Niedziella. Cześć Maj! Fajnie, że jesteś.
Po śniadaniu odśpiewaliśmy Hal przez telefon urodzinowe „sto lat”. Było głośno i miejscami fałszywie ale za to zawartość uczuć w każdym dźwięku olbrzymia. Hal była akurat w pociągu. Prócz najlepszych życzeń wyraziliśmy również nadzieję, że nie byliśmy na głośnomówiącym.
Następnie wykonałam podstępny nalot na kanapę, przykryłam się kocem i włączyłam opcję drzemki z totalnym olaniem reszty wszechświata. Oczywiście nadszedł ten moment, w którym obsiadły mnie maluchy kategorycznie żądając aktywności w wyścigu resoraków, ale co przespałam, to moje.
Wylegliśmy na podwórko.
Kibicujemy mocno wszystkim nowym pączkom na świeżo posadzonych drzewkach, rytualnie zbieramy kamyki i mamy kolejkę do huśtawek. Na spacer wyciągnięte zostały rowery, hulajnogi i plastikowe taczki, którymi świetnie wozi się piach i kamienie. Jan oswaja pierwszy rower Igora, Lena przemierza kilometry na biegowym rowerku Janka. Jan wspina się na drzewo i ma w nosie wołanie do kąpieli. Igo objaśnia siostrze, że z kwiatów na jabłoni będą latem pyszne papierówki.
Pamiętam z mojego dzieciństwa jak w lipcu rozkładałam pod nią na trawie koc, brałam mały jasiek, książkę i jadłam jabłka zrywane wprost ze zwisającej nade mną gałęzi. Koc był w kratkę, jabłka żółte i słodko-kwaśne, w konewkach odstawała się napompowana rano woda do wieczornego podlewania pomidorów, owady brzęczały niezobowiązująco, a książka zawsze była pobrana z biblioteczki rodziców. Czytałam z wypiekami Annę Kareninę i Ostatniego Mohikanina a w planach było jeszcze całe zagłębie literatury. I to jest jedno z moich ulubionych wspomnień.
Jabłka będą, jak co roku, pyszne. Wiem to.
Fajne takie wspomnienia. A Twoje dzieciaczki też będą miały fajne, bo związane z Tobą ich mamą. Ja mam również podobne wspomnienia. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie