Zakupy

Wybrałam się dziś na ostatnie walne zakupy. W intencji Obywatela oczywiście bo dla siebie docelowo nie kupiłam nic. No może poza pastą do zębów. I żelkami. I muesli z bananami. Lokatorskie dobra za to powiększyły się o specjalny proszek do prania, specjalną specjalność w postaci pieluch i nawilżanych gwiezdnym pyłem chusteczek do wycierania tego co w całości na pielusze nie pozostanie, patyczki douszne wybitnie specjalne, specjalną oliwkę, specjalny żel do mycia bobasa razem z ewentualnymi kudłami, specjalny krem o zachęcającej nazwie ‚na każdą pogodę’ i krem do tyłka. Wszystko specjalne, z całym garniturem atestów i rekomendacji Centru Zdrowia Matki Z Córką. Szukałam turbogumonapawarki z wodotryskiem i nie zdziwiłabym się gdybym znalazła ją z tyłu opakowania. Na szczęście nie było. Normalnie pełen kosmos. Czy na półkach musi stać tysiąc pięćset kremów na odparzenia kupra u małych, czerwonych wyjców (wybacz stary, ale ty wiesz, że mamusia cię kocha)?! No niech mi ktoś odpowie bo ja do ciężkiej cholery już prawie zwariowałam z nadmiaru bodźców. Na szczęście zaraz odezwał się rozsądek, a raczej to co po tych dziewięciu miesiącach z niego zostało, i wybrałam linię, która wydała mi się z dawna sprawdzona a przy tym nie miała zbyt wygórowanej ceny. Ot taki środek złoty. Mój portfel mówi bowiem sam za siebie. Taka zdolna z niego bestia. Ale ten galimatias wyborczy powala na kolana nawet najbardziej odporne jednostki i trzyma w tej niewygodnej pozycji póki decyzji nie podejmiemy. Widać też było, że nie tylko ja w tym wszystkim czuję się zagubiona. Kilkoro przyszłych matek i ojców też miało dość niewyraźne miny i wyraźną za to dezorientację w oczach. Nasi rodzice mieli pod tym względęm lepiej. Jak już w takim sklepie (‚stój kliencie lub ewentualnie poproś’) dzieciowym było coś poza sprzedawcą, to tylko linomag… i po kłopocie. Wybór może i zerowy ale za to jaki człowiek był szczęśliwy, gdy już udało mu się taki deficytowy towar zdobyć. Albo papier marszczony pierwszej potrzeby. Teraz jest już każdy jego rodzaj – zdobiony, pachnący, świecący w ciemnościach, deklamujący poezję czy w formie komiksu. Nie powiem gdzie mi się na tych zakupach przewracało ale od przesytu kolorów, rozmiarów, gatunków i faktur czułam się jakbym obejrzała milionowy odcinek ‚mody na sukces’ bez trzymanki. Powietrze po wyjściu ze sklepu powitałam z radością. Co za dużo to niezdrowo. Ale czego się nie robi dla Lokatora. Nawet windę mu niedługo zamontuję żeby z tego dolnego piętra miał jak dojeżdżać. Za to mamy taką cichą cichutką umowę. Młody ma miesiąc na szaleństwa i balety. Potem matka dostaje dyspensę, więc przez jeden wieczór ma być wcieloną anielskością i ma mnie zadziwić całkowitym brakiem podobieństw do mnie z tego okresu życia. No bo 3 listopada jest koncert KULTu. I zamierzam się na nim pojawić. Howgh. W końcu i ja będę mieć swój osobisty dzień dziecka.

Dobranoc Państwu

7 uwag do wpisu “Zakupy

  1. to wszystko dlatego, ze na dzieciach,niestety, najlatwiej zarobic pieniadze.Inna sprawa ze czesc nowoczesnych rodzicow rekompensuje sobie wyrzuty sumienia wydatkami.Bo przeciez kto by mial czas byc teraz z dziecmi,nie??

    Polubienie

  2. przez chwile myslalam, ze do Gdanska jedziesz taka szczupla, wytworna i zajmujaca brakiem zajecia, ale potem mi sie w glowce ulozylo… oj bidna ja, bidna. patrz co te dzieciaki robiom ze mnie. mam obecnie praktyki w LO i zyje ih zyciem i oddycham ich powietrzem. zycze Ci tego z calego serca:) powiew swiezosci, kiedy swiezosci brak, kiedy zycie wydaje sie przeterminowane. spiecie do dbalosci o siebie, o higiene psychiczna.

    Polubienie

  3. linomag i sudocrem na odparzony dziecięcy i bepanten (sorry za fonetyke) na bolące wymiona własne poleca przetestowana i testująca ciotka małgosia
    :-*
    cmok w czółko i brzuszek tyż
    ;-)))

    Polubienie

  4. dołączę się do Małgośki. linomag na dupsko – taki w maści. a na resztę boskiego ciałka linomag w kremie. o ile dobrze kojarzę formę tegoż, w każdym razie jest to rzadkie i białe i w tubce za mych czasów było. działa idealnie. nie zuczula. i na dupsko też się nadaje, bo linomag w maści czasem bywa odrzucany. penatheny czy johnsony mogą zuczulać, te nasze przaśne stare z rzadka.
    mnie kiedyś uratował właśnie ten rzadszy linomag. znaczy Nikulę uratował, zuczuloną środkami bardziej wytwornymi:-)
    a z proszków – Jelp. przynajmniej za moich czasów;-)
    nie daj się zwariować.
    trzymam kciuki:-)

    Polubienie

  5. mogę się tylko dołączyć – linomagh rządzi, całą resztę super, hiper ultra deluxe kremów można sobie włożyć wszędzie, byle nie w okolice zadka dziecka, bo tylko z tego nieszczęścią są. (;
    Jeśli chodzi o inne superprodukty – pupa mojego młodego powiedziała zdecydowane nie super, hiper, ultra giga-chłonnym pieluchom pampers w zestawie z analogicznymi chusteczkami, natomiast z dużą radością
    zadek zadowolił się jakimiś dada czy dodo z losowo wybranego hipermarketu.

    Polubienie

Dodaj komentarz