Marzec. Krzywa nać, srał go pies oraz inne wyrazy cisną mi się na myśl, gdy pomyślę o tym jakże uroczym, mijającym właśnie miesiącu. I szczerze się dziwię, że się tym kotom chce. Doprawdy. Zimno, jak nie powiem gdzie bo mi żal Eskimosów, z nieba siąpi to deszcz, to śniegodeszcz to grad a one niezrażone celnym kapciem dozorczyni mrauczą przeraźliwie pod oknami serenady do białego rana. I to w altanie śmietnikowej.
Gdyby nie fakt, że mnie to wkurwia, nawet bym im współczuła. A tak, to tylko podgłaśniam CSI Miami i w duchu cieszę się, że mam Dziecko wychowane na chóralnych wyjazdach – uśnie w najgorszym jazgocie i choćby na polu minowym. Byle przy zasypianiu trzymać Go za rękę a potem położyć do łóżka, okryć kocem i dać święty spokój.
Znów jestem chora. I to też mnie wkurwia. Zawlekłam się do przychodni. Po raz drugi. Za pierwszym razem pokonała mnie wizja zejścia wprost na linoleum w kolorze przetrawionego siennika i po trzech godzinach wysiadywania w atmosferze inkubacji wszelkich możliwych bakterii i wirusów oraz opowieści o domowych sposobach urynoterapii, postanowiłam wrócić do domu, zjeść wszystko co znajdę a będzie przypominało tabletkę a następnie poczekać na efekty. Po czterech gripexach, ibupromie zatoki, efferelganie i tabcinie obudził mnie dopiero Lokator odziany jedynie w skarpety, wymachujący mi przed oczyma obuwiem w liczbie mnogiej i dopytujący: – Chtóle mama!?… Gdyby miał dwadzieścia parę lat więcej i nie był ze mną spokrewniony, byłoby to nawet zabawne. A tak to westchnęłam, że oto zbliża się nieuchronnie chwila, kiedy przyprowadzi mi do domu rudą pindę, która już od progu będzie mnie wkurwiać i powie: – To jest Żaneta, poznaliśmy się pół godziny temu ale jesteśmy ze sobą szczęśliwi oraz wyjeżdżamy pasać owce w Tadżykistanie.
Po raz drugi zawlekłam się do przychodni dziś po pracy. W rejestracji moja ulubienica – Jadwiga. – Pani Jadziu, Pani Jadziu – bo kolejka się robi. Pani Jadzia przerywa konwersacje z Panią Helenką i błyszczy humorem: – Kolejka jest po to żeby stała. Rechot. Po drugiej stronie raczej warkot. W końcu docieram do zielonego blatu i już niemal jestem szczęśliwa.
– Słucham. – doznałam iluminacji albowiem oczy Jadwigi spoczęły na mnie
– Chrr Chrr Krr Chrr – wyskrzypiałam znienacka
– Nie słyszę! Głośniej proszę! – zniecierpliwiła się ona
– Ja na wizytę do internisty. – wyartykułowałam siłą woli
– A co Pani tak chrypi? – zaciekawiła się Jadwiga i łypnęła badawczo
– Chyba jestem chora. – podzieliłam się z nią refleksją
– A to się proszę Pani okaże. – wysyczała – Tu każdy chory.
Nie wątpię.
– Zapisana Pani? – padło podchwytliwe pytanie
– Tak. Na osiemnastą. – potwierdziłam
– Opóźnienie mamy! – ucieszyła się – A legitymacja jest? – podchwytliwe pytanie numer dwa
– Jest. – odparłam niwecząc wszelką radość
– A ważna? – dodała z nadzieją
– Niestety tak. – powiedziałam zgodnie z prawdą
– Gabinet numer cztery. – powiedziała ze smutkiem i jęła przepytywać następnego szczęśliwca.
Po gabinetem numer cztery czekał tabun znudzonych i rozdrażnionych osobników o czerwonych nosach, uszach i oczach. A wszystko rzęziło, pokasływało i smarkało rozgłośnie. W takich chwilach zawsze mam nadzieję, że jednak nie przyjdzie nikomu by pytać, czy może wejść z kimś na chwileczkę i tylko o coś spytać doktora. W takich chwilach zawsze jednak się jakiś kamikadze znajdzie. Od ogólnego rwetesu uratowało mnie jakieś babskie kolorowe czytadło pozostawione na ławce. A tam na przykład o trudnym życiu aktorek. Że wyjazdy, że plany, że muszą nauczyć się pływać albo jeździć konno a czasem to nawet gotować i generalnie to strasznie męczący i niepewny zawód jest. Następnie autorzy artykułu dokonali syntezy cech dobrego i pewnego zawodu. I w sumie to nie wiem co im, bo nie napisali o wnioskach, ale mnie wyszedł grabarz i babcia klozetowa.
I taka myśl głęboka właśnie podówczas mnie naszła, że Monica Belucci to nawet brudna jak ósma córka Baby Jagi i w powyciąganej koszuli wygląda seksownie. Nie wiem jak to się dzieje. Jestem przekonana, że gdyby wzięła udział w maratonie, następnie wytarzała się w błocie, a na koniec wyczyściła miejski szalet na dworcu w Częstochowie nadal wygladałaby ponętnie i niezwykle kobieco.
Albo Angelina Jolie. Właściwie odkąd poznała Pana Smitha-Pitta nie wychodzi z łóżka, nie? Albo jest w ciąży, albo właśnie urodziła i karmi, albo za chwilę znowu w ciąży będzie. I w zasadzie nadal wygląda tak samo. To nieprawdopodobnie niesprawiedliwe jest. Ja odkąd tylko pomyślałam, że jestem w ciąży, wyglądam inaczej. Przede wszystkim wystarczy, że zobaczę pączka, już tyję. A tam zobaczę, wystarczy, że o nim pomyślę. To dramat na skalę światową jest. Bo znam co najmniej dwie kobiety i jednego mężczyznę, którzy mają tak samo – no może za wyjątkiem tej ciąży w ostatnim przypadku, ale delikwent myśli o żonie w ciąży, więc prawie można to uznać.
A ja co? W łóżku za długo nie poleżę, bo albo okazuje się, że spałam zaledwie do siódmej a Młody już rozmraża lodówkę, albo akurat uwiera mnie w prawy bok stado resoraków i jeden motocykl. W ogóle mam wrażenie, że dom, w którym mieszkam zbudowano na starym indiańskim cmentarzu – Lokator notorycznie rechocze przez sen, Kot ma zeza i słyszy głosy oraz uprawia nagły jogging o czwartej nad ranem, a w rzadkich chwilach ciszy, słyszę chrapanie labradora sąsiadki z góry, któremu natychmiast odwrzaskuje się ratler z naprzeciwka. Dramat w ciapki.
Potem już weszłam do gabinetu i uciełam sobie krótką pogawędkę z Panem Doktorem, więc refleksje na temat aktorek i ich trudnego zawodu zeszły na bardzo odległy plan. Ale wracając myślałam o tym grabarzu, co to obok babci klozetowej taki dobry w kwestii profesji – w końcu mamy kryzys i dobrze być przygotowanym na każdą ewentualność. Zawód grabarza potrzebny jest niezwykle, właściwie pewny, kwalifikacji szczególnych doń nie trzeba, a i spokoju wiele, i poczytać można do woli, więc nadrobiłabym zaległości czytelnicze wreszcie. Nic tylko brać za łopatę.
Kariera grabarza stoi przede mną otworem. Otworem dość prostokątnym.
Kod – zdeoh. Hmmm…
Grabarstwo ma wielką przyszłość – szczególnie feministyczne, bo jak na razie, to to zawód zmaskulinizowany bardziej chyba od górnictwa dołowego. A denatce na pewno byłoby milej, gdyby dół jej kopały cztery hoże łopatowe. Tylko ta czerń w upały…
A poza tym, w razie potrzeby polecamy, jak zwykle, usługi dowozowe – 24h na dobę 🙂
PolubieniePolubienie
życzę dużo zdrowia i dziękuję za porcję wybornej pasztetowej 😉
PolubieniePolubienie
Baj zdrowiej!!!!!
Myślę o Tobie intensywnie i ślę miliard jednostek mocy!
PolubieniePolubienie
Pani Bajko! nie może Pani chorować, bo przegapi Pani wiosnę w Warszawie! A zaczyna się wreszcie robić pięknie.
Milijon ciepłych uśmiechów i dobrej energii przesyłam.
PolubieniePolubienie
Podpisz prosze petycje. chodzi o foki w Kanadzie i nie jest to misja niemozliwa tylko konkretna ustawa:
http://www.thepetitionsite.com/1/end-the-canadian-seal-hunt-senator-mac-harb
Jak sie mnie tak bardzo nie boisz, zapraszam na mokotow na sok jablkowo-salatowy oraz jablkowo- marchwiowy z imbirem tak juz nawet niezaleznie od tej petycji, choc w pierwszej chwili chcialam Cie tym przekupic 😉
Bo to dobre soki sa! hehe
PolubieniePolubienie
serio zapraszam na nie, tylko nie pisz o mnie pozniej na cholernym blogu! hehe
soki robie z warzyw i owocow ekologicznych przy uzyciu prasy z texasu o nacisku 2 ton.
Nie wiem, czy sie wyrazilam jasno w temacie sokow 😉
oczywiscie z osobami towarzyszacymi, bo to dziwna propozycja nawet jak dla mnie!
A.
PolubieniePolubienie
acha, zeby nie bylo, nie robie sobie jaj, urzadzenie ma faktycznie nacisk 2 ton:
http://juicepressfactory.com/
Od razu tez mowie, ze nie jestem z ta firma powiazana finansowo.
A taki nacisk dlatego, ze enzymy ze zdrowych zywych warzyw i owocow przenikaja do krwiobiegu w 10 minut, wypychajac zle z nich rzeczy.
PolubieniePolubienie
co do tych kotów i ogólnego wkurwienia Twego to: „Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu krzyczy na całe gardło:
– No i kurwa gdzie?! Pytam was – gdzie jest ta pierdolona wiosna do kurwy nędzy? Co za pojebany kraj?! Gdzie dziewczyny, przebiśniegi, świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron – gdzie to kurwa wszystko jest?! A odwilż kiedy wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba napierdala jakby ich tam w górze pojebało… Niby ponoć wiosna już jest, kurwa – łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, kurwa …
A ludzie słysząc kocie krzyki uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie:
– Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie… Kotów nie oszukasz…”
PolubieniePolubienie
Sprawdzone w telewizorni: Monica Bellucci nawet ogolona na łyso i sponiewierana przez włoskie baby wygląda bosko.
Nienawidzę jej ==’
PolubieniePolubienie
Bajka a gdzie Ty masz przychodnię? Przypadkiem nie na Szajnochy? Bo kolor ścian, kolejka i pani Jadzia jakoś mi znajomo zabrzmieli…
PolubieniePolubienie
Witaj,
Przychodnia to przedsionek piekła, ratler to alter ego Behemota, a lokator… no cóż to Twoja progenitura, więc motor w boku jest jak najbardziej na miejscu. W końcu musisz odpokutować zycie doczesne ;)))
PolubieniePolubienie
A ja miałam w marcu urodziny:)
A kolejek nie lubiłam, nie lubię i lubić nie będę!!!
PolubieniePolubienie
czytam i nawet nie wiem kogo czytam .Sprawdze ale jestes boska.Jezeli Twoj sposób pisania jest odbiciem charakteru i osobowosci….???! przepłyne wpław Atlantyk.Nie ma takich kobiet.!!!
PolubieniePolubienie
Świetny tekst, napisany z oryginalnym humorem, a scenka z przychodni to taka jak w Słomnikach…
PolubieniePolubienie
Bajko, jestes WIELKA! 🙂 Mysle podobnie, odbieram podobnie swiat wokol nas a zwlaszcza w klimatach „sterylności” by nie rzec „sterylizacji medycznej” człowieka poddanego tej próbie od zbliżenia się do drzwi przychodni skąd wylewa sie niewidoczna gołym okiem fala żali i zeznań zebranych tam jednostek mniej lub bardziej doświadczających stany patologiczne aż do szczytu jakim jest dotarcie do drzwi upragnionego w danym momencie lekarza z obawą że może ktoś raczy zapytać „czy może tylko na chwilkę…” wściubić sie przed Tobą… Potem będzie to kilku chorych poza kolejnością z pobliskiego szpitala, następnie lekarz zechce siusiu i zniknie na drugie śniadanie a potem…która to już godzina? bedzie ktoś na „ostry” – poza kolejka i na reszcie znowu Ty….ale uważaj bo to nie koniec wcale…
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Dla mnie:BOMBA!!!
PolubieniePolubienie
piękne! znane z autopsji :o) ale ja mam Lokatorkę i dinozaury :o)
PolubieniePolubienie
super tekst! 🙂
PolubieniePolubienie
Myślę, że jest Pani wkurzająca, żeby nie powiedzieć – wkurwiająca (używając Pani słownictwa).
W.
PolubieniePolubienie
ja mam wizję podobną: moja córcia za 16 lat przyprowadza jakiegoś długowłosego gościa (oczywiście włosy tłuste) ew. jakiegoś skejta (widok spodni w kroku doprowadzi mnie pewnie do białej gorączki)i oto powie:
to jest heniek, od dziś z nami mieszka. uroczo poprostu…
PolubieniePolubienie