Posłuchałam w końcu dobrej rady, jaką znalazłam w pewnym czasopismie i nareszcie odnalazłam spokój duszy…
Było tam napisane: ‚Sposób, jak osiagnąć wewnętrzny spokój polega na tym, że trzeba skończyć wszystko to, co się rozpoczęło’.
Hmmm. W domu rozejrzałam się dookoła siebie i zastanowiłam, co rozpoczęłam i w połowie przerwałam…
Zanim wyszłam do pracy, dopiłam butelkę czerwonego wina, potem skończyłam rum, Martini, wódkę brzoskwiniową i pudełko
czekoladek.
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się teraz fajnie czuję…
Muszę to sprawdzić
Koniecznie
rzygasz?
ja bym rzygala…
🙂
PolubieniePolubienie
jeszcze nie wiem… poczekam co będzie dalej 🙂 hik
PolubieniePolubienie
Coś w tym jest. Tylko czy da się skończyć „wszystko”?
PolubieniePolubienie
Rozwieść się, zwolnić z pracy, strzelić se w ep. 10 minut. :>>
PolubieniePolubienie
ten sposób kojarzy i się tylko z wiecznym spokojem. a raczej spoczywaniem.
kończenie rozpoczętych buteleczek bynajmniej;)))
PolubieniePolubienie
bo martini jest dobre na wszystko:)a ja dzięki takim poradom przytyłam:)
PolubieniePolubienie
a ja sie zalkoholizowałam
PolubieniePolubienie
Przeczytałam to wszystkim zaprzyjaźnionym biurwom dookoła…..strasznie im się japy śmieją.
Mnie też :-)))))
PolubieniePolubienie
o! juz dziala… ;))
PolubieniePolubienie
No tak, rok szkolny sam się kończy, z rzeczy jadalnych dogotowuję resztę kalafiora, truskawki skończę jutro, bo już mi się nie zmieszczą. Ale przez jednego gnoja nie mogę skończyć przeprowadzki…
PolubieniePolubienie
moge pozyczyc bardzo poreczną berettę 😉
PolubieniePolubienie
Dawaj, dawaj! Tylko żebym sobie dzioba nie odstrzeliła bez przypadek… ;-/
PolubieniePolubienie
to w dziob nie celuj… przynajmniej nie swoj 😉
PolubieniePolubienie