePolubienie
Pędzlowanie gardła Ci zalecam 😉
Bury któremu frywolne myśli po głowie…
PolubieniePolubienie
Oh parszywe towarzystwo ci Panowie i Panie… a zdrowie i pracodwacy..o to pierwsze się dba o drugie nie…nie jesteś niezastąpiona pamiętaj, a jak padniesz to Cię wymienią na bardziej kołchoźniczy model.
PolubieniePolubienie
wiesz, jakos wybitnie mnie to nie pociesza… zwlaszcza jak sobie patrze na date konca umowy 31.12.04…
PolubieniePolubienie
śniło mi sie że wpadłam do Ciebie na kawę i nagle po firmie poszła fama, że trzeba umowy podpisać. wyszłaś więc sobie z pokoju normalnie a wróciłaś już z bananem! życzę tego;-))
PolubieniePolubienie
dzieki… ile po kg bananow
PolubieniePolubienie