I dopadłam…

W ramach walki ze stresem postresowałam innych.

Najpierw współpracowników (bo wystąpiłam w wersji Lady in Red z mocnym dekoltem co nie umkneło uwagi niektórych),
potem Pana z Teczką w autobusie (sama nie wiem czym),
potem Borostwory Poczekalniowe spod dwójki (bo wiadomo po co się do ginekologa – pod jedenastkę – chodzi – po same absolutnie niemoralne i rozpustne przyrządy i środki),
potem pana Dochtora (co mi rozmaite zabobony z wyprzedzeniem już próbował z głowy wybić a ja mu na to, że i tak nikogo nie słucham),
potem panią Pielęgniarę (co to jej się kserokopiarka zacięła a ja jej opowiedziałam jak kiedyś jedną samym patrzeniem popsułam),
potem wagę (i samą siebie ciut jakby też),
potem Mamutów (bo im wesoło zadowcipkowałam – każdemu na ucho i żeby nie powtarzał – że będą bliźniaki),
w tak zwanym uroczym międzyczasie kapuśniak, co tak milusio pykał na kuchennej fajerce,
a na sam koniec dopadłam Stefana.

Stefana stresowałam najbardziej bo fotograficznie. Biedna jest Stefan i zgnębiona wielce na tych fotkach ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Teraz pewnie przyjedzie pogotowie Animals, wyrwie sierściucha, czyli kota z rąk oprawcy, czyli mnie, odbierze mi prawa rodzicielskie, których jeszcze nie mam i zakuje mnie w dyby na rogatkach miasta ku przestrodze innych katów biegających z telefonem i drących japę ‚kici kici’.

Nawiasem mówiąc rogatek miasto nie posiada już ładnych lat parę, więc nie mam się chyba co przejmować. Przynajmniej jedna z opcji odpada. Stefan za to co prawda opstrykana została niecnie i bezczelnie za to dostała pyszne jedzonko w przyjemnym – jak sądzę – dla niej nadlimicie, więc nie ma o co drzeć excuse mot kotów.

A oto wyniki moich bezkrwawych łowów, czyli to co udało się uchwycić w pogoni za wiejącym i miauczącym czworonogiem…

Nie ma co. Wiosna jak w mordę strzelił.
A pod oknem zawrotnie i upojnie pachną mi bzy…

Ps nagły a konsumpcyjny:
Dziś w ramach ciągu dalszego odstresowywania się i stresowania otoczenia zabrałam SE do pracy cały pękaty słoik kapuśniaku i miseczkiem nietłukoncom i łyżkem. Zamierzam wypełnić całą kuchenkę pracowniczą mniamuśnym aromatem, całe swoje dostępne jeszcze wnętrze przepyszną zupką a inne biurwy przyprawić o zawrót głowy i drżenie kończyn. Niech się odchudzają jak lubią. Ja póki co dbam o linię… żeby była gruba i wyraźna 😉

42 uwagi do wpisu “I dopadłam…

  1. taaaa, motyw wszechstresującej Lady In Red brzmi ciekawie…
    Podobają mi się te komórkowe kolory, powoli chyba zdjęcia z takich aparatów zyskują sobie smakoszy. No i Stefan sama w sobie urody niemałej.

    Polubienie

  2. Toż Stefanka nie wygląda na ciężarną…wcale a wcale…Bardzo bym chciala, zeby moja Trąbka też zaciązyła. Niestety byłam starszną Panią i pozbawilam ja taj mozliwości ( oczywiście nie własnorecznie), a teraz czuję się jak ostatnia …… . Trąbus przepraszam Cie!

    Polubienie

  3. śliczna ta Stefcia, podobna do mojego potworka, no, ale nie o tym miałem, co to ja miałem, aaaa, ty okrutna babo ty!!
    Dlaczego w godzinach pracy piszesz o kapuśniakach ja się zapytowywuję? – klawiaturę mam teraz zaślinioną i pisze się paskudnie, bo strasznie chlupocze.

    Polubienie

  4. Stefan ma tu podobną minę jak miewała Puma – ten sam wyraz zamyślenia odrobinkę bezmyślnego, czyli maksymalna koncentracja na danej pod pyszczek trawce, żarełku, kuleczce z włóczki. tu masz ją: http://rzeczy.blog.onet.pl/1,AR3_2004-12_2004-12-01_2004-12-31,index.html – kilka zdjęć, na których się uśnmiecha.

    wyraz inteligencji w oczach kotów nie jest obecny u każdego przedstawiciela felis domestica. U Twojego jest. pocałuj ją ode mnie za uszkiem. tęsknię za kocim elementem.

    Polubienie

  5. nie mogę Cię czytać, bo się głodna robię! a właśnie sąsiadka TEŻ gotuje kapuśniak i wonie się niosą upojne przez cały korytarz. więc jutro na obiad będzie kapuśniak. nie mam wyjścia;-)

    Polubienie

  6. hal – to Ty zaokrąglonego ciązowo kota nie widziałaś chyba???;-)) moja kota z góry zaczyna wygladać jakby sobie opcję „wzdłuż i wszerz tyle samo” włączyła 😉

    Polubienie

  7. To co dzisiaj robiłaś, to widać, że się odsztesowałaś, metodą iście humorystyczną (przynajmniej taka mi się zdaje w moim mniemaniu) i podoba mi się Stefan, moja mama też to potwierdza i zamierza wykorzystać zdjęcia Stefana w kąciku przyrodniczym w przeczkolu (bo taksie składa, ze jest przedszkolanką), więc mam takie drobne pyatnie: Czy można wykorzystać te przepiękne zdjęcia i dać je na pastwę, małych istot, które są bardzo ciekawe świata, Stefana też mogą być ciekawe:P

    Polubienie

  8. jednego na pewno nie lubię:
    gdy ktoś z powodu swojego złego humoru wyżywa sie na mnie.
    nie lubię, kiedy ktos, żeby poczuc sie lepiej robi mi na złosc. jak wszyscy, którym robisz na złosc, by poczuc sie lepiej.

    sorry, ale tak czy siak depczesz ludzka godnosć. bo co, szanujesz ją w tym momencie?

    i pewnie sama nie lubisz, kiedy ktos Cie tak traktuje. jak ja. jak Ci, którym robisz na złosć. jeśli sama tego doświadczyłaś, jeśli kiedyś ktoś potraktował Cie źle bo mu coś sie nie udawało albo był rozdrażnionya Ty byłas osobą, która ‚akurat mu sie nawinęła’ – ‚akurat, kiedy musiał wyrzucic z siebie złosc’, a musiał ‚czegos/ kogoś do tego użyć’ to sama wiesz jakie to uczucie. a jeśli dodać zmeczenie, i problemy, które dreczą człowieka… brrr… a nie zawsze wiesz co sie dzieje w życiu drugiego człowieka, bo albo go nie znasz, więc skąd masz wiedzieć, albo go ‚znasz’. a nawet jesli nic szczegolnego sie w jego/jej zyciu nie dzieje, to moga miec gorszy dzien.

    zamiast psuć nastrój innym ludziom usiądź i odpocznij. weź Stefan na kolana, zatop palce w jej miękiej sierści i spójrz z boku na to co Cie stresuje – wiele z tych rzeczy nie ma w rzeczywistosci znaczenia, jakiego im nadajemy. nie warto sie stresowac i denerwoawać – patrzenie na świat ze strachem i gniewem sprawia, że to, co tak naprawde nie jest takie straszne w naszych oczach jest wyolbrzymiane, (..) efektem jest zmęczenie i strach lub niecheć do sytuacji, w których można pokonać siebie, nauczyć sie czegoś.

    pozdrawiam;)

    Polubienie

  9. o jedno proszę, o jedno apeluję: ludzie kochajmy sie bardziej!!!, nie znam się na tym, ale czy blog to sciana do prywatnych (osobistych) podań? zdaje mi się, że nie do końca, jeśli się mylę to przpraszam. Ja preferuję od lat tradycjnie: papier, długopis, koperta, znaczek, poczta, a jak brak realnego adresu to piszę maile i tyle, i polecam!!!!
    No kochajmy się bardziej….naprawdę, bo można się zapętlić i udusić.

    jak na mnie to rekordowy wpis, ale może to przez gorączkę, katary i różne smary???

    Polubienie

  10. cóż, agniech najwyraźniej czegoś tu po prostu nie zrozumiała 😉 ale trudno się dziwić, skoro czytamy pobieżnie i co drugie zdanie ;)) dzięki i również pozdrawiam

    bu – i o to chodzi i o to chodzi

    szaszek – myślę, że Stefan się nie obrazi 😉

    buziaki z Chóru

    Polubienie

  11. o rany. Zatkało mnie trochę. agniech, czy mogłabyć mi zacytować konkretne zdanie stąd, w którym Bajka „depcze ludzką godność”? Bo ja chyba ślepa jestem – nic takiego nie widzę…

    Polubienie

  12. hal, ja Ci zacytuję:
    „wystąpiłam w wersji Lady in Red z mocnym dekoltem”
    – no to przecież godne nie jest, by Polak-katolik-ojciec rodziny wgapial się zawzięcie w cudzy dekolt, ani godne nie jest tzw. „zazdroszczenie” młodej kobiecie dekoltu i okolic przez moherowe bereto-borostwory.
    Prowokowanie ludzkości do zachowań niecnych – to jest właśnie deptanie godności!
    – wstydz sie, Bajka! wstydz!
    [a niedługo przyjdzie lato i sukienki, mniam ;>]

    Polubienie

  13. ponieważ nijak pojąć nie mogę o czym agniech pisze, więc pozwolę sobie zacytować złotą myśl, której również absolutnie nie rozumiem, ale może będzie jedno do drugiego przypadkiem pasować, sam nie wiem, a pochwalić Złotą Myślą mam wielką chęć. Poznałem ją wczoraj, dzięki cudownemu zbiegowi okoliczności. Pewien chłopiec zarywał mnie wczoraj późną nocą, sądząc z jakiegoś nieznanego mi bliżej powodu, żem płochą niewiastą jest, czem sprawił mi nie lada przyjemność i zaskoczył mnie wielce. Cytuję, niestety z pamięci, więc gładkość przekazu nieco mogę zbeszcześcić, ale sens(?) Myśli Złotej postaram się zachować.
    Szło to jakoś tak, pardon za słownictwo i pisownię, jednakowoż catyt to catyt i ma swoje prawa:
    „Każdy ma w sobie knot godności ale poniewarz ludzie nie są (pamietaj o tym!) ale przejebywane jest to, że zajebane to jest.”

    Mocne, nie? – i to tak w pierwszym zdaniu. Kolana mi zmiękły i już byłam jego, potem niestety sobie przypomniałem, że nie ta płeć niestety. Najbardziej to mnie ten knot dziabnął w duszę – próbowałem sobie wyobrazić ten palący się sznurek godności i wyobraźni mi nie starczyło – no bo co, podpala się ten knot, czy jak? A to godności nie uszkodzi?

    Polubienie

  14. dzieki zaz, teraz pojęłam. jejuniu, to jak ja tę ludzka godność deptać muszę, ponieważ istnieje ryzyko, że ta bluzka z dekoltem to ta, co ja ją bajkowej kupiłam „tymi ręcami”, że tak powiem. Ależ ja jestem okropna… 😉

    Polubienie

  15. kote kote rym cym cym bergaj lasota ,stokrota halibut 2000 – kocham ciem , pozycz 260 tysięcy karmazynowych piratów do lipsza

    Polubienie

Dodaj komentarz