Prezenty

Mój Syn każdego dnia dostaje ode mnie miłość. Trudną. Bo pełną ciężkiej pracy i zmęczenia. Pełną. Bo to co zdobyte bez trudu zwykliśmy cenić znacznie niżej. Wartą każdej ceny. Bo odwzajemnioną. I to tak jak tylko można sobie wymarzyć. Każdym uśmiechem, nową śmieszną miną, dziwnym zlepkiem zgłosek i okrzykiem zdumienia – prawie jak: ‚patrz ile już umiem, mamo’. Miłość to trudna, bo trzeba się jej nauczyć. Nie pojawiła się sama i kłamią te wszystkie szalenie mądre poradniki, że ona przychodzi, robi wielkie bum i już jest się wzorcową samicą z instynktem w jednej kieszeni a łagodnym uśmiechem w drugiej. Na wszystko trzeba zapracować. Zwłaszcza na miłość. Tylko w tym przypadku na miłość DO. Dziecko kocha bezwarunkowo. Mamy to już na starcie. Pewniak. I nie wiem jak trzeba się starać by tę miłość stracić ale nie zamierzam sprawdzać. Sprawdzają tylko ci co na nią nie zasługują. Ci nigdy nie powinni mieć dzieci. Zapracować trzeba na to by nauczyć się kochać. Tak prawdziwie. Żeby umieć oddzielić od siebie problemy, i rutynę, i trudną naukę ‚obsługi’ nowego człowieka, który nie miał w komplecie instrukcji, od tego co się czuje. Odróżnić ważne od ważniejszego. Trzeba pozwolić sobie też na złość, smutek, zniecierpliwienie czy poczucie bezsilności, bo inaczej nie zrobimy miejsca dla kochania. Mądrego kochania. Świadomego tego co dobre i przyjemne ale i tego co boli. Przeżyliśmy już początek a ponoć początki są najtrudniejsze. Igor rośnie, z każdym dniem wydaje się bardziej rozumnie spoglądać na świat, uśmiecha się do moich dziwnych opowieści o kosmosie i wydaje dźwięki, od których ze śmiechu boli mnie brzuch. Rozgadana bestia się zapowiada. I chyba lubi Bukowskiego. Przynajmniej lubi słuchać gdy go czytam na głos. Mało dziecięca literatura, wiem. Ale na bajki przyjdzie jeszcze czas. A wracając do uczuć to chciałabym aby Młody wyrósł na mądrego faceta. Takiego, który nie będzie się wstydził mówić ‚kocham’… i kochać. Jeśli uda mi się go tak wychować, to będzie najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek mogłabym sobie wyśnić. Może i wrażliwcom żyje się trudniej, może i trzeba mieć w zestawie twardy tyłek i niekończące się pokłady wiary w ludzi i pogody ducha ale nie wyobrażam sobie życia w inny sposób. Bo co to za życie. Jeszcze zdąży być twardym. Życie go nauczy. Ja nauczę go kochać. I patrzeć na świat widzącymi oczami. Widzącymi poezję w śmietnikach. Taki mam plan. Tymczasem śpi a ja głaszczę go po głowie i tłumaczę sens zakładania czapki gdy wychodzimy na dwór. Bo nie lubi. Ja w prezencie dałam sobie spacer. Jak co dzień. Wczoraj w parku na zamarzniętych jeziorkach szaleli łyżwiarze. I padał piękny śnieg. Dziwny, powolny, sypki. Pod słońce wyglądał jak sztuczny. Takie trociny dla nowożeńców z okładki kolorowego pisma. Nierealne. Bezszelestne. A słońce zrobiło z tych opadających kawałków zimowego nieba takie śmieszne połyskujące biało czapeczki dla drzew, ławek i krzewów w alejkach. Szadź. Jak z pocztówki. Dziś wróciły kaczki.

Moczydło zimą
Moczydło zimą

11 uwag do wpisu “Prezenty

  1. chyba nic nie mozna do tego dodac.ladnie pomyslane,ladnie napisane. i uda Ci sie zrealizowac, bo dzieci najwiecej ucza sie nasladujac zachowania doroslych. Wiec o Igora i jego umiejetnosc kochania jestem spokojna.

    Polubienie

  2. Bardzo mądrze piszesz i życzę Ci z całego serca, byś zrealizowała ten plan.
    Bardzo potrzebni są mądrzy, dojrzali, dobrzy ludzie, a żeby takimi się stali potrzebują wspaniałych opiekunów 🙂
    Pozdrowienia dla Was!

    Polubienie

  3. to park kolo mnie:-)!!!!!
    mialysmy sie zobaczyc i nic….;-(
    wiem, jestem glupia i malo atrakcyjna, ale wiesz co? Ty w sam raz wlasnie pasujesz na pogaduszki ze mna;-)
    buuuziaki kochana:-)
    i dla Hal tez;-)

    Polubienie

  4. to park kolo mnie:-)!!!!!
    mialysmy sie zobaczyc i nic….;-(
    wiem, jestem glupia i malo atrakcyjna, ale wiesz co? Ty w sam raz wlasnie pasujesz na pogaduszki ze mna;-)
    buuuziaki kochana:-)
    i dla Hal tez;-)

    Polubienie

Dodaj komentarz