Bo na upały to najlepsze kalosze z rękawami i z golfem

Gorąco dziś jak w psiarni. Albo jak w saunie jakiejś fińskiej. Chociaż kurka siwa pojęcia nie mam jak to jest w takiej psiarni. W saunie też nie zdarzyło mi się być. Jak dotąd przynajmniej. Ale chyba się domyślam, że parówka jak w autobusie niskopodłogowym tkwiącym latem we wczesnopopołudniowym korku w centrum miasta. Powietrze jest tam wyczuwalne gdzieś wysoko tuż pod sufitem. Musiałabym mieć co najmniej 2 metry wzrostu by poczuć jego nikły cień. I mieć przy tym na tyle fizjonomię tyczki, by utrzymać w tłoku postawę homo erectus. To dopiero wyczyn.

Na szczęście korzystam teraz z przywileju ciężarówek widocznych chyba nawet ze stacji kosmicznych, więc raczej ciężko byłoby mnie nie zauważyć. O ile ktoś jest w miarę sprawny okulistycznie. A i przy okazji społecznie, by wiedzieć co w takim momencie uczynić. Jeśli nie wie, albo wiedzieć nie chce, ja mu o tym z dziką rozkoszą przypominam. Już nie mam żądnych oporów. Ostatnie skończyły się na obwodzie 100 centymetrów w talii i razem z kilkunastoma kilogramami temu. Dawne czasy. Teraz jak już gdzieś wyleżę to sapię jak kowalski miech pierwszego gatunku. I ubrałam się dziś też stosownie do pogody. W lekką, letnią i przewiewną sukienkę. Ot taka zwyczajna niebieska szmatka na cienkich ramiączkach. Dekolt w niej troszkę duży ale nie jakoś wybitnie. Na pewno nie jestem w stanie dorównać nastolatkom wychodzącym z pobliskiej mi podstawówki, które ledwo wykluty cyc noszą na wierzchu bardziej niż ja zegarek.

Jednak czasem to i dekolt i widoczna ciąża ludziom przeszkadza a i smak przy tym dobry psuje. Zaczepiła mnie na chodniku przed przychodnią kobieta w wieku emerytalno-babcinym. Miała zaciekły wyraz twarzy i zlepioną potem grzywkę. Ubrana w wełniany różowy golf i czarną długą spódnicę faktycznie nie miała szans z upałem. Biedna kobieta. Ale nie zdążyłam jej współczuć, bo odezwała się do mnie głosem wyniosłym i sprzeciwu nie znoszącym (w przeszłości musiała być niespełnioną w życiu prywatnym matematyczką):

– Trzeba sobie sukienkę kupić!!

Wryło mnie. Ale tylko z lekka. Do licha! Przecież właśnie mam jedną na sobie. Zlustrowałam się na wszelki wypadek ale wszystko było na miejscu. Nie zgubiłam kiecki gdzieś po drodze i nie paradowałam w bieliźnie. Ale może ja czegoś nie zrozumiałam:

– Proszę?
– Trzeba sobie sukienkę kupić. Ciążową.
– A co się pani przepraszam w tej nie podoba?
– Trzeba zakryć to wszystko – dodała cierpko, wskazując na Lokatora Z Dolnego Piętra i przyległości.
– Ale dlaczego? Przecież ciąża to nic wstydliwego?
– Ale wygląda nieestetycznie!

Zignorowałam jej paluch wbity w sam środek mojego pępka i wzrok nurkujący w moim dekolcie. Gdyby była facetem dostałaby po ryju aż miło. Tylko bym patrzyła czy równo puchnie. Ale wolałam się uśmiechnąć najuprzejmiej jak tylko mogłam. Zadziałało. Zrobiło się jej głupio. Bardzo głupio. Uciekła wzrokiem gdzieś w bok i łypała na mnie nie mogąc się zdecydować czy woli patrzeć z niechęcią czy ze zdziwieniem. Ja jakoś zdziwienia tą całą sytuacją nie mogłam ukryć. Potem powiedziałam tylko najuprzejmiej jak mogłam:

– Choć nie pytałam pani o zdanie dziękuję, pomyślę o estetyce gdy będę już tylko zgorzkniała. Miłego dnia.

I zostawiłam ją samą na tym chodniku. Razem ze swoją przykrością i niezrozumieniem. W końcu nie muszę rozumieć wszystkiego. A uśmiech też jej zostawiłam. Niech wie, że nie każdy musi być jej wrogiem. Nawet jeśli ona sama jest swoim największym.

Hmmm… Może pomyślę o odpinaniu Obywatelstwa i noszeniu w charakterze plecaka? Jakież to byłoby ułatwienie dla obu stron. Zawsze można przypomnieć sobie jak to było być lekko pojedynczym a i poczucie estetyki otoczenia nie musiałoby być wystawiane na tak ciężką próbę.

Dobrze, że nie wszystkie staruszki są takie. Ta z autobusu nadal się lubi odśmiechać nad moją książką.

8 uwag do wpisu “Bo na upały to najlepsze kalosze z rękawami i z golfem

  1. w życiu nie widziałam nieestetycznej ciąży.
    Wyglądałam mało apetycznie zaraz po „odpięciu plecaka”, jak ten piesek co ma za dużo skóry
    😉

    Polubienie

  2. Odpinana ciąża! Doskonały pomysł, natura powinna była wymyślić to w ten sposób.
    Gdyby jeszcze można było machnąć różdżką i wszystkie dodatkowe kilogramy zechciały SAME zniknąć po porodzie… :

    Polubienie

  3. jeśli kalosze to tylko ŻÓŁTE, nawet na upały

    a co do ciąży… wypada mi się zgodzić z małgośką… jeszcze nie widziałem nieestetycznej ciąży 🙂

    Polubienie

  4. jestem za odpinaną ciążą. Zośka na grzbiet! w plecaczku.

    mi zwrócono uwagę bo miałam bidrówki i podkoszulek i pomiędzy owymi 5 cm brzucha…
    pani się nie podobał – bo wielki i sterczy.
    ale ja mam nałogowo niezbyt miły wyraz twarzy i tylko wysyczałam „i co z tego?” i pani zajęła się obserwacją chmurek. a i tatuaże pani się też nie podobały…
    dla mnie pani mogła się owinąć folią i tak paradować – jej sprawa, nie moja. nie rozumiem – no po prostu nie rozumiem 🙂

    Polubienie

  5. nie rozumiem jak brzuch ciażowy może być nieestetyczny? przecież to najpiękniejszy widok na świecie 🙂 a dopiero przykryty sukienką wielkości 4 osobowego namiotu, to dopiero koszmar! A KYSZ Z BABCIAMI i ich estetyką…

    Polubienie

Dodaj komentarz