Inny świat

W przyrodzie to jednak równowaga być musi. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Tak jak nie można mieć kompletu w myśl zasady: albo rybki albo akwarium, tak posiadanie balastu w postaci dziecka, bądź też brzucha z dziecięcą zawartością upośledza zdolność potencjalnej matki do jako takiego funkcjonowania w towarzystwie osób, wśród których dotychczas funkcjonowała bez zarzutu. Przynajmniej zdaniem tychże osób. Całkiem jakby wraz ze wzrostem obwodu w tali ubywało mi… No czego? Sama nie wiem. Na pewno znajomych. Usłyszałam nie tak dawno stwierdzenie: ‚bo ty to masz teraz zupełnie inne problemy, w innym świecie żyjesz’. Co ciekawe wypowiedział to ktoś kogo swoimi kłopotami nie obarczam w nadmiarze. Raczej wcale. Ot po prostu zaoczna etykietka, że jak się ma dziecko – albo mieć je będzie – to nie widzi i nie czuje się już nic poza nim. Koniec dotychczasowego życia, początek bycia na marginesie. Na pewno towarzyskim. Jakoś zawsze mierziło mnie gdy ktoś próbował chodzić w moich butach, podejmował za mnie decyzje mnie dotyczące, z góry zakładał sobie plan co do mojej osoby i punkt po punkcie go realizował. Wolałam sama. Bez sznurków, lalkarza i scenariusza. I dotąd wydawało mi się, że akurat do tego mam prawo. A tu niespodzianka. Mam kredowy obrys i szlaban na jakiekolwiek ruchy odbiegające od standardu. Może i ktoś kiedyś ustalił, że z chwilą podziału zygoty zmienia się wszystko ale ja bym jednak z nim trochę popolemizowała. Bo może i zmienia się, całkiem sporo nawet, ale na pewno nie wszystko. I na pewno nie dlatego, że ktoś tak sobie wymyślił. Nie ma też całkiem innych problemów. Po prostu do tych starych, już oswojonych dochodzą nowe. Wszystkie zmiany życiowe coś znaczą, ale nie zmienia się osoba, która je przeżywa. Nadal mam takie same potrzeby, nadal lubię to co kiedyś, nie dostałam pypcia na języku ani nie umarłam. Skąd więc takie grzebanie żywcem na wysypisku? Nie mam pojęcia. Ale jakoś ciężko to zrozumieć. Nowe to nowe ale czy od razu musi wypierać to co stare? Wszak jedno i drugie może istnieć obok siebie i jednocześnie razem. Role społeczne nadal wolałabym wybierać sobie sama. Bez ostracyzmu i myślenia za mnie. Nadal to potrafię. Choć może nie wyglądam. Ale pozory mylą a i tak zawsze znajdą się mądrzejsi co dla mojego dobra zdecydują za mnie. Żebym się nie przemęczała. Bo przecież ze mną to już na pewno rozmawiać nie ma o czym. Aj kju mi zapewne spadło do poziomu rzeżuchy i przeszłam lobotomię. Nie czuję się wybrakowana przez to, że spodziewam się dziecka. Tylko trochę dziwnie mi z tym, że otoczenie życzliwie daje mi do zrozumienia, iż tak właśnie czuć się powinnam. Nigdy nie nadawałam się do skalnych ogródków i sztywnych ram. Duszno i klaustrofobicznie. Nic dziwnego, że jedyna pewna droga z każdego getta prowadziła przez okno.

Zmienna i jej Wektor

19 uwag do wpisu “Inny świat

  1. ludzie lubią decydować za innych. czasem wydaje mi sie, że to dla tego, że na własne życie mają znikomy wpływ. Łatwiej jest sformułowac tezę o kimś innym, przylepić mu łatkę, niż przyjżeć się bacznie sobie i powiedzieć że to ze mną jest coś nie tak.

    Polubienie

  2. Niemartw się tym tak bardzo wszystko wróci do normy ,a skoro ludzie przypieli ci etykietke i jeśli ci to przeszkadza to zerwij ją , albo też noś ją z dumą jak wolisz ,ale pamietaj jeszcze że czasem warto jest dac sobie pomóc ,pozdrawiam cię papa

    Polubienie

  3. dziękujemy za wyjaśnienie 🙂
    ale z tym życiem innym to trochę prawda, nie czuję bluesa zazwyczaj z rówieśniczkami obdarowanymi dziećmi, choć są wyjątki 😉
    a co do etykietek – fajna sprawa takie tworzyć…w agencjach reklamowych 😉

    Polubienie

  4. Jeśli zobaczysz leżącego na chodniku człowieka pomyślisz raczej ze coś mu się stało złego albo że jest pijany, a nie że odczuł przed chwilą silne pragnienie zrobienia czegoś niestandardowego… Ludzie kroczą drogami schematów. Jest to dużym ułatwieniem w życiu i nie łudźmy się, każdy z nas to robi. To normalne, że przypisujemy innym własne wyobrażenia, wyrobione na podstawie doświadczenia.
    Jak dla mnie razić może jedynie zbytnia pewność siebie w przypisywaniu komuś wyobrażonych przez siebie cech, cos w stylu „ja wiem lepiej jak się czujesz”.

    Polubienie

  5. Baj, powiem ci, że nie tylko można czuć się wyobcowanym z powodu ciąży. Można również wypaść z towarzystwa z powodu braku dziecka i perspektyw na nie…
    Tak to już jest, że ludzie odrzucają „innych”, ale to oznacza że gdzieś są ludzie, którzy przyjmą cię z otwartymi rękami. Będzie dobrze, już niedługo, zobaczysz…

    Polubienie

  6. I to niesety jest prawda. Gdy sie zaobraczkowalam stracilam polowe znajomych, gdy zaszlam w ciaze polowe z pozostalych, a gdy urodziala sie mala zostal mi maz i 4 kolezanki z ktorych jedna wlasnie spodziewa sie dziecka. Trzeba sie z tym pogodzic i ze swojego doswiadczenia moge powiedziec, ze teraz to juz tylko pod gorke 😦

    Polubienie

  7. Z tym aj kju to nie przesadzaj – dopóki tak mądrze piszesz to nic Ci nie grozi 🙂
    Ale masz niestety dużo racji… Moje podejście do znajomych posiadających potomstwo jest trochę inne ale to naprawdę jest w pełni uzasadnione. Nie raz i nie dwa pisałam na blogu o tym, że przewijanie niemowląt przy grilu na ławeczce czy karmienie wśród tłumów ludzi jakoś mnie nie przekonuje. Oprócz tego wszelkie nowinki o nowych zębach, zielonych kupkach itd są normalne u młodych rodziców ale pod warunkiem, że da się też z nimi pogadać na inne tematy, a z tym bywa niekiedy bardzo ciężko.. Ich po prostu nic innego poza małym czy małą nie interesuje… Jeśli to są naprawdę zaufani ludzi to zrozumieją, że tak się dzieje i jest najczęsciej przejściowe, ale mimo wszystko kontakty są ciut mniej zażyłe… Nie usprawiedliwia wrzucania wszystkich do jednego worka, ale próbuję uświadomic, że na takie podejście młode mamy same zapracowały 🙂

    A tak w ogóle to od kiedy zaczęłam pisać bloga to sporo się zmieniło – u Ciebie tematy dziecięce, u Chudej też, zimno będzie mieć drugiego szkuta, samotari siedzi w USA …

    Polubienie

  8. …ludzie myślą automatycznie, bo to wygodnie i oszczędza czas. Aby coś naprawdę zauważyli muszą się o to potknąć. Myślę że twój taniec brzucha w różowych tiulach, na gzymsie pałacu kultury zmieni ich zapatrywania diametralnie. Będziesz wtedy przecież gwiazdą telewizji…

    Polubienie

  9. ja też nie rozumiem, dlaczego część znajomych uznała, że tracę atrakcyjność towarzyską jak się zaciążyłam.
    jakiś taki głupi ostracyzm. teraz jestem już spokojna – ale po wyczynie dość bliskiego kolegi to w zasadzie wyć mi się chciało.

    Polubienie

  10. nieee no ja przyswajam, że nie nalegają na Twój udział w przejściu Orlej Perci, ale tak poza tym to chyba aż taki transformers się z człowieka nie robi, nie?
    a gorycz rozumiem, bo pamiętam, jak takową odczuwałem… odtąd kasuję, bo się robi zbyt osobiście.

    Polubienie

  11. Jeśli chodzi o to, jak Cię teraz ludzie traktują – to faktycznie nie kapuje dlaczego.

    Ale jak już dzieciak się urodzi, to coż – siły często brak, emocjonalność się zmienia, myślisz inaczej.

    W tej chwili kiedy biorę Patryka do siebie po 2 tygodniach rozłąki, przeżywam bardzo odczuwalną transformację osobowości. Zmienia się podejście do ludzi, ogranicza troche spontaniczność i chęci towarzyskie. Wole się skoncentrować na tym co się dzieje z dzieciakiem. Mówie teraz o tym co dyktuje mi odczuwanie i przed czym trudno się bronić, czy to zmieniać (chociaż są sposoby nieakceptwane społecznie 😉

    Siłą rzeczy staje się problematycznym kompanem do towarzystwa.

    Jak Ci się uda odbiec od schematu, to napisz How-To dla reszty ludzkości 🙂

    Polubienie

  12. no wiec właśnie, Alti, ja mam podobnie…właśnie się nad tym intensywnie od paru dni zastanawiam.
    a Tobie, Bajko, współczuję. buziaki:-***

    Polubienie

Dodaj komentarz