Jest zajebiście

Ponieważ zostałam – ależ w jakże subtelny i zawoalowany sposób – napomniana, że nie powinnam pisać kolejnych notek o stanie zdrowia domowników ani o tym, że nie mam na nic czasu, opcjonalnie siły…

…nie napiszę o Miss Scarlet, czterdziestce w zasadzie constans na wyświetlaczu termometru, pawiach całkiem nie z ogrodu w Łazienkach, chłodzeniu w wannie i nieustannym masowaniu bolących lokatorskich nóg.

Bo przecież życie jest piękne i generalnie jest zajebiście.
I zdecydowanie są ciekawsze tematy do opisania. Ależ.
Może jak znajdę moment pomiędzy "mamo pić" a "bzusek pomasuj mamo" opiszę najnowsze trendy włoszczyzny w zieleniaku.
Czy sezon zima 2009 to bardziej w nylonowej siateczce czy też seksownie pod folią?
I co na to Tomasz Jacyków?

???

Napiszę za to o tym, że mamy z Agą zsynchronizowane we wszystkim Dzieci i olbrzymią nadzieję, że ten tickerek jednak jest jeszcze aktualny. W końcu czegoś trzeba się trzymać a pozostała nam tylko nadzieja. Opcja jest taka, że wesoła gromadka ma tydzień na cudowne ozdrowienie, a my do bagażu dopakowujemy antybiotyk i syrop na kaszel. Wariantu numer dwa brak. Jak nie pojadę to zwariuję. Serio.

Ps. Czy przy szkarlatynie tak bardzo bolą nogi, że Młode nie może wytrzymać i nic na to nie pomaga tylko 20/24 masowanie? Czy to bóle wzrostowe? Czy też to coś jeszcze innego?