Przygód z komunikacją ciąg dalszy

Zauważyłam dziwną prawidłowość. Im widoczniejszy robi się Obywatel dla otoczenia, tym częściej owo otoczenie go (i mnie przy okazji) ignoruje koncertowo. Popsuł się autobus. Bywa. Stanął, rozkraczył i powiedział to co ja bym tak często chciała ale się wstydzę. Pech chciał, że zaraz za nim jechał ten mój, w którym stałam sobie w spokoju. Już dawno pisałam, że mało kto teraz miejsca ustępuje, nawet gdy bęben jest ewidentnie na wierzchu i świeci pomarańczową koszulką bo pod żadną kurtkę ani żaden sweter już się zwyczajnie bez kombinacji nie mieści. Ale trudno. Rano to nie problem bo i tak z reguły jestem zbyt zaspana, żeby mi to przeszkadzało. Gorzej wieczorami, gdy na ciele czuję każdą ciężką sekundę minionego dnia. A najbardziej w głowie. Ale ja nie o tym.

No to stałam sobie w spokoju w tym moim autobusie przewiewnym co to mnie unosił w dal na skrzydłach spalinowych pomruków, aż tu nagle brzdęk. Zatrzymaliśmy się (bo razem z kierowcą to i ja), otworzyliśmy drzwi (to już sam pan kierownik wycieczki) i… po pięciu sekundach stało się jasne, że limit na miejsca siedząco-stojąco-kucająco-leżące a także takie w półprzysiadzie skrzyżnym pomiędzy rurkami został wyczerpany jak archiwalny nakład Bruma z Nirvaną w roku 1994. I, że jakoś nie zanosi się na zwiększenie przestrzeni życiowej.

Gdzieś kiedyś na psychologii pan – co to miał fryzurę jak wokalista Prodigy, tylko taką naturally – nudnym głosem szemrał coś o bańkach powietrznych, czyli w mocnym skrócie o indywidualnym minimum wolnej przestrzeni wokół każdego z nas. U każdego ponoć takie minimum jest inne i wieksze zapotrzebowanie mają ludzie z lasu a najmniejsze Japończycy i Chińczycy. Kwestia przyzwyczajenia ponoć i dopóki takiej bańki zapewnionej nie mamy to czujemy dyskomfort.

Ja prócz dyskomfortu czułam jeszcze z lewej przetrawioną jajecznicę a z prawej szczypiorek wystający Pani Z Kaltką Piersiową z torebki a Madonna Z Tyłu moją należną mi jak psu buda bańkę powietrzną najwyraźniej puściła sobie nosem bo nawet znaczące chrząkanie, uwagi i rozpaczliwe próby usunięcia się bardziej w bok (bezskuteczne niestety bo musiałabym wyjść przez ścianę z autobusu i biec truchcikiem za nim) nie przeszkadzało jej w tworzeniu mi olbrzymiej platformy wiertniczej w plecach za pomocą łokcia. Spoko. Normalnie to jestem oazą spokoju i pięknym kwiatem lotosu na tafli jeziora ALE JAK MNIE TAKA BABA WNERWI TO MI OKO LATA!!! Bo jakoś odkąd niesamodzielnie zamieszkuję swoje własne Idaho i w brzuchu rośnie mi Potwór, który potem zje mnie, moją rodzinę i kota a później poprawi sąsiadem, to MNIE NORMALNIE SZLAG NAGŁY STRZELA NA MIEJSCU ILEKROĆ MI KTOŚ TĘ BAŃKĘ CZY INNE SZKŁO NARUSZA!!

No! Ale ogólnie to lotos i te sprawy. Zrobiłam więc wdech i wydech i policzyłam sobie radośnie do dziesięciu próbując przy okazji wyswobodzić się z żelaznego uścisku ziejących śniadaniowo olbrzymek. No bo przecież nie walnę od razu kobicie fangi w nos. Nie wypada. Może zwyczajnie nie zauważyła mojej obecności i nie poczuła w swoim łokciu mojego jak najbardziej osobistego rdzenia kręgowego, do którego już jak na mój gust dotarła conajmniej trzy razy. Rozważyłam więc możliwość nakierowania Baby Z Łokciem na właściwe tory myślenia (dobre sobie) i łypnęłam na nią bokiem. Z boku mój brzuch był widoczny jak warchlak w pokrzywach ale na Towarzyszce Naftowej najwyraźniej nie zrobił żadnego wrażenia.

Chrzaniąc w czapkę konwenanse już chciałam ją ugryźć w nos, bo ręce miałam zajęte trzymaniem się poręczy i torebki, ale zmuszona byłam tylko warknąć złowieszczo, z uwagi na fakt, że wysiadła. Po niej wtoczył się Pan Baryton ale napotkawszy moje niezbyt przyjazne po zaistniałym incydencie oblicze, grzecznie skulił się w drzwiach. Zaiste piekło miałam w oczach a iskry sypać musiałam zgrzytając zębami, albowiem po chwili z miejsca siedzącego uniosła się jakaś pani w szpilkach z nieśmiałą propozycją, żebym sobie skorzystała. Najchętniej to bym skorzystała z jej upindrzonych fioków i sobie szczotę do wycierania kurzu pod szafą zrobiła ale stwierdziłam, że wolę rude. Odpowiedziałam jej więc – nie bacząc, że jad skapuje mi na sandał lewy – że jak stałam piętnaście przystanków to i szesnasty postoję bo i tak zaraz zrobię desant. Lala W Szpilkach przypatrzyła mi się dokładnie jeszcze jak stałam w luźnym i przewiewnym autobusie, więc teraz to miałam głęboko w poważaniu jej propozycję. Zresztą wysiałada na tym samym przystanku. Też mi łaskawczyni.

Dobrze, że nabitej broni palnej nie znajduje się na chodniku codziennie. I nie w drodze do pracy. W przeciwnym wypadku na swoim koncie miałabym już co najmniej setkę pretendetów do nagrody Darwina a moje dziecko w przyszłości znałoby mnie tylko z legend o Wściekłej Maciorze z Łorsoł.

Miłego dnia

Ps. Chciałam tylko dodać, bo może w notce mało czytelne jest – ludzie najczęściej nie reagują na uwagi i prośby o ustąpienie miejsca. Żeby było ciekawiej ostatnio usłyszałam, że ciąża to nie choroba i dalej coś o nowej diecie bananowej od uprzejmej matrony z siatami.

No, to teraz chyba już jasno się wyraziłam w kwestii ‚upominania się’ o ‚swoje’. Za dumna jestem na płaszczenie się. To stoję. Bo na własne żądanie przecież.

17 uwag do wpisu “Przygód z komunikacją ciąg dalszy

  1. wczoraj miałam pecha korzystanie z komunikacji miejskiej w moim rodzinnym mieście i:
    a) kierowca autobusu zamknał mi drzwi przed nosem jak dobiegałam (w moim mniemaniu dobiegałam) – wiem, że widok baby w zaawansowanej ciązy bięgnącej świńskim truchtem jest kommiczny. pośmieje się facet do piątku, w piątek na bankiecie spotykam się z szefem komunikacji miejskiej i mu opowiem „śmieszną historyjkę”
    b) potem przyjechał następny autobus, więc wsiadłam i siadłam, a na kolejnym przystanku wlazło BABSKO Z PRETENSJAMI, które się oczywiście mnie musiało czepić, ponieważ siedziałam w miejscu atrakcyjnym. ale miła nie bywam w takich sytuacjach i wysłałam panią na marsa – tj. zapytałam czy mam na plecach sobie przyczepić karteczkę, ze jestem w ciązy. i ze 2 miejsca dalej jest wolne, więc niech ruszy utyty zad i go tam posadzi.
    c) potem chciałam wysiąść – takie głupie zachcianki mam, powiedziałam trzykrotnie kolejnej emerytce przepraszam, ale ona nie reagowała – więc zadziałałam cieleśnie i usłyszałam; „gdzie się pani pcha” – więc pozostało mi tylko powiedzieć – „nie się tylko na panią”.
    d) a tak w zasadzie to czemu ludzie się nie myją?????
    e) alien jest kobietą 😉

    Polubienie

  2. Kłentin Tarantino przedstawia:
    „KillPeople”
    …jeszcze jakieś trzy odcinki, „sagi autobuśnej” i serio powstanie materiał na film 😉

    Polubienie

  3. bo ty zagrzeczna jesteś zacznij egzekwować od ludzi to co ci się słusznie należy i wal prosto w poranne oblicza: przepraszam czy usąpi mi pan/pani miejsce? jednocześnie akcentuj brzuszek i nie ma mocnych będziesz siedzieć, a konwenansami się nie przejmuj. Masz dbać o siebie i maluszka więc kichaj na innych i siadaj.

    Polubienie

  4. W 100% zgadzam się z przedmówczynią. Przecież po to są w autobusach i innych środkach komunikacji zbiorowej te miejsca siedzące żeby z nich korzystać. Zwłaszcza w Twoim stanie 🙂
    Więc następnym razem proponuję uprzejmie, acz zdecydowanie, walczyć o swoje prawo do siedzenia 🙂

    Polubienie

  5. moze aga ma rację – koszulka z napisem „Jestem w ciąży” na brzuszku powinna rozwiązać sprawę. A tak swoja drogą to ja bym czasem baaaardzo chętnie przyłożyła takim wszystkowiedzacym, co to się wypowiadają nt. „ciąża to nie choroba”. Powiedziałabym takiej, oj powiedziała…i nie tylko.

    Polubienie

  6. Popieram przedmówczynie. Napieraj brzuchem w nos siedzącego/siedzącej i pytaj GŁOŚNO i WYRAŹNIE czy może Ci ustąpić miejsca. Skoro nikt nie chce po dobroci, to stosuj środki przymusu i nie miej żadnych zahamowań. Na przykład mów, że Ci niedobrze 🙂
    A ta dieta bananowa, to na co niby ma Ci pomóc?
    Jak sobie przypomnę lata przejeżdżone komunikacją miejską, to błogosławię coraz bardziej swój samochód i szczerze współczuję.

    Polubienie

  7. Skąd ja znam te piękna auta marki Volvo nie wiem no…
    Stare babcie i młode szlory szukające chodźby odrobiny więcej miejsca.
    A już najgorsze są te Wenus z Milo plus sto kilo, sapiące, dymiące i ziejące jakimiś lekarstwami w ciuchach krochmalonych chyba od rana do wieczora…Ja jednak wole wtedy postać.
    Choć gdybym była w stanie błogosławionym, jak Ty, nie wahałabym się przypatolić takiej z grubej rury kto powinien siedzieć!Autobusy to zmora cywilizacji i środek transportu obrazujący, jak szybko się rozrasta cywilizacja. Szkoda tylko, że „populacja rośnie, a inteligencja na planecie jest stała”.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam.

    Polubienie

  8. niestety pewnie i mi duma by „zawadzała”, żeby upomnieć się o swoje…
    dlatego takim bucom uwagę zwracać powinnyśmy my, którym stoi się lżej i w ogóle!!!

    Polubienie

  9. komunikacja miejska to jest temat-rzeka. Dlaczego: ludzie ŚMIERDZĄ, pyskują (nie wiem czy to jest taki sport? popyskować sobie w autobusie; ktoś coś mówi, a drugi ktoś mu coś niegrzecznie odpowiada, na co włączają się kolejne ktosie, nie na temat, ale zawsze z furią i agresją nieprzystającą jakby do rangi problemu). Nikt nigdy nikomu nie ustępuje miejsca, a wszyscy mają pretensje. Smutne to i jakieś takie parszywe.

    Polubienie

  10. Uwielbiam Twoje epitety, Bike 🙂
    A faktem jest, że jest jakaś tam blokada przed wyjawieniem gnębiących nas ansów [;-)] osobie wtryniającej nam łokieć gdziekolwiek. Tylko dlaczego?
    Ogólnie ten cały mord w oczach u wszystkich rzeczywiście bierze się naruszania osobistej „bańki”. Nienawidzę tego i jak najszybciej planuję kupić samochód jakikolwiek.

    Polubienie

  11. Ludzie mówią o braku kultury jak pety ktoś rzuca na ulicę, ale jak co do czego to proszę. Wszyscy zchorowani, wymęczeni itd. Nóż się w kieszeni otwiera.

    Polubienie

  12. taaaa, w takie dni to każdy powinien być wożony limuzyną z klimatyzacją:) a w szczególności Podwójne Bajki;-)

    Przynajmniej słońce świeci:-)

    Polubienie

  13. a jak to jest że w zmiankowanej sytuacji tylko Baryton podkulił ogon, a cała reszta miała to w nosie? zaznaczam, że tylko Baryton w całej sytuacji był mężczyzną…tak sobie- szowinistycznie ofkors- zaznaczam;))

    Polubienie

Dodaj komentarz