Z cyklu ‚Rozmówki pracownicze’
Siedzimy z Basią zblazowane perspektywą kolejnego pięknego dnia spędzanego w pracy zamiast na spacerze.
Marzą nam się wagary na jakimś hamaku i stado mężczyzn z wachlarzami z palmowych liści.
Mile widziani sympatyczni wizualnie mulaci… z dużymi… wachlarzami rzecz jasna.
Pracować nam sie nie chce wybitnie… czyli dzień jak co dzień.
Komentujemy wypowiedzi naszych komunikatorowych rozmówców płci męskiej w stylu ‚rwij mnie, rwij mnie bo stracę formę’… komentarze bywają drastyczne… zwłaszcza moje.
Basia jako dziewczę młode i nie zepsute jeszcze złośliwcem w stopniu znacznym zaśmiewa się z ripost, którymi raczę miłych panów.
Mało tego – Ona je lubi.
Lubi, ceni i twierdzi, że są świetne.
Zapisuję to specjalnie, żeby mieć to gdzieś zarchiwizowane, bo potem mi nikt nie uwierzy.
Chwila przerwy z ciągotami refleksyjnymi…
Ja – Ależ ja jestem wredna – ale za to jaka samokrytyczna…
Basia – Oj tam… Ktoś musi być 😉
Nie ma jak pomoc… psychiczna 😉
„nie zepsute”… ale szybko sie ucze!
od mistrza! 😉
hehe
pozdrawiam…
…młode dziewczę.
PolubieniePolubienie
bycie wrednym to misja.to propagowanie prawdy bez puchowej kołderki słówek ugrzecznionych. potrzeba nam takich ludzi, potrzeba:)
PolubieniePolubienie
celne riposty czasem zlosliwe sa potrzebna jak tlen i woda 😉
PolubieniePolubienie
no nie wiem czy sa celne… mam nadzieje 😉
PolubieniePolubienie
ja się podpisuję obiema ręcami
skromnie rzekę, ze mi też zarzucają ironię na każdym kroku:)
A ja tak lubie kogoś „sczyszczać”…
PolubieniePolubienie
Też jestem b. wredna…jednak jakoś nie przerzucam tego na zaczepki na GG – ignoruje lub mówię, że nie mam czasu (taka prawda szkoda go na mało zajmujące rozmowy). No i mniej się człowiek irytuje glupotą niektórych CZŁONKÓW naszego społeczeństwa. 🙂
PolubieniePolubienie