Wrrr. Nie lubię, nie lubię, nie lubię. Zwłaszcza gdy za oknem słońce aż się morducha cieszy do roweru i piękna jesień wylewa się kolorami ze wszystkich drzew i miejskich zakamarków. Ech. A tu kolejny las trzeba zrujnować przewalając tonę nikomu niepotrzebnej w zasadzie makulatury.
I na cholerę mi ta Arkadia co się otworzyła. Jakby się co innego otwierać nie mogło. Na przykład otwarcie złamany lenistwem piątek mógłby się przemieścić w otwarcie złamaną imprezowo sobotę a następnie zakotwiczyć w sennie i relaksacyjnie nastawionej niedzieli bosko zakończonej wonną kąpielą wannowo-migdałową. Tak tak… ujkent bardzo mógłby mi się kojarzyć z chirurgią urazową i to w dość przyjemny sposób. Ale nie. Kojarzyć mi się będzie z nowym Empikiem w tym nowym molochu, gdzie nowa grupa społeczna nudnych Polaków z potencjalnie nudnymi przyszłościowo pociechami spędzać będzie swój free-time na pogawędkach między kolejnymi sklepami, kawiarniami, salonami i pokojami zabaw. Oczywiście wszystko tylko najlepszej jakości. Żenada.
Ostatnio na angielskim czytaliśmy o tym w jaki sposób najczęściej Anglicy spędzają swój wolny czas i potem z ciekawości przerzuciliśmy się na Polaków. Wyszło nam po pierwsze wgapianie się w TV, po drugie drinkowanie (jakkolwiek by to nie ująć), po trzecie zakupy – w centrach handlowych właśnie. Potem były jeszcze gry komputerowe, spotkania ze znajomymi (ale to tylko młodzi ludzie) i grilowanie wszystkiego i wszędzie. Wygląda na to, że jesteśmy strasznie nudnym narodem. Nie da się ukryć.
Nie rozwijamy się, zapijamy, zasyfiamy i kapcaniejemy. Jeszcze trochę i nie zdziwi mnie, gdy ludzie zaczną się poznawać, spotykać, żenić, mieszkać i płodzić dzieci w supermarketach. Najlepiej jeszcze żeby to wszystko transmitowała na żywo jakaś stacja telewizyjna bijąc się o oglądalność z inną, pokazującą real-killing i promującą maniakalno-depresyjnych prezenterów o skłonnościach zoofilistycznych. Szfak.
Siedzę sobie i dłubię w tych papierkach, literkach, cyferkach, klawiszach… Szlag mnie trafia ale tylko taki standardowy. Bez udziwnień. W końcu zawsze mogło być gorzej.
A wczoraj zmęczyłam się jak dziki pies po trasie Berlin-Moskwa bez przesiadki ale dobrze mi było. Ale pocieszam się, że Basia zmęczyła się równie bardzo, jeśli nie bardziej nawet 😉 A jak mi się dobrze spało… Ech, wcale nie chciało mi się oczu otwierać… i jeszcze Stefan mruczała tak rozkosznie, że tylko wtulić się z jej puchaty brzuszek i spać dalej… do poniedziałku 😉 Mrrr…
No ale pora wracać do pracy. Przerwa się skończyła.
Tym co mogą – miłego weekendu
tym co nie mogą – tym bardziej 😉
Coż Supermarket nową religią…
PolubieniePolubienie
Podążamy za stylem zachodnim…jak to mówią schizofrenii to bynajmniej znak…najpierw Moskwie teraz Unii być na TAK
PolubieniePolubienie
właśnie wróciłem z… pracy 🙂
uruchamiam modem, właze na ulubioną stronkę… i widze, że tylko ja dziś marnuję weekend.
proletariusze wszystkich krajów… zróbcie sobie chociaż wolną niedzielę!
PolubieniePolubienie
ej no, co nie mowisz, ze w robocie siedzisz?
PolubieniePolubienie
a czym tu sie chwalic
PolubieniePolubienie
bedzie kasa na golfa i fitness to bedzie zmiana stylu zycia..jak na zachodzie..juz tak nie marudzmy. Mamy przynajmniej EXTRA imprezy i prawdziwych przyjaciol. Lubimy sie bawic a to jest cos specjalnego.
GONDOLENCJE z powodu weekendu.
PolubieniePolubienie