Codzienność odświętna

Odklejam się od snu. Powieki jeszcze ciężkie, pełne barw. Usta obrzmiałe od wewnętrznego uśmiechu. Kot mruczy za uchem, że już czas. Przymilam się do miękkiego futra i czuję szorstki język na policzku. Wstaję powoli podnosząc z podłogi kołdrę od zawsze żyjącą własnym życiem. Na bosaka świat odczuwam inaczej, pełniej. Cuci mnie chłód pokoju. No tak. Okno znowu otwarte na noc by księżyc mógł podglądać do woli wędrówkę mojego ciała po posłaniu. Nie znoszę piżam – więzów krępujących marzenia. Na dworze mróz. Domykam nieszczelne ramy i dostrzegam gęsią skórkę na skórze. Nastawiam muzykę. Morcheeba ‚Big Calm’. Przy tej płycie zawsze robi się cieplej. Przeciągam się leniwie. Napuszczam wody do wanny. Jak zawsze za gorącej. To niezdrowo ale zmarźluch ze mnie straszny. Aromat malin unosi się wraz z parą ponad zimne kafelki. Lustro za mgłą. Odprężam się w objęciach wody. Wonna piana otacza mnie cudownym zapachem. Przyjemnie, błogo, dobrze mi. Wita mnie miękki ręcznik. Otulam się nim szczelnie nim wyjdę do kuchni. Nie lubię się wycierać. Krople na skórze wyschną same. Śniadania nie będzie. Szybkie kakao wypite w przelocie musi wystarczyć. Kotka już szczęśliwa patrzy w pełną miskę mrużąc oczy. Mało trzeba by ją zadowolić. Pełne spodki, czysta kuweta, miłość i celebrowanie codziennych pieszczot, wspólny sen. Odwzajemnia się bardziej niż człowiek. Bezwarunkowo. Wyglądam przez okno. Burość. Stalowe niebo. Śnieg. Ludzie smętni i ponurzy. Rzeczywistośc we wszystkich odcieniach szarości. Określam się zapachem kropli perfum. Lekko. Zmysłowo. Ubieram kolory. Piękne, ciepłe, pogodne, moje… Uśmiecham się wybiegając z domu. Szalik zakładam w biegu. Włosy spod czapki niesforne. Powietrze nasiąka porankiem. Przechodzień z psem odwzajemnia uśmiech. Pies merda ogonem. Płomień w barwie.
Dzień dobry

Bajka zimowa

21 uwag do wpisu “Codzienność odświętna

  1. Aż mi się milutko i ciepło zrobiło! Ja dzisiaj nie miałam miłego poranka,ponieważ cała noc nieprzespana : ( Czasem tak bywa…reszta dnia pojawi się opisana u mnie : )
    Pozdrawiam bardzo ciepło!Buźka!

    Polubienie

  2. No tak…. a o mnie ni slowka. Zeby niby co, spalem? No to przynajmniej, ze dzieki temu, ze spalem nic nie gadalem i nie marudzilem i dla tego wlasnie byl taki poranek….. a, myslalem, ze kompalas sie wieczorem?

    Polubienie

  3. A właśnie dziś o poranku marznac bo kaloryfer skręcony na 1, szukajac w ciemności niesfornych skarpetek frotte…pomyślałam, że nie cierpię poranków….i teraz mi wstyd :-))
    (no bo tak piknie to nakreśliłaś…chlip..;-))

    Polubienie

  4. i jaki to towarzysz potrafi byc pozyteczny jak chce!? (jak spi i jesc nie wola ;)))
    a kobiety to sie potrafia nawet 2 razy dziennie myc – naprawde! :))

    Polubienie

  5. Myc 2 razy dziennie. Lojezusiczku. A ilez to wody idzie…. ja tam wole sie wytrzec w posciel 😉 A rano jak nowy tylko stopy cala noc trzeba trzymac na zewnatrz, zeby sie wywietrzyly 😉 i …prosze myc sie nie trza 😉

    Polubienie

  6. takie poranki wróżą samo dobre 🙂
    a u mnie teraz wieczór.
    zimno mi w krótkich porciętach i kosiulce przed komputerem.
    zaraz prysznic, ciepła herbata z książką i świeczkami.
    łóżeczko.
    uchylone okno dla chłodnych oddechów w cieplutkiej pościeli.
    dobranoc 🙂

    Polubienie

  7. jak Ty to wszystko zdążysz odczuć????
    Moje powieki rozklejają się dopiero po 11.00 a wtedy z reguły nic ładnego już nie ma dookoła tylko praca, praca, praca….
    A potem ciemno jak wychodzę.
    Życie kreta.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s