Scenka rodzajowa przed pewnym gimnazjum

OSOBY:

Lala – dziewczynka w białej bluzeczce i czarnym wąskim krawacie w roli spódniczki, z balejażem ala rozbełtana jajecznica i pazurami ala orle szpony, mocno ucharakteryzowana na 25 latkę ale pod warstwami różu daje się dostrzec 14-letnie liczko

Dziunia – dziewczynka z podobnym make-upem ale w długiej granatowej kiecy i butach na obcasach (o matko kolorowa), fryzurka i ogólny look odpicowane na wściekłego jeża

Cizia – kolejna 14-latka z tendencją do nałogowego postarzania się nadmiernym makijażem z włosami w kolorze truskawkowy blond (czyli różowe do zerzygania) z ciemnymi końcówkami i opalenizną z wyraźnym użyciem kremów brązujących

Koledzy – sztuk 3, wiek ok 14-15 lat, wygląd zewnętrzny – ulizane bubki z mutacją i gracją nosorożca, ulubione zabawy – potajemne tapirowanie mudżachedina i rozprawianie o rosnących gruczołach mlecznych koleżanek, poziom hormonów – wysoki, poziom słownictwa – niski, ogólny poziom – szkoda słów, zainteresowanie płci przeciwnej – ogromne, zainteresowanie płcią przeciwną – jeszcze większe

Ja – słuchacz postronny, lat 25, bez makijażu za to z wyraźnym zainteresowaniem ww kolegów na plecach ale bezpieczna, bo z książką (to raczej odstrasza spragnionych przygód gimnazjalistów)

***

Lala – Cześć dziewczyny (uśmiech rodem z Hollywood)
Cizia i Dziunia – chórem – Czeeeść! (wściekłe spojrzenia na świetnie oplanone nogi Lali)
Lala – Cześć chłopaki (mryg mryg rzęskami jak firany i filuternie odgarnia kosmyk włosów)
Cizia i Dziunia – Czeeść! (mryg mryg + ekspozycja kształtów)
Koledzy – No cześć, co tam? (wykazali się inwencją)
Lala – Wporzo, co nie dziewczyny? (upewniła się delegatka)
Cizia i Dziunia – Noo (uśmiechy)
Koledzy – To k… wporzo. Co robiłyście na wakacje? (konwersacja się wybitnie rozwija)
Lala – Ja byłam z rodzicami na Seszelach i mam nową komórkę (prezentuje opaloną kończynę dolną dumnie prężąc początki biustu)
Cizia – A ja byłam w Hiszpanii z siostrą i poznałyśmy tam fajnych chłopaków i w ogóle było kul (kokieteryjnie zamrugała i zakręciła tyłeczkiem)
Dziunia – A ja byłam nad morzem ale za to sama… to znaczy nie sama później ale o tym później (burak na policzkach, nerwowy chichot i prezentacja bujnego bufetu zza sporego dekoltu)
Koledzy – No no k… zajeb…, a laskę robiłaś czy tylko numerek? (rzeczowo ustalali fakty chłopcy)
Dziunia – z dumą – No pewnie (spojrzała z wyższością na koleżanki)
Lala i Cizia – Ale my możemy zrobić w sobotę na imprezie u Izki (nie ma jak dobra reklama)
Koledzy – Zobaczymy która lepsza (zarechotali głośno)
Dziunia – Dobra, pomacacie na przerwie a teraz spier… do budy bo dyro idzie (zarządziła żwawo i towarzystwo ociągając się ruszyło w stronę szkoły)

Tak tak nowy rok szkolny uważam za rozpoczęty, na szczęście nie wszystkie dzieci są aż tak nad wyraz rozwinięte…

16 uwag do wpisu “Scenka rodzajowa przed pewnym gimnazjum

  1. a’ propos braku charakteryzacji na twarzy:
    dwa dni temu wyszłam do sklepu po papierosy. sprzedawczyni pyta kulturalnie czy skończyłam 18 lat…
    (mam 21, a za miesiąc juz 22)
    Cóż, trochę mnie to zbiło z tropu i nawet zaniemówiłam na chwilę:)
    A odnosnie dzisiejszej młodziezy, tez niezle scenki widziałam przyjeżdzając po moje mamę (pracuje w gimnazjum), ale to juz dłuzsze historie, moze je u mnie kiedys opiszę

    Polubienie

  2. hm… ciekawe… aż strach się bać co będzie dalej. Ale przynajmniej dziewczyny nie klęły jak szewc. Ot co! Wszystko ma swoje dobre strony 🙂

    Polubienie

  3. Podsłuchiwałaś!!! Jednak w słusznej sprawie. I jak tu nie cieszyć się z dorastającej młodzieży. Złote pokolenie po prostu. Wyedukowane, doświadczone i elokwentne. Same zalety! 😀

    Polubienie

  4. no i czemu wykasowalas? kurcze, nie zdazylam przeczytac, a ciekawa jestem, do czego mozna sie przyczepic w tej notce…oprocz tego, co robia rodzice tych dzieci, ze osiagaja takie oszalamiajace efekty swej pracy pedagogicznej:-)))

    Biko, ten dowcip znam i cytuje z upodobaniem, hehe:-)))

    Polubienie

  5. Biko, czarne dziury nie są czarne, walą promieniowaniem Hawkinga – część bodaj w zakresie widzialnym, a jeśli nie, to przynajmniej wywołującym zimną, trupią luminescencję rogówki, więc coś tam widać. No i powoli wyparowują od tego. Niechby tak samo, tylko szybciej, wyparowało to, czego się tak upierdliwie czepiam.

    JTW, mój komentarz jest w aktach do wglądu na każde żądanie.

    Polubienie

Dodaj komentarz