Post scriptum

Zjadłam sałatkę z tuńczyka (version mini)
pęczek rzodkiewek (version maxi)
garść jakichś dziwnych kiełków
pół ogórka (długi był)
wypiłam sok marchwiowy jednodniowy (dla mnie jednominutowy nawet)
1 litr soku z czerwonych pomarańczy (i wcale nie z Sycylii jak głosi opakowanie tylko ze sklepowej półki w Śródmieściu)
wchłaniam olbrzymie ilości lizaków (pyszne i niezdrowe czyli moje ulubione połączenie)
ulubiona czekolada leży sobie bezpiecznie niechciana w szufladzie i czeka na lepsze czasy (miło jest mieć taką świadomość)
siedzę sobie w pracy w dziwnej pozie machając nogami obutymi w glany wystające spod spódniczki
nucę sobie ‚mam ręce w kieszeniach a kieszenie jak ocean’
drapię się ołówkiem za lewym uchem
roztaczam zapach liliowego majowego bzu
a teraz właśnie idę zrobić sobie trzecią kawę z morzem zagęszczonego mleka

A co!
Wiosna przyszła
😉

24 uwagi do wpisu “Post scriptum

  1. a ja nie wiem co mi się stało. zezarłam takie ilości kiełbasy i kokosowych wiórków ze mi niedobrze. i jeszcze bym zjadła:|
    nie nie zaciążyłam /zygi/

    Polubienie

  2. Skoro wszyscy tak o jedzeniu, to powiem że wczoraj zjadłem:
    na śniadanie dwa talerze płatków kukurydzianych z mlekiem, w trakcie dnia duży (500g) jogurt Jogobella z kawałkami truskawek a po robocie [na obiado-kolację] dwa razy zestaw składający się z woreczka ryżu, kotleta mielonego i buraczków.
    W międzyczasie wypiłem całe litry kawy.
    🙂

    Polubienie

  3. Odpoczywasz po obżarstwie? Żadnych wieści, zaczynam się niepokić… Rozpieściłaś czytelników częstymi notkami to pisz nadal tak samo często …

    Polubienie

  4. Bajka leniuchuje, z tego co wiem, niestety, gospodyni jest poza swoim blogowym domkiem aż do wtorku. Pisała o tym zresztą parę notek niżej. (:

    Polubienie

Dodaj komentarz