W przeciwieństwie do pieczonych ziemniaków jesień w mundurkach mi nie odpowiada.
Nie wiem czemu ale pakowanie liści do worków, które potem „kwitną” dni albo tygodnie przy chodnikach uważam za bezsens. Szkoda czyjejś pracy i wydanych na to pieniędzy. Jaki problem po zgrabieniu od razu ładować na przyczepę? Taki worek to potem kolejny zbędny śmieć, który zalega.
A może jestem jesiennie przewrażliwony?
W przeciwieństwie do pieczonych ziemniaków jesień w mundurkach mi nie odpowiada.
Nie wiem czemu ale pakowanie liści do worków, które potem „kwitną” dni albo tygodnie przy chodnikach uważam za bezsens. Szkoda czyjejś pracy i wydanych na to pieniędzy. Jaki problem po zgrabieniu od razu ładować na przyczepę? Taki worek to potem kolejny zbędny śmieć, który zalega.
A może jestem jesiennie przewrażliwony?
PolubieniePolubienie
To prawda, dywan z jesiennych liści jest przedłużeniem jesieni, ale sam pomysł i fotki patrzone jak przez Judasza są bardzo pomysłowe 🙂
Ciepło tu jest 🙂
Zasiądę sobie.
PolubieniePolubienie
Super :))
PolubieniePolubienie