Bajka za burtą

Po zakończeniu okrutnie ciężkiego tygodnia pracy i walnięciu wszystkiego koncertowo w czapkę podjęłam ze Ściany Płaczu ostatnie przed wtorkową Matką Boską Pieniężną fundusze emerytalne i ruszyłam na podbój Polskich Kolei Państwowych. Polskie Koleje Państwowe albo nie akceptują moich ambicji terytorialnych albo też mnie po prostu nie lubią, bo najpierw Wszechmogąca Okiennica (czyli borostwór płci prawdopodobnie żeńskiej, z nieustającym PMS-em w dodatku, warczący ostrzegawczo za okienkiem z napisem KASA NR 7) wyraziła swój nagły sprzeciw do świata i ludzkości w postaci kartki ‚PRZERWA OD DO’ a następnie na moją gorącą argumentację do jej wyższych społecznie wartości (samo to stwierdzenie już jest przekomiczne w przypadku Wszechmogących Okienic), że ja muszę absolutnie bo za trzy minuty odjeżdża pociąg, w którym bardzo chciałabym się znaleźć (i to bynajmniej nie z powodu moich ciągot do zatęchłych bordowych zasłonek z poprzylepianymi gumami do żucia, albo sapiących konduktorów z łupieżem) odszczekała z miną wściekłego Gremlina, że albo się znajdę albo i nie. Nie powiedziała mi w sumie nic, czego sama bym nie wiedziała, ale wolałam nie jątrzyć, choć Bóg mi świadkiem, że gdyby nie ta szyba z odciskami milionów nosów załamanych podróżnych, to trafiłabym ją z dziką chęcią między kurwiki. Musiała się chyba jednak zapomnieć i dopuścić do głosu dawno nieużywane sumienie, albo wyglądałam tak powalająco marudnie, że łaskawie sprzedała mi bilet sztuk raz. Weekendowy. W wolnej chwili odmówię w jej intencji wypicia stosownej ilości procentów ale może innym razem. Minutę później siedziałam już w przedziale pociągu do Łodzi. Podróż sponsorował zachód słońca i Pat Metheny Group na uszach a pięciolinie wysokiego napięcia ponad torami to unosiły się to opadały jak cały ten jazz. Pięknie było i ani się nie obejrzałam a już dojechałam na miejsce. Na stacji Uć Widzę szczekał donośnie Thorr z uśmiechem numer pięć. U niego czekała na mnie solidna porcja spaghetti (przesolił ale i tak było pyszne) i stęskniona Kadarka. Zasnęłam nad ranem z poczuciem dobrze spełnionej butelki.
Następnego dnia (czyli dziś… jeszcze… o ile zdążę wkleić tę notkę przed północą a biorąc pod uwagę kończącą się butelkę i postępującą sztywność daktyloskopową mogę mieć pewne problemy natury technicznej… mineła już kolejna butelka zatem chyba już jednak wczoraj) po śniadaniu nawiedziliśmy Małgośkę odpoczywającą po życiowych trudach tygodnia w Cherry Mountain. Na nasze spotkanie wyszła razem z Lukrecją (czyli Dorotką), rezolutną i wygadaną… po mamie. Mała z miejsca zaciągnęła mnie na huśtawki, gdzie w przeciągu 5 minut wyjawiła wszelkie rodzinne sekrety i uśmiała się do nieprzytomności z imienia mojego psa, które przezornie pozwolę sobie zatrzymać we własnych meandrach wiedzy zewnętrznej. Bo i po co mają drodzy czytelnicy parskać napojami na czyste gdzieniegdzie jeszcze monitory. Grunt, że oprócz imienia wyjawiłam jej jeszcze prawdę objawioną… że mój pies jako szczenię młode i urocze robił szpagat pierwszej klasy ilekroć go posadzono na gładkiej kuchennej posadzce, bo nogi rozjeżdżały mu się jak mnie na lodowisku w Krynicy. Pełen kosmos. Lukrecja śmiała się tak, że mało nie spadła wywinąwszy uprzednio przecudnej urody koziołka. Na szczęście obyło się bez ekwilibrystyki stosowanej. Wcześniej zaś, nieopodal domku, wskazując na lewy kącik ust ze śladami burej maści, dziarska czterolatka z olbrzymim znawstwem przedmiotu wtajemniczyła nas w swoje zdrowotne sekrety i triumfalnym tonem zakrzyknęła:

Lukrecja – A ja tu mam zimno!
Ja – No tak, ale masz też na nim maść, czyli takie lekarstwo, więc niedługo zniknie
Lukrecja – To propolis
Ja – Acha… a wiesz, że propolis robią pszczoły?
Lukrecja – Yyyy?
Ja – Serio serio… lubisz pszczoły?
Lukrecja – Nie lubię
Ja – A dlaczego?
Lukrecja – Bo ja nie jem pszczół

Najlepsze są najprostsze odpowiedzi. Przynajmniej logiczne 😉
Thorr stwierdził, że pierwszy raz w życiu widział jak na ułamek sekundy opadła mi szczęka bo nie wiedziałam co powiedzieć. Fakt. Wcięło mnie.
Potem się dowiedziałam, że wyglądam jak Barbie i że mała ma pierścionek z diabełkiem plus z kim się przyjaźni w przedszkolu a kto jest głupi i ma wszy jak ruskie czołgi. Ta Barbie mnie z lekka przygięła ale mam nadzieję, że ocenę tę zawdzięczam li tylko moim długim włosom a nie reszcie aparycji bo szczerze mówiąc Barbie to koszmarna zdzira jest. Ma puste spojrzenie, maksymalnie aproporcjonalną budowę ciała, wielki cyc, talię anorektycznej osy, zero mózgu i kończyny wyginające się w każdą stronę świata. W dodatku puka się z plastikowym Kenem. Bleah.
Żeby choć ten Plastk Fantaskik Men był jakiś bradlejowo-łydkowy. Ale on nawet nic w tych majtach nie ma. I wygląda jak ‚idź stąd’, mam wrażenie, że stale nosi pieluchę a fryz ma jakby go na łące krowa jęzorem dwa razy mlasnęła po grzywie. Koszmar z ulicy Wiązów. No i wcale a wcale nie przypomina Bruce’a Mrau Willisa. Od razu przypomina mi się widziany swego czasu na murze jednego z warszawskich liceów napis ‚Barbie to kurwa. Cindy’

A teraz siedzę przy kompie Thorra, wściekam się na jego kulawą myszkę bez rolki i głupawą klawiaturę, popijam Kadarkę, co to pękła jej kolejna butelka, wspominam mój utykający (bo staw biodrowy kocha mnie tak bardzo, że często daje o sobie znać) spacer po mieście Uć, wyświechtane i świecące nosy pomników, kelnera ze Sphinxa, któremu oczywiście z sobie tylko znanym i niepodważalnym urokiem osobistym dogadałam ze słodkim uśmiechem w zamian za fatalną i chamską obsługę:

– A pan to chyba od niedawna pracuje jako kelner?
– To nie ma chyba żadnego znaczenia… myślę. A czemu pani pyta?
– No bo nie wychodzi to panu.

Zostawiłam go tak ze szczęką na wysokości blatu stolika. Może jak goguś skompresuje sobie dane i jakimś cudem ta informacja przebije się przez jego kiepsko pofałdowane płaty czołowe, to następnych klientów nie będzie traktował jak wrzodów na tyłku. Nie byłabym sobą gdybym puściła to płazem. Zawsze mówiłam, żem wredna zołza i złośliwa na dodatek ale wiecie co? Bardzo mi z tym do twarzy i nie zamierzam niczego zmieniać. Mało tego. Zamierzam jeszcze poćwiczyć 😉

A póki co wypiję wasze zdrowie i wkleję tę notkę zanim spiję się za bardzo wy wcisnąć ‚dodaj’

Hik!

11 uwag do wpisu “Bajka za burtą

  1. po dniu spędzonym w bajkowo-bajecznym towarzystwie przyszła refleksja: ja przeciez nie lubie Bajki… no przeciez nawet jej nie jadam 🙂

    hik!

    a kadarka, nawet po osłodzeniu, ciągle jest za słodka 🙂

    Polubienie

  2. Pomyśleć, że niektórym jest przyjemnie wew Łodzi, a ja tam zaraz bedę maglowana po anglijskomu jazyku. Za to w mojej wsi kelnerzy w Sphinxie to miłe chopoki są, choć też talerza nie podają trzymając kończynę górną przeciwległą za plecyma. I mają tu dobre frytki! ;-/

    Polubienie

  3. Do takich jak ten kelner, trzeba zartem, Pani złośliwa :>

    Przypadki, kiedy negatywny przekaz odnosi pozytywne skutki zdarzają się tylko w kościele i na wojnach :]

    Na zdrowie!

    Polubienie

  4. Kadarka!!!yummy!!!Wiecie cio dobłe:)A w Sfinskie(nie wiem jak siem to pisze-mam dysortografie,dysleksje i wogóle jestem dys:))To ci kelnerzy są nawet ładni ale w bani maja zazwyczaj kisiel:)Miłej zabawy w łodzi:)

    Polubienie

  5. jak tak już o winku mowa, to może otworzę sobie to czerwone co stoi za moim biurkiem schowane przed bratem wyrodnym (kilka butelek piwka też się znajdzie zapewne)…
    po przeczytaniu powyższego można sądzić, że ja jakaś alkoholiczka czy cuś… phi! a co mi tam 😉

    Polubienie

  6. hehehehe 🙂 Barbie!!!
    To Małe Zwierzę to wie jak ściemniać :-)))

    Dojechała zdrowo?
    Nie rozśmieszała Thorra za mocno? (bo ostatnio to łez miał w oku i znkufff drogowych pewnie nie widział)

    Buziale Blondasie, mam nadzieję że Cię wkrótce znów zobaczę :-)))))

    Polubienie

  7. dojechala, rozsmieszala, nie widzial ale robila dubbing 😉

    zobaczysz zobaczysz
    miejmy nadzieje ze jak najszybciej 😉

    Buziale Piętnastka

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s