Panna Lena biega po kuchni z modelem ferrari i dziarsko wykrzykuje:
– Turkiewki to som! Turkiewki mi daść!
Jan zjada makaron świderki z jogurtem. Kategorycznie żąda usunięcia truskawek z obszaru talerza. Wypatrzy nawet mikroskopijny kawałek. Teren skażony obecnością owoców musi zostać poddany drobiazgowym oględzinom, którym towarzyszy pomrukiwanie i marsowa mina.
Lena z zapałem pochłania truskawki, łaskawie ignorując makaron świderki. Sos z jogurtu integruje się z sukienką w kwiatki. Niebieską, dotychczas. Ferrari musi poczekać. Świat musi poczekać. Panna Lena je i niech nikt nie waży się jej pomagać bo będzie zmuszona go ściąć.
Igo zjada wszystko i bierze dokładkę. Piłka nożna wzmaga apetyt. Jak również zużycie środków piorących, wody i energii. Pierworodnego po meczyku rozpoznajemy po czuprynie, ogólnej chudości i pająkowatych odnóżach.
Dzielni rodzice usiłują niezobowiązująco konwersować. Zjedli już swoje porcje oraz to, co raczyły pozostawić urocze dziateczki. Dzień jak co dzień. Tylko truskawki pierwsze.
– Turkiewki! – poprawiłaby natychmiast Lenuśka.

