Ja się boję sama spać

Mój tato boi się lekarzy, strasznie i okropnie. Jak ma pójść na badania kontrolne – to znaczy jak go mama sprytem swoim wrodzonym i wołami zaciągnie do przychodni – to dostaje białej gorączki, rozstroju żołądka, ogólnie przyjętego hopla i trzęsiawki. A jak już pójdzie i wróci, to zachowuje się jakby to była najnormalniejsza i najbardziej przyjemna rzecz pod słońcem „phi, lekarze”. Mama z kolei boi się myszy. Pamiętam, bo jak byłam mała to nakryłyśmy ją z siostrą jak dorwała jakąś mysz w korytarzu i wrzeszcząc dziko okładała ją zmiotką i skakała do sufitu prawie. Swoją drogą to była jedyna tak efektowna aktywność fizyczna, którą Mamut zaprezentował na przestrzeni 25 prawie wiosen (tyle ją znam osobiście), bo preferuje raczej sporty ekstremalno-porządkowe typu loty ze ścierą na wysokości lamperii i froterowanie regałów z książkami. Moja osobista siostra (starsza i jedyna, przynejmniej o większej liczbie jak dotąd nie wiem) boi się pająków i to nie byle jak ale wprost panicznie. Jestem pewna, że gdyby nad jej drzwiami pojawił się okazałych rozmiarów wielonożnik z gatunku znienawidzonych pajęczaków, w ogóle nie wyszłaby do pracy. Kiedyś w lesie, wplątawszy się uprzednio wdzięcznie w pajęczynę, dała nawet popis swoich możliwości taneczno-wokalnych a ja rozważałam zapisanie jej do zespołu pieśni i tańca „Mazowsze”. Ja podobnie reagowałam na mrówki ale jako dziecię mocno nieletnie, bo obecnie jest mi to obojętne do tego stopnia, że opalając się na mrowisku nad jeziorkiem Blizenko nie odczuwałam dyskomfortu, czego zapewne nie można powiedzieć o zamieszkałych w nim mrówkach. Mój kot boi się wszystkiego co syczy, gwiżdże, prycha, wyje i ogólnie zachowuje się głośniej niż on sam. Jawną nienawiścią darzy dezodoranty w sprayu, suszarki, odkurzacze, miksery i sokowirówki. No cóż, nie każdy nadąża za techniką. Psy mam mądre okrutnie bo nie boją się ludzi – o to chodzi w przypadku psów obronnych jakimi niewątpliwie być powinny – za to strach je ogarnia na widok… ślimaka. Ujadają wtedy wściekle i wieją gdzie pieprz rośnie a ściślej mówiąc do budy. Moja siostrzenica Zuza boi się burzy ale w jej wieku to zrozumiałe bo nie znam rozsądnego czterolatka, który nie wymięka przy wyładowaniach atmosferycznych. Basia, moja koleżanka z pracy, boi się jeździć sama po mieście skuterem brata i wcale jej się nie dziwię, bo dopiero zaczyna, ale znając ją już dawno przezwyciężyła te lęki i śmiga po ulicach aż miło ku uciesze zmotoryzowanych panów. Baśka – ta druga i nie z pracy – pewnie by powiedziała, że nie boi sie niczego ale jakoś jej nie wierzę bo wygląda za sympatycznie na seryjnego zabójcę a chyba tylko oni w moim – mylnym zapewne – przekonaniu nie boją się niczego. Pawcio boi się, że do niego nigdy nie przyjadę – ja na Jego miejscu bałabym się, gdybym jednak przyjechała. Jakub boi się o swój nowy telefon, bo cacko jest fajne a Koza – Jego bliski kumpel – swój zgubił nad morzem a poza tym taki telefon mógłby się dostać w niepowołane – czyt. moje – ręce a wtedy to już nigdy nie wiadomo czy dalej byłby sprawny bo psuja ze mnie okrutna. O rower też się boi ale to z miłości i dlatego trzyma go w pokoju. Marek boi się, że znowu ludzie znajdą mu całe stado żon i posądzą o bigamię a on chce po prostu być sam i wolny od dziamgotania za uszami (tak tak panowie, żony dziamgoczą za uszami jak się dowiedziałam z dobrze poinformowanych źródeł). Alti boi się, że któregoś dnia w jej wyznaczony urzędowo Pralka Day (jeden dzień w miesiącu, kiedy można robić pranie inne niż ręczne w Szwajcarii – koszmar – mam nadzieję, że przesadzam) rzeczona pralka padnie i Ona biedna zostanie z porządną stertą nie pierwszej świeżości tekstyliów. Hal boi się ze mną spać po ostatnich nocnych nawalankach u Słowikowej, bo ma pewnie stada pięknie wyhodowanych siniaków na swoim bosko opalonym ciele, ale Ona tylko tak mówi – wiem, że i tak mnie laf. Moja koleżanka boi się starych pudernic wypindrzonych do granic możliwości kosmetycznych, bo jak twierdzi ten cały tynk w pewnej chwili może się obsypać a wtedy ten, kto będzie najbliżej, zostanie powalony na łopatki a szczęście ma wielkie do przebywania częstego i bliskiego z takimi właśnie okazami – bo ja wiem, może Ona je przyciąga. Konrad boi się grubych bab w autobusach a Gosia nie przyznaje się co prawda ale obstawiam, że boi się ciemności – czegoś musi. X boi się, że któregoś dnia umrę, ale myślę, że jeszcze trochę X pomęczę bo nie planuję w najbliższym czasie wycieczki na tamten świat a poza tym i tak złego diabli nie biorą. Ja boję się samotności…

11 uwag do wpisu “Ja się boję sama spać

  1. Nic tak humoru mi nie psuje jak przesadna porcja dziamgotu 🙂

    Ps. wybiłem z głów wszystkim swatom i tym podobnym ludziom z halucynacjami przypisywanie do mojej osoby róznego rodzaju żon, kochanek itp. zjawisk, ale sam…

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ja Anuluj pisanie odpowiedzi