Chrapacz leśny z aspiracjami kontratakuje

‚Ajm e big big gerl’ – śpiewała kiedyś niejaka Emily głosikiem słodkim jak plaster miodu po cukrowym baranku ze święconki, a ja? Ja dziś śpiewam całą sobą ‚Aaaaaajm e big big zieeeeewacz’. Strach pomyśleć, że człek może tak szeroko rozewrzeć swój aparat gębowy i nie wykręcić se przy okazji łba na lewą stronę. Wydawałoby się, że to niemożliwe. A jednak. Sama na sobie robię wrażenie piorunujące siedząc z taką wielką dziurą w głowie, więc wolę się nawet nie zastanawiać jak to się odbija na innych. Mam tylko nadzieję, że nie zatęchłym śledziem.

Dziś nocowałam u Haluty. Wieczorkiem rozpracowałyśmy wdzięczny flakonik wytrawnego płynu w kolorze burgund o odpowiedniej mocy i nasyceniu a następnie same już mocno odpowiednie i nasycone pomaszerowałyśmy do Hono_lulu. Przy czym o ile dla Hal było to prostsze bo pierwsza poszła się łazienkować i potem droga do wyrka była już prosta i znana z zamkniętymi oczyma, o tyle dla mnie stanowiło to nieco większy problem.

Najpierw zasnęłam siedząc na wannie i czekając aż wypełni się wodą, potem, gdy wypełniła się wodą do tego stopnia by zamoczyć mi osobistą szanowną, ocknęłam się gwałtownie, wlazłam do rzeczonej wanny i w niedługim czasie również zrelaksowałam się przyjemną drzemką. Drzemka była przyjemna póki woda nie wystygła. Jak wystygła, to wylazłam na brzeg i znów przycięłam gustownego komarka. Nie wiem jakim cudem – chyba tylko nadludzką wręcz siłą woli – dotarłam do posłania nie zasypiając po drodze w pozycji dyskobola albo innej żony Lota ale dotarłam. Zanim zdążyłam się zastanowić czy zapinać śpiwór – bo może być zimno, czy nie – bo może być ciepło – chrapacz leśny z aspiracjami donośnie rozlegał się już po okolicznych blokach.

Spałam całe cztery godziny. Pamiętam, że obudziłam się dokładnie w takiej samej pozycji w jakiej się położyłam i wydawało mi się, że te cztery godziny to chyba ktoś mi wyciął z życiorysu tepą żyletką zastępując je 15 minutowym leżakowaniem na trasie szybkiego ruchu. Podłość ludzka nie zna granic. No bo kto śmiał? Teraz siedzę z powiekami przyklejonymi do czoła taśmą klejącą i dumam czy jak zasnę to wcisnę nosem enter i notka się sama doda czy co innego i pójdzie w kosmos. I czy mogę się poobkładać papierzyskami i udawać, że mnie tu nie ma, nie było i nigdy nie będzie dla nikogo. I czy jak nie będę bardzo głośno chrapać to da się tym wszystkim ludziom wokół wmówić, że zemdlałam z przepracowania.

Aaaaaale mi się chce spaaaac…

8 uwag do wpisu “Chrapacz leśny z aspiracjami kontratakuje

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s