To nie będzie wesoła notka, więc kto nie chce niech nie czyta

Jest mi dziwnie. Jakoś źle, niemiło i ogólny czuję niesmak. Zupełnie jakbym znalazła się znowu w przedszkolu i grała w jakąś grę, w której z góry jestem na przegranej pozycji. Jakby omijało mnie moje własne życie, bo ktoś stwierdził, że jest fajne i mnie z niego wykopie. Użalanie się to nie jest – zaznaczam na wstepie – raczej niezrozumienie zaistniałej sytuacji i to pełne. Szczeniacke zagrywki, intrygi to nie dla mnie. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, więc piszę półsłówkami, bo ja w przeciwieństwie do niektórych nie lubię ranić innych osób i nie chcę nikomu sprawiać przykrości a ciągle mam nadzieję (choć wiem, że to głupie), że to wszystko jest tylko jednym wielkim nieporozumieniem. Bo jak można nazwać sytuację, gdy ktoś wchodzi z butami w moje życie i przestawia wszystko co mu się podoba i jak mu sie podoba. Wpuściłam – jasne, że tak, bo ja ufam ludziom i zawsze ten kredyt zaufania na początku znajomości dostają, ale żałuję – znowu – nie raz się przejechałam na tym czy owym i nigdy się chyba nie nauczę niestety, że „trzeba być twardym a nie miętkim”. Nigdy nie miałam zbyt wielu znajomych, bo stawiam na jakość miast ilości ale tych, z którymi miała przyjemność zawsze szanuję i cenię. Jedni odchodzą, inni przychodzą – standard. Z kimś jestem bliżej, z kimś dalej – też norma. Sporo osób poznaję przez czyjeś pośrednictwo i wtedy zawsze staram się o tym pamiętać i nie zapominać o tym – starszym stażem – koleżeństwu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że spotykam się z kimś – nazwijmy ją Krysia – omijając subtelnie osobę, dzięki której tego kogoś poznałam – dajmy na to Zosię(mimo, że wiem o tym, że obie się lubią i spotykają kiedy tylko mogą) albo, że Krysię, z którą dotąd spotykałam się często, od chwili poznania Zosi – zwyczajnie olewam. Dla mnie to też jest głupie, zawiłe i kompletnie niezrozumiałe, oprócz tego dziecinne i płytkie jak kałuża na Saharze. Ale jeśli nie mam własnych znajomych, nie „zabiorę” ich nagle Sebianowi, bo mi sie tak podoba. Dla mnie w stosunkach międzyludzkich potrzebny jest jeszcze szacunek…

Anna – zakręcona tym wszystkim i czekająca na zrozumienie sytuacji

7 uwag do wpisu “To nie będzie wesoła notka, więc kto nie chce niech nie czyta

  1. szelmostwo się panoszy wszedzie, nawet w radzieckim termosie… to co nazywasz przedszkolem dla mnie jest s******em. Jeśli ktoś chce byc egocentrykiem to szuka tych, którzy będą adorować, przypominać codziennie, że jeste naj… i to jest normalne. Jeśli ktoś włazi w butach i „brudzi”, nie mając przy tym żadnego szacunku ani tymbardziej świadomości swojego zachowania to dla mnie taka osoba jest bez klasy, cos na kształt: „mniej niż zero”. Sam miałem do czynienia z takimi ludźmi, napisałem „miałem” bo jeśli ktoś wykazuje sie takim zachowaniem to nie mogę obdarzyć go szacunkiem, zaufaniem itd. Najczęściej kończy się to zerwaniem relacji lub utrzymywaniem ich w bardzo stonowanych barwach – ale to są wyjątki, przeważnie są to relacje pejoratywne ponieważ daję do zrozumienia takowej osobie co o niej myślę. Szelmostwo się szerzy…

    Polubienie

  2. W komentarzu Druida (pierwszego Gala) pojawił się mały błąd matematyczny. „Mniej niż zero” posiada wartość. On oczywiście chciał napisać „zero”, które wartości nie posiada:)))

    P.S. Wiesz co, Aniu? Czuję, że my Galowie poszalejemy w tym wątku… i to już za moment.

    Polubienie

  3. Aniu, nie przejmuj sie ludźmi, którzy zamiast mózgu mają wilką pustkę, że aż przykro. Współczucie to jedyne co powinnaś poczuć. Czyż nie żal Ci maUpki, która ma ograniczony rozum i nie wie co czyni??? W tym przypadku wartałoby współczuć „starym misiom, które dały sie nabrać na sztuczny miód”. Jak można byc taką chorągiewką, która daje się ponieść wiatrowi??? Przecież to ewidentny debilizm. Może nie rozumiem ludzi ale wydaje mi się, ze jakieś uniwersalne wartości powinny obowiązywać każdego. Jeśli ktoś próbuje mnie przekabacić to ja to widzę, jeśli próbuję przekabacać to najpierw analizuje czy aby nikt z moich znajomych na tym nie straci – to byłoby dla mnie największą tragedią….

    Polubienie

  4. Na pewno nie zabierzesz mi moich przyjaciół:))) I to jest to, co odróżnia ich od znajomych. A jeśli odeszliby z tak błahego powodu, jak ten, którego domyślam się z Twojej notki, to nie zasługują na miano przyjaciół. Przyjaciele otrzymują największy kredyt zaufania i jeśli nie potrafią go docenić, to kit im w uszy! Dlatego ja moich prawdziwych i najbliższych mi przyjaciół policzę na palcach jednej ręki – jeden z tych palcy należy do Ciebie. Pomimo tego, że nie widzieliśmy się od roku i mało rozmawiamy, nie sądzę, żeby coś się zmieniło:))) I masz w 100% rację: w przyjaźni liczy się jakość, a nie ilość. Klakierom mówię NIE!

    Polubienie

  5. W całej rozciągłości zgadzam się z kolegami Galami! Przyjaciel to Przyjaciel a nie jakiś niedowartościowany prostaczek, który nie potrafi uszanować cudzych uczuć. Szkoda czasu…
    Pozdrawiam Aniu. (Galów naturalnie również pozdrawiam 🙂 )

    Polubienie

Dodaj komentarz