Przykro mi patrzeć jak najbliżsi mi ludzie płaczą… rzadko tak, że widać… bardziej wewnętrznie ale czuję, że płaczą… nawet jak nie widzę to czuję. I przykro mi po prostu bo czuję się bezsilna. Cokolwiek bym powiedziała… zabrzmi jak banał.
I nie sposób wszystkiego złożyć na karb jesiennej depresji. To by było najprostsze ale ja widać wolę komplikować, analizować, dumać… widzę po prostu, że chandra pogodowa nic tu nie ma do rzeczy. Fakt, może pogłębiać to obniżenie nastroju ale nie wolno przecież powiedzieć: ‚przyjdzie wiosna to ci przejdzie’ – to hipokryzja, zwłaszcza, że sami w takich sytuacjach lubimy co by nas po główkach głaskać i pocieszać. Człek pod tym względem jest potworem. Sobie pozwala na słabości… problemy innych umniejsza. A trzeba pamiętać, że choć nam coś niekoniecznie może wydawać się życiową porażką, to dla danej osoby w danej chwili – tu i teraz – na prawdę może to być nie do przeskoczenia. Kwestia punktu widzenia. Zdrowy dystans z reguły miewa tylko otoczenie, nie sam zainteresowany.
I mimo, że samym nam ciężko i mamy całą masę własnych pięknie skatalogowanych w opasłe tomiszcza zmartwień, to trzeba schować swoje sprawy głęboko w kieszeń i pomóc tej drugiej osobie. Nie żyjemy sami dla siebie. Nasze troski nie znikną… będą tam gdzie je zostawimy a ktoś… może potrzebować nas bardziej niż my sami. Co z tego, że mi źle. Mogę przynajmniej sprawić, że komuś źle być przestanie. Tyle jesteśmy warci ile nas sprawdzono… w potrzebie. To ważne.
A teraz kilka okruszków, żeby nie było tak strasznie smutno.
Dostałam wczoraj bardzo miłego esemesa od człowieka, który najpierw mnie obraził, skrytykował do podszewki, zmieszał z błotem i próbował mi wmówić, że to niby dla mojego dobra… a potem pomyślałam sobie, że nie potrafię się na niego gniewać dłużej niż 15 sekund. Esemes brzmiał: ‚lubię cię bardzo’… wystarczyło… dzięki Hub 🙂
Wyglądam dziś jak z Idy Sierpniowej wyjęta co spod pióra pani Musierowicz wyszła… Wyglądam jak kolorystyczny zapis gry na trąbce. Cała w ostrych tonach. Cała w kolorze. Na przekór jesieni. I uśmiecham się. No bo kto będzie jak nie ja 😉 I wiecie co? Jeśli się uśmiechniemy do kogoś to on odpowiada… waha się przez chwilę… ale odpowiada uśmiechem. Prawda to stara jak świat, że gdzie nie ma pogody tam trzeba znaleźć ją w sobie. Może i na siłę, może i przez mgłę… ale z czasem zadziała. Musi.
A na uszach ciepły Sting i ładowanie akumulatorów. ‚…that’s my baby… she can be all four seasons in one day’… czy jakoś tak. Skubany… znów śpiewa o mnie 😉
I na koniec bonus od Katy. Mnie osobiście rozwalił. Mamuta też.
Spotyka się chłopak z dziewczyną już od pewnego czasu… No i się tak spotykają i spotykają ale goguś bojąc się spłoszyć niunię, nie wykonuje żadnych, tak przez nią pożądanych, gestów, co bardzo ją martwi. No nie dziwota. Zmartwiona dziewczyna myśli sobie co by tu zrobić. W końcu, kiedy chłopak odprowadza ją pod dom, ona postanawia przejąć inicjatywę i mówi do niego znacząco:
– Zimno mi…
– No cóż, listopad – odpowiada chłopak
Umarłam i straszę ;))
po raz kolejny udało Ci się napisać to co w mojej głowie się kłębiło, ale w słowa nie potrafiłem tego ubrać, zgadzam się, najtrudniej jest podniesc głowę trochę wyżej, w kieszeń schować swoje zmartwienia, wtedy można dostrzec innych, a udzielona pomoc cieszy obie strony, może nawet bardziej tego, który pomaga 🙂
dzięku Bajku
PolubieniePolubienie
To „zimno mi” jest znaczące? Nie wiedziałem. 🙂
PolubieniePolubienie
no coż Biko, listopad 🙂
PolubieniePolubienie
no cóż Młody… Biko 😉
PolubieniePolubienie
Całego świata nie pocieszę – mówię sobie żeby nie zwariować.
————-
Takie subtelene metody na „zimno” jakoś mi do Katy nie pasują 😉
PolubieniePolubienie
ona tylko dowcip mi przeslala Bury… ja tez rozbawil ;))
PolubieniePolubienie
Swoją drogą fakt że kobitki pożądają jakiś gestów był dla mnie ogromnym szokiem dawno dawno temu. Wychowywałem się na przyzwoitej twórczości romantyków i miałem idealistyczne wzorce 😉
PolubieniePolubienie
hehe… ale to chyba dawno bylo co? 😉 juz ci sie odwidzialo ;))
PolubieniePolubienie
ekhem…Bajka…:-))))))))
PolubieniePolubienie
NO CO? ;)))
PolubieniePolubienie
czasem potrafię ugodzić, boleję nad tym, pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
nie bolej… przeca wiesz ze ja ciem laf 😉
PolubieniePolubienie
Jasne, że „zimno mi” jest znaczące. Znaczy, że się chce pójść w ciepłe objęcia… ;-/
PolubieniePolubienie
To nie można tak powiedzieć, nielot? 🙂
PolubieniePolubienie
oj Biko sam musisz na to wpasc 😉 w tym caly urok…
PolubieniePolubienie
Biko, ja bym tak powiedziała. Tylko podobno panowie nie lubią takiej bezpośredniości… ;-/
PolubieniePolubienie
cholera, zimno mi 🙂
PolubieniePolubienie
Już lecę młody, już lecę. 😉
PolubieniePolubienie
no ładnie… ja nie wiedziałam, że to AZ TAK znaczące było ;))
PolubieniePolubienie
oj bury bury.. mało się widzimy, pierogi ze szpinakiem nie dość że dawno wystygły to pewnie jeszcze zdążyły nóżek dostać, to i nie wiesz jak bardzo subtelna być mogę. i kochana i urocza i przylepna i jeszcze dużo innych „i” ;-)) a poza tym zimno mi jadnak żaden sweter tutaj nie pomoże..
PolubieniePolubienie