I po Maroku

Wróciliśmy niestety. We wtorek pod wieczór. Ale wczoraj głównie odgruzowywałam się w pracy i a w domu wstawiałam pranie i tłumaczyłam Lokatorowi dlaczego nie pójdziemy pozbierać muszelek.

Niestety, bo do końca miałam nadzieję, że porwie mnie jakiś przystojny Ibrahim, których było na miejscu niemało. Na strzępy choćby.

O azyl klimatyczny też chciałam wystąpić ale generalnie zajmowałam się spożywaniem, trawieniem i spacerowaniem po różnych płaszczyznach oraz obserwacją swoich stóp w oceanie… zrozumiałe więc, że zwyczajnie nie było kiedy.

Było cudownie i najgorszym wspomnieniem było jak sądzę dla wszystkich współpasażerów wyjście z samolotu – tam opaliłam sobie wszystko co miałam na wierzchu (twarz na ten przykład, dekolt, ramiona i łydki nawet) oraz chodziłam boso po plaży, tu zaś zimno, szaro i śniegodeszcz na dzień dobry. Ech…

Więcej napiszę jak się trochę ogarnę.
Tymczasem spoglądam tęsknie na kalendarz, który zakupiłam w Uniprixie i zamyślam się dramatycznie.

13 uwag do wpisu “I po Maroku

  1. hmmm

    junipriks rządzi, co nie?

    tak wstać, łypnąć okiem przez okno, pochłonąć śniadaniowy sok z pomarańczy. i wyjść.

    kubeczek Igorynkowy owinę w coś bezpiecznego i wyślę. zdjęcia zrzucę na płyty.

    ale fajnie mieć w środku zimy opaloną twarz. i ucho.

    Polubienie

  2. Zawsze mozesz wpasc do mnie do Sopotu. Tez mamy czasem muszelki. Z boso to bym do maja poczekala…ale SZUM jest i PISAEK jest…czasem nawet slonce sie pojawia…

    A wyjazdu i tak zazdroszc ze, jak kazdemu, gdy samemu siedzi sie w domu 🙂

    Polubienie

  3. A ja się stęskniłam za twoimi notkami 🙂

    Tak… słońce by się przydało. Choć ja w tym momencie śnieg uwielbiam xD Dlaczego nie można mieć naraz pięknego białego puchu i optymalnej temperatury 25 stopni?

    Polubienie

  4. ojjjj dlugo Was nie bylo, dobrze, ze szczesliwie wrociliscie 🙂 faktycznie, bedzie ciezko przeniesc sie do tutejszej rzeczywistosci:) Pozdrawiam:*

    Polubienie

  5. po pierwszym uderzeniu nagłej, zimnej, chlapowatej, szarej brutalności życia cieszyłabym się chyba, ze mogę czuć:)

    ps. kod oddaje moje stanowisko w/s Krewetki – jeszcze tylko 7 tygodni!!! aaaaaaaaa

    Polubienie

  6. Dobra, dobra tam, Maroko jakieś… Wszystko OK? Bo jakaś podejrzana cisza zaistniała, gdzie nie życzymy sobie, żeby zaistniała… No.
    Witamy na ojczystej glebie spowitej w biel mroźną, a srogą 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz