Jak poprawić sobie humor za 60 groszy?
Nic prostszego…
– kupić sobie w Domu Towarowym Smyk odlotowy, kolorowy, żelowy długopis ze Snoopy’m i uśmiechać się każdorazowo gdy w biurze przyjdzie nam wypełniać jakieś papirusy
– w drodze do autobusu wstapić do piekarni i potem wchłonąć dwie gorące kajzerki pachnące tak cudnie, że mózg staje dęba i wywraca się na lewą stronę a klawiatura wietrzy się w uśmiechu
– wydać je w pobliskiej cukierni na pyszniutkiego i ogromnie tuczącego pączka, po czym z pełną świadomością i olbrzymim zadowoleniem przyswoić ten nadmiar wszystkiego co niezdrowe brudząc przy tym malowniczo pół twarzy lukrem
– kupić sobie na straganie wielkiego długiego żelka Haribo i mieć zajęcie dla paszczy na najbliższą godzinę (należy jednak pamietać by nie odbierać wtedy telefonów)
– w kiosku kupić zapałki, ułożyć je siarczanymi główkami malejąco i podpalić najwyższą – gwałtowna radość piromana zapewniona (nie polecane przy wietrznej pogodzie bądź deszczu)
– w sklepie papierniczym nabyć zeszyt szesnastokartkowy gładki, wyprodukować samoloty i urządzić w pracy bitwę floty powietrznej wykorzystując w tym celu wiatrak, kolorowe cienkopisy, korektor i wysokiego kolegę a samemu zająć się dowodzeniem z parapetu
– zakupionym papierem toaletowym radośnie udekorować poręcze klatki schodowej w najbliższym bloku lub rzucić rolkę z czwartego piętra trzymając tylko skrawek papieru i patrzeć jak się sytuacja rozwinie (potem należy pamiętać o sprzątnięciu ewentualnej makulatury recyclingowanej)
– wydać je na jabłko i wmawiać wszystkim, że to nowa dieta cud i wcale nie jest się głodnym i chudnie się w tempie iście kosmicznym i efektu jojo nie ma tylko efekt talii osy jest i w ogóle ach i och a potem śmiać się z ukrycia z koleżanek pędzących do warzywniaka po owoce jabłoni
– ofiarować je komuś kto potrzebuje ich bardziej niż ja…
Miłego dnia
No proszę, ile sposobów! 🙂
PolubieniePolubienie
ha! gdybym tylko miala 60 groszy ;))))
wkurzona jestem han, wkurzona strasznie… i zdegustowana (wiesz czym, nie?)
PolubieniePolubienie
a na marchewe starczy????
PolubieniePolubienie
JAk miło widzieć Twoje nowe wpisy. Ciesze się. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
wiem alti wiem…
ja tez wkurzonam… ty wiesz
na marchewe zawsze starczy psze pana 😉
PolubieniePolubienie
no i jeszcze można… nic sensownego mi teraz do głowy nie przychodzi:/ ale Twoje sposoby warto wypróbować:]]]
PolubieniePolubienie
lecę wydać te 60 gr… albo nie… zostawiam na bardziej koszarną chwilę… albo dla kogos innego…
nieważne…
miłego również!!
PolubieniePolubienie
😉 nie pomyślałam tak nigdy o 60 groszach! a szkoda…..zapamiętam!;)
PolubieniePolubienie
ja mam tylko 42 grosze, ale też je godnie wydam….:)))
PolubieniePolubienie
idę sobie poprawić humor, bo ostatnio ten dobry gdzieś wsiąkł
PolubieniePolubienie
nieźle, nowe pseudo sobie wymyśliłam niechcący 😉
PolubieniePolubienie
Jeżeli tylko 60 groszy, to oczywiście obowiązkowo należy zakupić niżej wymienioną marchewę, i zrobić z niej nos dla własnoręcznie wyprodukowanego bałwana, postawionego przed własnym oknem. Potem należy śmiać się przez okno do tegoż bałwana jak… hę… bałwan…? 😉
PolubieniePolubienie
Obstawiam te dwie buły 🙂
PolubieniePolubienie
60 groszy komuś do futerału od gitary, a bitwa floty powietrznej z papieru od ksero 🙂 hurrrrrrrrrra
PolubieniePolubienie
60gr.. tak nie wiele a tak wiele. daje do myślenia… bo czasem tak niewiele potrzebujemy do szczęścia! czasem wystarczy 60gr… wiesz, czasem nie potrzeba nawet 60gr…! Pozdrowionka od V. i s-p-s. Już niedługo kolejna herbatka 🙂
PolubieniePolubienie
Kiedys mielismy ze znajomymi obsesje kupowania sobie prezentow urodzinowych w tej cenie. Mozna miec np komplet krzyzakow do ukladania glazury 🙂 albo lyzke-sitko (taka jak zwykla lyzka do zupy, tylko z dziurkami) i zmuszac kolege, ktory duzo je, zeby zjadl nia obiad:)))
PolubieniePolubienie