No i stało się…
Zapisałam się na angielski. Firma płaci połowę. Po połowie najwyżej zrezygnuję jak kasy nie będzie (chyba, że mi leki potanieją) a znać anglijskij jazyk nada… Bedę teraz lingwistycznie wyedukowana. Co mi tam. Przynajmniej będę wiedziała jak kogoś zbluzgać na 600 sposobów i może przy okazji kupić bułki za granicą.
Poszłam grzecznie po pracy do Dżuniora na Mieszałkowską. Wdrapałam się na to drugie piętro – tam zapisy. Na wstępie, zanim zdążyłam rzec, że ja nie z elektrociepłowni albo inny ze mnie hydraulik, zaatakowała mnie jakaś Miły Uśmiech Nr 5, w łapy wcisnęła formularz i test, wysłała do pustej sali i poleciała z radosnym ćwierknięciem, że powinno mi to zająć pół godziny…
Zapomniałam jej powiedzieć, że ja angielskiego to owszem i się uczyłam… ale przez jeden słownie rok i to w dodatku jakieś 5 lat temu a od tamtej pory nie wyjeżdżałam za chlebem do Anglii, nie przyjechała do mnie ciocia z Hameryki ani korespondencyjnie nie ćwiczyłam szermierki na Florydzie. Jednym słowem zapomniałam rzec, że ja zwyczajnie nie znam angielskiego.
No ale hardam i stwierdziłam, że się nie dam. W końcu skoro jak kto do mnie w tymże narzeczu gaworzy i rozumiem to może i słowo pisane skumam i przyczaję. Skumałam i przyczaiłam. Test rozwiązałam. Zostało mi jeszcze 12 minut do tego jej przepisowego pół godziny więc poobserwowałam sobie przez otwarte drzwi Miły Uśmiech Nr 5, który niczym rącza łania biegał między klientami. Biedna dziewczyna. Postanowiłam ulżyc jej w cierpieniu i gdy minęła 18.30 podreptałam grzecznie… do jej kolegi.
A co. Niech laska ma jedną gębę do oglądania mniej. Kolega Miłego Uśmiechu Nr 5 prezentował nie mniej uroczą klawiaturę w nie mniej promiennym służbowym uśmiechu. Posadził mnie na fotelu i czekać grzecznie kazał. Powiedziałam mu na odchodne, że nie powinien się spodziewać po tym teście nic w zasadzie bo ja nie znam angielskiego ale odśmiechnął się i tyle go widziałam.
Chyba nie wziął moich słów na poważnie bo za 5 minut wrócił do mnie w tą samą kartką tyle, że teraz na odwrocie stało jak wół nabazgrolone 40/80. Dzięki mojej upiornie rewelacyjnej logice i bezwzględnej inteligencji domyśliłam się, że skoro było 80 okienek w formularzu i 80 zdań w teście to siłą rzeczy te 40 to te, na które udało mi się odpowiedzieć poprawnie. Wow – pomyślałam sobie – albo ten test to dla debili robią albo mam jakieś paranormalne zdolności.
Następnie zostałam zawezwana do pani lektor, która rozmawiała ze mną po angielsku wyjaśniła mi, że te zdolności moje to one wcale nie są takie paranormalne. Mało tego – zdziwiła się niepomiernie, że po takim czasie nauki i po takim czasie przerwy bez kontaktu z językiem poszło mi tak jak poszło. Rozpływając się w ochach i achach nie zauważyła, że ja też się zdziwiłam. Jak diabli. Bo ja nie wiedziałam, że ja potrafię rozmawiać po angielsku. Fakt, z początku coś dukałam i ciężko szło ale potem mimo mizernego zasobu leksykalnego szło mi całkiem dobrze. Jak na kompletną nieznajomość lingwistyczną to ponoć jestem bardzo dobra. O rety! Może ja znałam angielski w poprzednim wcieleniu?
Rozmawiałyśmy o jakichś pierdołach – w stylu – czym się interesuję, co robię w pracy, jaką skończyłam szkołę i po co mi ten cholerny angielski. Potem wciągnęłam ją w rozmowę o motocyklach i pani lektor wpadła. Z błyszczącymi oczyma wyznała, że ją też kiedyś fascynowały jednoślady ale zawsze uważała to za zbyt niebezpieczne by spróbować. Dowiedziała sie też i tym skąd się wzięła ‚bajka’… i o tym, że piszę blogi też. Zobaczymy. Może kiedyś trafi na któryś z nich i pośmieje się razem ze mną z tej mojej przygody z językiem, którego ponoć nie znam 😉
No bo trafiłam od razu na trzeci poziom…
1, 1+ i 2 – bye, bye
Dziś pierwsze zajęcia. Pójdę.
One kozie death 😉
Wytrwały ten czif ;]
PolubieniePolubienie
wow, it’s incredible!
PolubieniePolubienie
Oł jea!
PolubieniePolubienie
no baaaa
A ja w homie to puchnęłam z dumy. 🙂 Wiedziałam, zes zdolniacha i se poradzisz…. 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrze. Angielski się przyda. Zwiększy Twą wartość na rynku pracy , ułatwi kontakty, itp. tratatata.
Dobrze 🙂
PolubieniePolubienie
aj noł Bury… tym bardziej, że chyba od grudnia będę szukać pracy… 😦
PolubieniePolubienie
Ó…
Może na wszelki wypadek zacznij szukać już? :[
PolubieniePolubienie
dzieki za rade, szukam juz od jakiegos czasu
PolubieniePolubienie
Tak gadam tylko, to meska metoda wyrazenia zmartwienia :]*
PolubieniePolubienie
:)))
PolubieniePolubienie