Niedawno w szpargałach archiwalnych okołolokatorskich znalazłam przecudnej urody Karty Żywienia Noworodka. Z pieczołowicie i drobnym – aczkolwiek średnio wyraźnym niekiedy – maczkiem wypełnionych rubryk tabelek wynika, iż w okresie od października do grudnia 2005 spałam tygodniowo nie więcej niż 10 godzin. Dziesięć. Yyy.
Przykładowe godziny karmienia:
…21.00, 22.06, 23.20, 23.58, 01.15, 02.34, 03.09, 04.00, 05.30, 07.15, 08.24…
Tu zeszłam śmiertelnie pod biurko i zreanimowało mnie dopiero poczucie zdumienia.
Że to Dziecko jeszcze żyje to cud jak pragnę podskoczyć.
Cały wachlarz uczyć macierzyńskich miałam w tamtym momencie na zawołanie. Przeważał jednakowoż ośli upór. I mój i Jego. Młody bowiem urodził się bez odruchu ssania i nie miał zamiaru tego zmieniać, a ja postanowiłam, że będzie po mojemu i basta. Na kiego grzyba? Nie mam pojęcia. Satysfakcji mi to dało prawdopodobnie zero, raczej notoryczne zapalenia oraz stan zbliżony do lekko przechodzonej świtezianki, ale jak widać dopiero teraz osłupiło mnie to na tyle, by mieć refleksję inną niż "ja pierdolę".
Nie, sorry, nie mam innej.
Doprawdy mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że rodzaj ludzki przetrwał wyłącznie dzięki sile rozpędu.
Tym bardziej nie powinno mi przeszkadzać, że od piątku śpię po trzy godziny na dobę, nie? Bo to już mi daje dwanaście. Sukces. W tych ostatnich trzech śniło mi się, że własnoręcznie usunęłam sobie migdałki blenderem. Oraz grałam na ukulele siedząc okrakiem na tadżyckiej owcy i machając nogami obutymi w czerwone kalosze. A następnie wstałam, otrzepałam zgrzebny fartuch (wszak tadżycka owca i ukulele zobowiązują) i wypowiadając się oględnie: "a właśnie, że polecę i możecie mi nagwizdać" oraz teleportując w jakimś bliżej nieokreślonym okamnieniu, uczepiłam się samolotu i poleciałam.
Nie pamiętam czym się uczepiłam ale całkiem możliwe, że zębami, gdyż obudził mnie dotkliwy szczękościsk.
Mamut twierdzi, że próbował gwizdać – zgodnie z życzeniem – ale nie potrafi. Poza tym ponoć miałam zaciętą minę i mord w podtekście.
Całkiem niewykluczone.