W każdy poniedziałek rano zauważam u siebie tożsamość Bourne’a. Budzę się (nierzadko w rożnych dziwnych miejscach), nie wiem kim jestem a z lustra patrzy na mnie jakieś obce zombie ze szczoteczką w zębach. Herbata smakuje jak ludwik, ludwik nabiera podejrzanie herbacianego wyglądu, w zlewie mieszka Pan Bajzel i lada chwila talerze z którejś kolacji się wiosennie zazielenią a nosem puszczam bańki. Jest kolorowo i pryzmatycznie, zwłaszcza pod słońce. Ale ludzie jacyś rozmyci, bez konturów, warstwowe plamy. I nie poznaję nikogo. Nawet siebie w przelotnych wystawowych szybach. Ale może to z uwagi na zamknięte oczy. A może to przez brak okularów. Hmmmmmm… Przemyślenia zazwyczaj przerywa przydrożny słup latarniany, któremu przez pomyłkę mówię ‚dzień dobry’. Przez pomyłkę, bo chciałam powiedzieć ‚przepraszam’. Ja to jakaś dziwna jestem i z savoir-vivre’m w zupełnym zaniku. Atrofia dobrych manier. Potem wcale nie jest lepiej. Odruch warunkowy (nie mylić w wymiotnym – ten jest późnym popołudniem) kierunkuje mnie do lochu zwanego szumnie pracą, gdzie zamiast ‚arbeit macht frei’ wszyscy coś ode mnie chcą i się najwyraźniej uwzięli, bo ja nie mam pojęcia o co chodzi a czif wygląda jakby pod marynarką miał odbezpieczony granat. Do tego głowę bym dała, że z przeciwległego budynku celuje we mnie snajper i jeśli zaraz nie zrobię czegoś co powinnam zrobić na przedwczoraj wybije mnie i moją rodzinę w pień do siedmiu pokoleń wstecz. Kurde może ja jakaś hrabina jestem i o tym nie wiem. Hrabia Mąką Prysnął to jak nic był mój przodek a ja co? A ja nic a nic o tym nie wiem i zamiast przodka mam tyłek. Tyłek mam generalnie wypięty na robotę i kserokopierkę co to się popsuła (nic o tym nie wiem i tej wersji będę się trzymać). Wszak to poniedziałek a tak z początku tygodnia przepracowywać się nie wolno. Tymczasem więc zignoruję czającego się za winklem snajpera i wszystkie odbezpieczone czifowo granaty świata i pójdę zrobić sobie kawę. O!
jak juz idziesz to zrob mnie tez, te kawe
PolubieniePolubienie
a po znajomosci dostaniesz syrop amaretto 😉
PolubieniePolubienie
poniedziałek na prezydenta! po 5 latach go skasują jak nic
PolubieniePolubienie
wiedziałem, no po prostu wiedziałem, że o czymś dziś zapomniałem – biedna kawa czeka od rana na to, że ją wypiję (:
PolubieniePolubienie
Wivat mała czarna zabielona!
powiedziała gosia i s klawiaturom odcisnientom na czole poszla uwiesc automat.
😉
PolubieniePolubienie
hyhyhyhy – jak sztuka uwodzenia?
PolubieniePolubienie
Oniemiał był z zachwytu i oddał co miał najcenniejszego.
;-))))
Pryskam z pracy bo mam do niej stosunek bardzo seksualny. Strrraszny ten poniedziałek!
PolubieniePolubienie
o ja… tez chce z amaretto…
PolubieniePolubienie
MIGDAŁ RAZ!
PolubieniePolubienie
a ja, ja? – moja kawka też taka nieokraszona (:
PolubieniePolubienie
w Rosji jak wstajesz w poniedziałek rano i nie boli cię głowa, znaczy że jest środa… a do ruskich mamy blisko.
PolubieniePolubienie
a propos poprzedniej notki przypomniał mi się pewien dowcip.
Do Polski przyjechali poćwiczyć Amerykanie. Jeden prowadził dziennik, w ktorym pisze:
Poniedziałek- pijemy z Polakami
Wtorek – pijemy z Polakami
Środa – chcę umrzeć
Czwartek – pijemy z Polakami
Piątek – dlaczego nie umarłem w środę….
PolubieniePolubienie
I jak ja mam teraz kopiować Twoje teksty i umieszczać je na licznych swoich blogach? ;(
PolubieniePolubienie
przepisuj… to ci sie odechce 😉
PolubieniePolubienie
Tu rozdają kawę? Ja też chcę!!! :))
PolubieniePolubienie
kawa sie nadawa 😉
PolubieniePolubienie