Kupiłam wózek.
Niech żyje allegro i dwieście złotych.
Mam nadzieję, że ten okaże się dobry i da się nim kierować. Z dwóch już posiadanych cieszyłam się niezmiernie bo to prezenty ale jednego nie daję rady już wtaszczyć na pierwsze piętro nawet bez Lokatora, bo waży prawie tyle co ja a drugi skręca porządnie w lewo (musiał być poważnie uszkodzony) i nic nie da się z tym zrobić. Szkoda bo ładne były. Niebiesko-żółty powędrował do Mamutowa na stałe. Na tamtejsze wertepy i po lasach wycieczki będzie w sam raz a wnosić go nigdzie nie trzeba, więc Rodziciele dadzą radę. Teraz przyjdzie do nas używana szara trajka. Zobaczymy.
U alergologa spędziliśmy trzy godziny. Niby zapisani byliśmy na trzynastą ale ‚wie pani, opóźnienie jest’. Tak, wiem. Daje się zauważyć. Gorzej, że raczej trudno wytłumaczyć to Młodemu, który akurat narobił coś w portki i go uwiera, ślini się gorzej niż znajomy bokser Brus, wszystko by wymaćkał i wsadził do paszczy a do tego się nudzi. Zwłaszcza się nudzi. Też się nudziłam patrząc na te odrapane lamperie w kolorze sino-brąz-koperek. Wizyta w gabinecie zajęła kolejne 40 minut. Czterdzieści. Jak wyszliśmy, to nie wiedziałam co było gorsze – to czego się dowiedziałam czy zmęczenie plus ogniste spojrzenia innych oczekujących. Bynajmniej nie pełne sympatii. Pan doktor kazał zrobić szczegółowe badania, zapisał pół książeczki zdrowia dziecka, wystawił stado recept i zaleceń i kazał przyjść w połowie czerwca. Igor ma alergię pokarmową, zmiany atopowe, refluks i prawdopodobnie będzie astma. Bardziej niż prawdopodobnie. W aptece zostawiłam wszystko łącznie z uśmiechem.
Sobotę i niedzielę spędziłam jedząc, śpiąc, trawiąc, patrząc bezmyślnie w telewizor i myślnie na Syna, rozmawiając i nierozmawiając, pielęgnując wrodzony tumiwisizm i dowcipkując o lądowisku dla UFO na podwórzu. Nic mi się nie śniło, nie chciało mi się gadać przez telefon i generalnie chciało mi się nic. Pozwoliłam się sobą zaopiekować i było mi z tym dobrze. Pierwszy raz od bardzo dawna czułam się bezpieczna. Choć smutna. Kiedyś myślałam, że te dwie rzeczy się wykluczają. Nic bardziej mylnego.
Igor zębów nie ma żadnych ale niewątpliwie to kwestia czasu. W tym przekonaniu utwierdza mnie uporczywe swędzenie lokatorskich dziąseł i ślinienie się na okrągło. Rozgadał się towarzysz solidnie. Nawyzywał mnie od bab, powykrzykiwał jakieś ‚pupa’, ‚heja’ i inne ciekawostki a na koniec zaopiniował wiadomości gromkim ‚dhadu’. Jeszcze tylko ‚spieprzaj’ i zaczynam się bać.
Pablos obciął mi włosy. Na razie tylko trochę żeby wyglądały na zdrowsze ale trzeba będzie pomyśleć o nowym imidżu na lato. Wypadają na potęgę. Pora chyba zacząć wciągać witaminy kartonami. Albo zakupić super glue.
Dziś rano przed pracą zrobiłam sobie spacer. Przejechałam swój przystanek. Standardowo. Za szybą księgarnianej wystawy czyjeś ręce akurat układały książkę o wdzięcznym tytule ‚Seks po pięćdziesiątce’. Nie pogłam powtrzymać uśmiechu i myśli, że po setce z pieprzem, albo setkach dwóch, też mogłoby być interesująco.
Kiedyś Syn Cię przegada.
Ale to ma po matce 😉
PolubieniePolubienie
po dwoch setkach to sie najwyzej wydaje, ze wspaniale, za to po setce to hm hm w sam raz;)
Na zmiany atopowe jest jedna super masc. Super bo dziala jak steryd, a tym sterydem nie jest. Pomijajac juz jej cene (2stowki za 30 g), popedzilam poszukac ulotki i znalazlam adnotacje: niestety ale ‚nie zaleca sie jej stosowania u pacjentow ponizej 2go roku zycia-brak danych, nie prowadzono badan w tej grupie wiekowej’.
I troche mnie dziwi, ze lekarz tak wczesnie przesadzil o astmie. Moze mial podstawy, ale ja bym to sprawdzila. Jakbys mogla bajku rozwinac temat posylajac mi w mailu opis diagnozy, przepisanych lekow i zalecen, to moze uda sie cos na to poradzic.
PolubieniePolubienie
oczywiscie jako matka dwójki chorujacej od urodzenia i pięć minut wczesniej dzieci jestem mundrzejsza od wszystkich lekarzy na świcie, ale…
u Baśki rok temu alergolog stwierdził astmę [nie wiem jak Tobie ale mi astma kojarzy się mniej więcej bardzo źle,mało zawału nie dostałam od samej diagnozy], następnie 6 miesięcy była na zwiewach sterydowych na tą rzekomą astmę ale że po 6 m cach nadal wszelkie objawy jak były tak były porzuciliśmy sterydy na własną rękę mimo, że dwóch lekarzy powiedziało nam, że musi je przyjmowac 2 razy dziennie do odwołania, jak bedzie trzeba to latami, a przez najbliższy rok to wogole bez dyskusji.poszliśmy do innego doktora, okazało się, ze te objawy jakie były to po prostu zatoki a nie astma, minął rok, po astmie nie ma śladu.co się nasłuchałam u alergologa o życiu z astmatykiem to moje, co się nawziewała sterydków to jej, nie wiem co Ci radzić, sama będziesz wiedzieć najlepiej, bo to Ty jesteś Mamą Igora, chciałam po prostu żebyś wiedziała, że czasem astma to idiotyzm lekarza a nie wyrok na poł zycia dziecka.
PolubieniePolubienie
Atopowe skórne mija z wiekiem, z alergii pokarmowych też się wyrasta i byłoby fajnie, gdyby nie astma. Ona pojawia się z wiekiem. Niestety. Zimą zastanawiasz się czy dotrzesz do pracy, bo tak się dusisz w temperaturach poniżej zera i inhalator nie chce pomóc, a przy psie w najbliższej okolicy można zobaczyć światełko w tunelu.
Może coś wreszcie wymyślą na tą pieprzoną astmę???
PolubieniePolubienie
czyli będzie serio, ale dobrze:)
widzę, że są jeszcze na tym świecie onetowców dusze spokojne, rozważne, nieskore do łkania:>, natomiast dzielące złe nowiny na pół.
może tak trzeba?
PolubieniePolubienie
Mija z wiekiem? He he. Podaj wiek, bo chętnie się dowiem, kiedy będę żyć normalnie 🙂
PolubieniePolubienie
astmę Igor odziedziczył po matce. niestety
PolubieniePolubienie