Matka Joanna od aniołów nosiła reeboki czyli twój kot kupowałby whiskas

Czasem czuję się jak na polu bitwy. I to bez żadnej broni. Całkiem jakby mi kto przytrzymywał powieki, żeby mi czasem coś ‚ważnego’ nie umknęło. Zewsząd atakują mnie coraz to drapieżniejszymi formami i treściami reklamy. A im głupsze tym ich wszędzie bardziej pełno.

Nie oglądam telewizji, bo nie ma w niej nic interesującego. No może poza teatrem telewizji i kilkoma filmami na dwójce. Ale do teatru zawsze mogę sobie pójść (tak tak wiem, że taniej i wygodniej przed pudłem ale tak naprawdę to są tylko łatwe i lekkie usprawiedliwienia) a kino i tak uwielbiam, więc zupełnie mi to, że je cyklicznie nawiedzam, nie przeszkadza. Zresztą dwójkowe filmy są emitowane z reguły o tak kosmicznych godzinach, że nie mam serca budzić Mamutów włączaniem odbiornika. Brakiem czasu też mi nikt nie zaimponuje, bo sama mam go tyle, że nie wiem czy można mieć jeszcze mniej. Tak więc – jakoś sobie poradzić można.

Przyjęło się uważać, że telewizja jako czerpiąca najwięcej korzyści (bo czystego zarobku) z emisji reklam (zwłaszcza w pasmach mocno zwiększonej oglądalności) ma ich w swoim repertuarze najwięcej. Są stacje, które nas relamami karmią pomiędzy programowymi pozycjami, są też takie, które bez żenady przerywają margarynami, proszkami do prania i debilnymi paniami domu nawet najciekawsze filmy, nie bacząc na nic, zwłaszcza na takie tam pierdoły jak budowanie napięcia fabuły czy środek jakiejś wyjątkowo trzymającej w napięciu akcji. Tak więc telewizja zawsze z góry była przeze mnie traktowana jak odbiorcy audiotele i wiedziałam czego się po niej mogę spodziewać.

Jednak ostatnio męczą mnie nawet reklamy kinowe, które z reguły prezentowały nieco wyższy poziom i choć trąciły nutką finezji i polotu. Nie dość, że wybierając się na seans o 20.00 możemy tylko po cichu mieć nadzieję, że zacznie się dwadzieścia po a nie o 20.30, to jeszcze te popisy wirtuozów kreatywności i marketingu wręcz zwalają z nóg. Ciągle słyszę albo zajebisty, albo zajefajny, albo pobierz energię, albo przykumaj, albo jeszcze całe stado różnych dziwnych słów i sformułowań, których wcale nie chciałabym w słowniku poprawnej polszczyzny znaleźć.

Rety! Czy doprawdy według realizatorów kolejnych akcji ‚wujah’ nie używa się teraz innych, ciekawszych określeń? Moim zdaniem owszem. Nie wszyscy młodzi ludzie są glamur i trędi i nie każdemu z nich zależy tylko na tym, by ‚płynąć z falą’. Ja tam zawsze wolałam pod prąd i z tego co widzę wokół nie tylko ja mam ten feler. To się akurat z wiekiem nie zmienia.

Otwieram gazetę – wypada sterta ulotek. Co druga strona zawiera jakieś durne reklamy, mające na celu wpłynąć na ograniczony bezmyśleniem umysł odbiorcy i sprawić, że w środku nocy wstanie i pojedzie po zgrzewkę coca-coli albo zacznie kupować tę i żadną inną mineralną wodę tylko dlatego, że pije ją super-eks-modelka. Jadę autobusem – kolorowe bilboardy drażnią niedopowiedzieniami, które najprawdopodobniej mają skłonić ociężałe zwoje użytkowników stołecznych szos do wykrzesania z siebie ciekawości. Niestety to na mnie nie działa a poza znudzeniem i zniechęceniem nawet odrobiny zainteresowania nie wywołują we mnie hasła ‚nie dla idiotów’, ‚nie odbieraj telefonu’, czy ‚nie patrz w dół’. Szczerze mówiąc to dośc marne chwyty reklamowe i jakby nie patrzeć już nieco oklepane.

Zatem drodzy mistrzowie marketingowo-medialni… trochę inwencji. Może to co widać i słychać na każdym kroku przestanie wreszcie męczyć i zacznie rzeczywiście intrygować. Bo jak na razie to bardziej przypomina to reakcję ‚na odczep się’ i dawanie rumuńskiemu dziecku 50 groszy, żeby sobie poszło, niż faktyczne zainteresowanie. Może warto. Ponoć reklama to też sztuka. Szkoda, że jak dotąd to niestety w większości przypadków tylko z nazwy.

Nie warto jeść byle czego.

14 uwag do wpisu “Matka Joanna od aniołów nosiła reeboki czyli twój kot kupowałby whiskas

  1. Nie dość, że sie zgadzam, przytakuję i kiwam głową, aż trzeszczą kręgi, to mam jeszcze drobną sugestię dla rekinów marketingu.
    A napewno czytają Bajkę :-)))

    Otóż moi mili parafianie chciałabym zadać kłam przekonaniu, że spoty reklamowe powinny być nadawane o 2 oktawy głośniej niż film, który przerwano. Ryk z telejajka powoduje jedyną rozsądną reakcję czyli wyłączenie fonii w pizdu. A chyba nie o to chodzi. Bo jeśli nie słyszę, to nie dam się nabrać.
    Jeśli usłyszę spokojnie to może, może…….;-)

    Polubienie

  2. moze po prostu nalzeysz do znacznej mniejszosci …. i nie do Ciebie kierowane sa reklamy – wystarczy obejrzec sie dookolo wszedzie pelno zaf czy cos tam mlodziezy – do nich pewnie trafiaja te reklamy. Dla mniejszosci nie oplaca sie robic reklam w kinie czy tv ….
    Po prostu tak zaczyna wygladac ten swiat

    PS – co twoim zdaniem znaczy ludzie trendi i glamur ?

    PS PS nie wszystkie reklamy po za tym sa takie – ostatnio strasznie podoba mi sie reklama coli tej na C … z motywem „dla tych co utkneli w korku na zakopiance i dla tych …. i dla tych ….”

    Polubienie

  3. trendi i glamour sa wg mnie ludzie SLEPO podazajacy na tym co przygotowali dla nich projektanci, spece od marketingu, lowcy widzow itp itd… bardzo czesto ludzie ci plyna z pradem i to jedyna ich aktywnosc na tym swiecie – zero myslenia tworczego – tylko odtworcze a ich indywidualizm ogranicza sie do powiedzenia, ze sa wyjatkowi… przykre to moze ale tak to widze

    nie o wszystkich reklamach tu mowilam, jak zawsze zreszta – dobrze jest miec swiadomosc marginesu, ktory zostawiam tutaj dla opisywanych kwestii czy zdarzen – nigdy nie robie z siebie wyroczni i jestem swiadoma wyjatkow od rozmaitych regul a poza tym to tylko moj SUBIEKTYWIZM a nie dogmat, w ktory nalezy wierzyc

    ja tez mam swoje ulubione reklamy… na niektorych nawet sie wzruszam jak sentymentalna idiotka ale… dobrze mi z tym

    Polubienie

  4. trzy-kropek ma racje. Reklamy robione sa pod wiekszosc, dokladnie wybadana przedtem, po prostu na 1000 badanych w wieku od do, z wyksztalceniem takim to a takim, mieszkajacych tu a tu, przypada 950 glamurowcow, 43 potencjalnych glamurowcow a tylko 7 bajek i chocby copywritter sie wsciekl, to nic nie poradzi, zamyka oczy i tlucze sieczke, ktora ma lyknac tych 993, bo za to mu placa.

    ps. wspomniana tu reklama coca-coli (ta z ‚dla tych co w korkach’) jest zywcem sciagnieta z bezapelacyjnie rewelacyjnej reklamy heineckena.
    Moim faworytem od lat, jest reklama STR8 (nie wiem jak to pachnie, ale jakbym byla facetem, to bym kupila na bank:-))
    Kiedys reklamy plusa, a z ostatnich-nutella, tez jest niezla.

    Polubienie

  5. o ile dobrze i na wiele sposobow latwo zareklamowac samochod, telefon, siec sklepow, czekolade i dzem, to przelozenie proszkow i podpasek na obraz i fonie nie wywolujacych alergii powtarzalnoscia, chyle czola.

    Polubienie

  6. Te reklamy to chyba jedyny optymizm w TV… i jak mawiał Koń Polski są takie o życiu Dobrze,że Szkodnik rozwalił pilota – i TV nie włączam:)

    Polubienie

  7. to produkt ma sie sprzedawac, a nie obraz podobac.. Rozumiem co czujesz baj, tez mnie kosci bola jak widze te krzykliwe bohomazy, moze bardziej nawet, ale wiem skad sie bierze ten brak polotu scisniety komercja.

    Polubienie

  8. No tak, ale ja nie ogladam TV bo irytuje albo nudzi mnie śmiertelnie, ale od paru lat czuje sie jak marsjanka – kompletnie nie wiem o co chodzi w prasie (np. super aktor/ka, gra w serialu). Inny kraj. Ale w sumie warto.

    Polubienie

Dodaj komentarz