Chłodne dywagacje, czyli lodowisko gratis

Zima jak co roku zaskoczyła drogowców. Przychodzi taka z końcem listopada albo w grudniu… skubana nawet nie zapuka tylko od razu tym śniegiem i innym dziadostwem mokrym wali po pysku… Breja wszędzie… Bo to przeciez bardzo dziwne, że zima… o tej porze roku? na tych współrzędnych geograficznych? Przecież wszyscy myśleli, że ona w tym roku sobie odpuści i nie przyjdzie… Przyszła… jak na złość… Tylko na zimę w tym kraju można liczyć – niezawodna…

Wczoraj wieczorem była uliczna promocja… Wszyscy wzięli udział. Takie tłumy że ho ho. Ale akcja. Na asfalcie szklanka z ratami bez oprocentowania, chodniki pokryła gratisowa ślizgawka z warstwą wody – taka dodatkowa atrakcja… żeby jak już ktoś się wyłoży jako bonus miał mokry zadek a do tego można było zrobić sobie hartująco-lodowatą kąpiel obutych stóp w obowiązkowych kałużach-pułapkach. Taki nieoczekiwany zbiornik wodny o małym znaczeniu strategicznym charakteryzuje się specyficzną pokrywą śnieżno-brudno-lodową co do złudzenia upodabnia go do kawałka ubłoconego asfaltu. Człek robi krok naprzód i nagle ląduje po kolana w zimnej brei.
Na starówce ludzie stali w miejscu i zjeżdżali na rynek… panika…
Błąkał się jakiś jaskrawo oznakowany pan z piaskiem firmowym rozsypując go tu i ówdzie ale jakoś tak bez przekonania. A piasek wsiąkał szybciutko i zanim zdążył pomarzyć o tarciu, pokrywała go świeżutka nowiutka warstwa śniegu zmieniająca wkrótce barwę na ziemistą.

Widziałam te harce i łamańce… i nóż mi się w kieszeni otwierał razem z nożyczkami i obcinaczem do racic… bo gdzie te wszystkie pieniądze, które trafiają z podatków do kasy miasta się podziewają? znikają jak ulice pod lodem? raczej w kieszeniach tych, co na górze… Szkoda, że Warszawie – ponoć wizytówce kraju – tak daleko do jakiegokolwiek dopuszczalnego poziomu drogowej cywilizacji. Z czym przepraszam do tej Unii idziemy? Z brakiem gipsu w szpitalach, bo zima przyszła niespodziewanie i ludzie jak na złośc łamią sobie wszystko co mogą na śliskich nawierzchniach? Ja doślizgałam się wczoraj do domu bez kontuzji ale wiem, że nie wszyscy mieli to szczęście… Przypomina to coraz bardziej rosyjską ruletkę – czy dziś się uda czy będzie ostry dyżur?
Ech…

6 uwag do wpisu “Chłodne dywagacje, czyli lodowisko gratis

  1. sie nie ma co cieszyc 😦
    moj milosciwie panujacy dyrektor idac sobie do samochodu posliznal sie na lodzie, co to pod sniegiem byl schowany, wywinal orla i nosem padl na ziemie, a ze nos byl mu bliski w calosci odchylil upadajac mocno glowe do tylu… tak mocno, ze poszedl krag szyjny… i teraz gorsecik gipsowy…
    uwazac trzeba naprawde

    Polubienie

  2. telegram z Wrocławia:

    Słońce świeci. stop. temperatura dodatnia. stop. wiaterek przyjemnie wieje. stop. aż chce się spacerować. stop. co zaraz uczynię. stop. tylko z kim. stop. tak samemu ?

    Polubienie

  3. tiaaa, z tym ostrym dyzurem to faktycznie rosyjska ruletka, zwazywszy na fakt, ze w sluzbie zdrowia sytuacja zblizona do tych ulicznych atrakcji dodatkowych…

    Polubienie

Dodaj komentarz