Dzień Matki i skrzydła

Z okazji wczorajszego Dnia Matki dowiedziałam się, że nie mam prawa do posiadania pasji. Mam prawo do posiadania rodziny i poświęcania się dla niej. W imię umiarkowanej akceptacji otoczenia. Mogę się ewentualnie pasjonować prasowaniem.

Posiadanie pasji równa się ostracyzmowi, gdyż jest to fanaberia, na którą można sobie pozwolić, gdy ma się za dużo wolnego czasu i zero zobowiązań. Jeśli jest się matką pracującą zawodowo na pasję nie ma już miejsca – taka matka powinna wracać w te pędy do domu i czerpać szczęście wyłącznie z ciepła domowego ogniska (po drodze radośnie przebiegając przez mosteczek w równocześnie zakrzywionej rzeczywistości i robiąc sprawunki). Nie ma miejsca na inne źródła szczęścia.

Z okazji Dnia Matki usłyszałam, że nie zajmuję się dziećmi, zaniedbuję rodzinę, wyjeżdżam sobie gdzieś na weekend z chórem, porzucając najbliższych, świetnie się bawiąc (cud boski, że po powrocie nie czekał na mnie Fakt i Superekspress z publiczną chłostą i odebraniem praw rodzicielskich) i ogólnie rzecz biorąc wszystko leży odłogiem a ja się spełniam. Kosztem innych oczywiście.

Z okazji Dnia Matki dowiedziałam się, że jestem Złą Matką. Najgorszą z możliwych. A to wszystko, bo zadzwoniłam z życzeniami z okazji tego dnia do Innej Matki.

Kiedyś sądziłam, że szczęśliwe Dziecko to szczęśliwa Matka, a szczęśliwa Matka to szczęśliwe Dziecko. Bardzo się myliłam. Matka może być nieszczęśliwa. Ważne, by była w domu. Mój Mąż jest tego samego zdania. Właściwie już chyba tylko moja Mama stoi po mojej stronie. Ale chyba niepotrzebnie, bo przestaję mieć siłę na cokolwiek. Niestety. Po pół roku przepychanki jedynym plusem tej sytuacji jest możliwość założenia spodni, w które od dawna się już nie mieściłam.

Z okazji i bez okazji życzę wszystkim Matkom, Mamom i Mamusiom, by zawsze czuły się doceniane, kochane, ważne i wyjątkowe. I żeby nikt nigdy nie podcinał im skrzydeł. Niech latają wysoko i wracają szczęśliwe po końce palców.

25 uwag do wpisu “Dzień Matki i skrzydła

  1. Siądziesz kiedyś z chłopakami, pokażesz zdjęcia, nagrania i dyplomy i będą zachwyceni i dumni, że mają taką mamę, co to nie tylko jest super mamą, ale jeszcze świetną chórzystką:)

    Polubienie

  2. Nie wierzę. Bajka! Nieprawdą jest, ze stoi za Tobą tylko Twoja Mama. Myśle, ze jeszcze kilkaset osób znających Cię, czytających bloga i tych, którzy słyszeli jak spiewasz. Następnym razem jak bedziesz wyjeżdżać na weekend wrzuć Ig. do nas. Franek będzie zachwycony a Szanowny Marudzący o jednego delikwenta mniej do opieki. Jesteś wspaniała matką. Wiem, bo widziałam.

    Polubienie

  3. Mój Małżonek też miał podobny problem. Tyle , że ja go rozumiem. Cztery razy w tygodniu zajecia, w weekendy – jak tylko mogłam- warsztaty. Małżon czuł się zdecydowanie zaniedbany. W sumie słusznie – bo tak było. Planowałam wszystko pod siebie, pod swoją pasję, zakładając ad hoc, że resztą zajmie się On. Nastąpił zrozumiały bunt. Udało nam się osiągnąć kompromis – zrezygnowałam z części zajęć, ustalam z nim wszystkie wyjazdy, koncerty, próby (ktoś musi ogarnąć potomstwo). Czuje się ważniejszy – no i jak sie zgodzi na coś, nie może potem marudzić 🙂 Trzymam kciuki, Bajko aby u Ciebie też się wydobrzyło 🙂

    Polubienie

  4. Ja mam próby 2 razy w tygodniu (18-21), warsztaty dwa razy do roku (po 10 dni i dzieci zabieram na nie ze sobą) a wyjazdy weekendowe (podczas których zostaje z dziećmi) zdarzają się bardzo sporadycznie. Ten w ostatni weekend był moim pierwszym w tym roku.

    Polubienie

  5. Też jestem wobec tego złą matką. Byłam, jestem i będę.
    A właśnie, że Ci się należy. Jak psu buda! Ani mi się waż rezygnować!
    Ściskam Cię mocno. Na pohybel! ;o)))

    PS Słuchaj się Mamy. Matka wie, co mówi. Matka Ci to mówi, hehe.

    Polubienie

  6. Oj, Bajka. To nawet nie chcę wiedzieć, jaką ja będę okropną mamą (jeśli oczywiście kiedyś do tego dojdzie), bo nie mam nawet połowy Twojej cierpliwości i dobrego serducha. Nie daj sobie żadnych głupot wmawiać! Jesteś zajebista. Zawsze Cię podziwiałam za to, jak sobie radzisz z życiem, wszechświatem i całą resztą!
    Buziaki, Strzyga

    Polubienie

  7. Bajko, czytam od lat, choc z przerwami. Jakies pojedyncze komentarze czasm zostawialam. Pilnuj swoich skrzydel!!! a jesli trzeba, to silikonem je potraktuj!

    Polubienie

  8. Bajko Ty moja:) Miałam to samo, głównie – o dziwo – od swojej mamy… Nie mogła zrozumieć, jak można malować, szydełkować, studiować, kiedy się ma małe dziecko. Tak jakby trzeba było czuwać nad nim jak sęp i zdmuchiwać pyłki sprzed stóp. Ja tymczasem szydełkowałam z niemowlęciem przy piersi, a malowałam kiedy dzieci spały – nikt nie został szydłem dźgnięty, wełną owinięty ani farbą struty. Nieletni nigdy się nie skarżyli, to głównie starsi wtłaczają nas na takie dziwne tory Matek Polek między zupką a kupką. Twoje dzieci kochają Cię nie za to, że stale przy nich jesteś, ale za to że JESTEŚ SOBĄ. Keep calm and go on!

    Polubienie

  9. Nie daj się . Rób swoje i nie patrz na nikogo . I tak trzymaj . A innych poglądy? miej w „głębokim poważaniu” . Nie należy rezygnować ze swojego Ja . Uszy do góry Mamusiu

    Polubienie

  10. Już wiem dlaczego tak długo milczałać na blogu… Hmm nie będę Ci radzić „olej, nie przejmuj się” itp. Przeżyłam też dużo (rozwód z 2 małych dzieci), więc napiszę Ci co myślę. W pierwszym małżeństwie siedziałam w domu z dzieciakami, kończyłam studia i uczyłam się po nocach, wszystko dopilnowane, poprasowane, obiad na stole, dzieci przypilnowane. Jeżeli mój wyjazd – dzieci upchane u dziadków, żeby szanowny nie musiał… no właśnie a on „ciężko pracował”, w weekendy „musiał” się odstresować, więc poświęcał się swojej pasji, zostawiając mnie z dziećmi samą… Zaczełams się buntować i powoli wydzierać po kilka kawałeczków w tygodniu coś dla siebie – jakiś aerobik, czasem wyjście na godzinę do koleżanki zostawiając go z dzieciakami… wracałam i byłam załamana – siedział zamknięty w pokoju a dzieci (4 i 2 lata) stały pod drzwiami wejściowymi spłakane bo chciały pić a tata powiedział „jak matka wróci”…coraz ciężej pracował (okazało się że wcale nie w pracy tylko u koleżanki z pracy) i…(długo by pisać) się rozwiedliśmy, bo jestem nudna, nie mam pasji itp… no ale teraz meritum – ponownie wyszłam za mąż – mamy jasno ustalone zasady – mąż ma pasję i ja też plus czas spędzany wspólnie. Każdy musi mieć coś swojego – czas zarezerwowany na swoje potrzeby i druga strona też musi to zrozumieć-inaczej będzie konflikt i zazdrość..”bo Ty to możesz a ja siedzę z dziećmi…”. Trzeba spokojnie rozmawiać, ustalać i rozmawiać, szanować się i nie fochować ROZMAWIAĆ- każdy ma równe prawa – jak ja trochę dla siebie to i Ty trochę dla siebie ale jeszcze coś dla nas… tak uważam i wierz mi – sprawdza się… sprawdziłam to na sobie
    Trzymaj się będzie dobrze 🙂

    Polubienie

  11. Nie daj się… Jeśli nie przetłumaczysz, to trudno, musi się z tym pogodzić. Matka to tylko jedna z ról, a człowiek nie może się zamykać w pojedynczej roli, ponieważ to go tłamsi.

    Polubienie

  12. Obawiam się, że nikt nic nie musi – ani pogodzić się, ani zrozumieć, ani zaakceptować. Może, ale równie dobrze może też i nie.

    Polubienie

  13. Proponuje małża wysłać na jakiś porządny wykład na temat pozytywnego wpływu pasji rodziców na życie dzieci. Jeśli argument Twojego dobrego samopoczucia i Twoja potrzeba odskoczni od życia codziennego jest za słaby, to może po wysłuchaniu argumentów za pozytywnym wpływem na dzieci zmieni zdanie i odpuści.
    W każdym razie – jeśli nie masz siły walczyć dla siebie, walcz dla dzieci, a to, że raz na jakiś czas spędzą weekend wyłącznie z ojcem nie zrobi im krzywdy, a wręcz przeciwnie – jest to dla niego dobra szansa na wzmocnienie więzi z dziećmi.
    Pozdrawiam. Trzymaj się i nie daj się.

    Polubienie

  14. Mąż ma rację, powinnaś być z dzieckiem jak najwięcej. Ale po co rezygnować z chóru – to tylko 6h na tydzień. Zrób krok dalej – zrezygnuj z pracy, to będzie cale 40h więcej :PPP

    (Nie rozumiem. Poślubił matkę śpiewającą, gdzie na jedno dziecko przypadał jeden dorosły. Teraz też jesteś matką śpiewającą i wciąż na jedno dziecko przypada jeden dorosły)

    A z pasją to tak jest, że chyba po prostu czasem rodzina jest zazdrosna, że coś może cieszyć bez udziału tejże rodziny. Co gorsza, pasja zawsze cieszy, a rodzina to różnie – i jak tu uwierzyć, że kochasz pasję mniej niż rodzinę?

    Polubienie

  15. Walcz Bajko o swoje!!! Nie ma szczęśliwych dzieci ze sfrustrowaną matką. To, że wcześniejsze pokolenie mam nie mogło lub nie miało jak wywalczyć sobie prawa do spełniania się, nie znaczy, że teraz mamy rozkładać ręce i pozwolić traktować się jak jedynie gospodynie domowe. To średniowieczne podejście niech w końcu trafi do lamusa!!! Wierzę, że będzie dobrze, ale pamiętam jak mi było ciężko. Jednak jedyne co mogę powiedzieć, to to że czasem warto zaryzykować i postawić na jedną kartę: teraz i tak nie jesteś w pełni szczęśliwa w takim układzie, a możesz zyskać wiele. Życzę siły i uporu!!!

    Polubienie

  16. Ech, ja myślę, ze faceci są jak dzieci i potrzebują dopieszczenia. Mój Chłop też by narzekał, jakbym większość urlopu spędzała bez niego…i dla mężczyzny, niestety, jest bez znaczenia fakt, że zakochał się w kobiecie zaangażowanej w życie i był świadom jej pasji i niedoboru czasowego. Potem ma być – szast-prast: tylko dla niego..Trudno pogodzić, współczuję bardzo.

    Polubienie

  17. Bajko przeciez Królewicz malżonek znał Ciebie wcześniej, wiedział jakie masz pasje z czym sie to wiąże? Więc czemu teraz jest zdziwiony? A juz zacna teściowa powinna mieć w tej sprawie najmniej do powiedzenie.

    Polubienie

Dodaj komentarz